Na ten dzień obnosiłem się z wypadem w okolice Skarżyska, ale pomysł zarzuciłem, bo: po pierwsze prognozowany był upał i o ile lubię letnie temperatury to powyżej 30 stopni jazda przestaje mi się układać. W pewnym momencie następuje zgon, koniec, marzę tylko o powrocie do domu i lepiej, żeby ten dom był w miarę niedaleko. Po drugie zaczął szwankować mi w rowerze przedni hamulec. Na płaskim problem był nie do zauważenia, ale podczas ostatnich zjazdów na Altanie trudno było nie odnieść wrażenia, że coś ewidentnie nie gra. Klamkę można było dociągnąć do kierownicy a i tak większego wpływu nie miało to na siłę hamowania. Prawdopodobnie zapowietrzony był układ - trzeba było zajrzeć przed wypuszczeniem się w trudniejszy teren. I po trzecie: chciałem trochę odespać po tygodniu pracy, więc plan spalił na samym początku.
Nic to jednak, ponieważ w końcu pojawiła się mapka z trasą maratonu w Kozienicach. Szybki ogląd tracka, zgranie na telefon i nastąpił pewien zawód. Z tego co zostało opublikowane wynika, że będzie ganianie się głównie po drogach pożarowych praktycznie bez singli. Okolice Pionek i Jedlni-Letnisko całkowicie ominięte, więc górek na trasie nie będzie. Kilka fragmentów trasy nie znałem, ale nie liczyłem na jakieś podjazdy. Natomiast wiem, że jeśli nie popada 2-3 dni przed sobotą to można spodziewać się piachu, dużo piachu, miejscami wręcz nieprzebytych piaskownic. Z tego właśnie powodu raczej rzadko w miesiącach letnich zaglądam do puszczy, bo wiem jak potrafią być upierdliwe tamtejsze drogi.
Z ciekawości jednak chcę zrobić zwiad na pętli Mega. Połowę trasy Fit znam ze wcześniejszych tegorocznych wypadów. Końcówka jest praktycznie identyczna jak w poprzednim roku na polandbike, czyli szeroka leśna droga, zaś do rozjazdu Mega-Fit jest nowy asfalt przez miejscowość Augustów, a wcześniej szutrówka, która przecina drogę na Królewskie Źródła. Poczekałem, aż zrobi się trochę chłodniej popołudniu w między czasie odpowietrzając hydrauliki i w końcu ruszyłem sprawdzić, czego spodziewać się za tydzień.
Po wjeździe do puszczy wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Przy utrzymaniu się obecnej upalnej pogody będzie piaskowo. Dużo gorzej niż na przykład w Wyszkowie. Odsyłam z resztą to zdjęć ustrzelonych podczas jazdy. Jednak, żeby nie było, że tylko narzekam to trafiają się ciekawe fragmenty oddające ducha tej puszczy, w których jakoś dziwnym trafem nigdy nie byłem.
Można by było dłużej delektować się takimi widokami, ale się nie dało. Rój latających potworów błyskawicznie zakwalifikował mnie jako potencjalną stołówkę. Meszki przy nich to małe piwo, bo to coś, chyba nazywa się to gzy [update: zostałem uświadomiony, że to są bąki, bo gzy nie gryzą] czy jakoś tak, atakują od razu i gryzą do krwi. Dlatego każdemu jeżdżącemu wolniej zalecam zaopatrzyć się w dobry repelent. Natomiast biada tym, którzy będą zmieniać dętkę.
Kategoria Na popołudnie, Terenowo