Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2009

Dystans całkowity:175.83 km (w terenie 28.50 km; 16.21%)
Czas w ruchu:07:41
Średnia prędkość:22.88 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:29.30 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Pętla

Niedziela, 27 grudnia 2009Przejechane 32.00km w terenie 2.00km

Czas 01:17h średnia 24.94km/h

Temperatura 4.0°C

 

Standard plus dojazd pod młyn w Gulinie. Dzisiaj dużo pogodniej niż wczoraj, za to bardziej zimno. Chociaż termometr w słońcu pokazywał około 4 stopni celcjusz, to w cieniu musiało być już na minusie. Na szczęście przestało już wiać i nie było mordęgi z wmordewindem.
Samopoczucie: bardzo dobre.

 

Pętla rozszerzona

Sobota, 26 grudnia 2009Przejechane 40.85km w terenie 0.00km

Czas 01:40h średnia 24.51km/h

Temperatura 5.0°C

 

Założyłem stary licznik i wyszedłem przewietrzyć się po wczorajszej imprezie u rodzinki. Przewentylowałem się dokładnie, bo wiało dzisiaj okropnie. Na początku pod wiatr, który miejscami zatykał i powodował, że pękała mi głowa od tego szumu. Za to powrót już z wiatrem i jeszcze udało mi się podciągnąć średnią.
Trasa to jeden z moich standardów, czyli przez Gustawów, Zakrzew, Golędzin. Generalnie pusto, bardzo mało ludzi na zewnątrz się kręciło, ruch samochodowy także mały.

 

Pechowo

Sobota, 19 grudnia 2009Przejechane 15.00km w terenie 12.00km

Czas 01:00h średnia 15.00km/h

Temperatura -10.0°C

 

Nie miałem w planie wyjść na rower przy takiej temperaturze, ale trzepiąc dywan zdałem sobie sprawę, że są świetne warunki na śnieżną jazdę. Słoneczko, suchy, trzeszczący śnieg, to wystarczyło żeby mnie skusić. Ale żeby gdzieś pojechać musiałem najpierw przykręcić platformy, bo według mnie jazda w letnich butach nawet w trzech parach skarpetek plus patenty z workiem foliowym i taśmą klejącą odpadała. Po zamianie, mimo niewielkiego 10-miesięcznego stażu z zatrzaskami przez pierwszy kilometr, nogi sobie korby sobie. Może to wina zimowych butów na grubiej podeszwie, może to że było lekko pod górkę, ale zastanawiałem się jak mogłem jeszcze rok temu tak jeździć. Przyzwyczaił się człowiek do dobrego :)

W lesie fajnie, niemal jak ze świątecznej pocztówki. Gdzieniegdzie kręciły się dzieciaki z sankami, poza tym brak spacerowiczów na ścieżkach. Śnieg nie był jeszcze ubity, tak więc jechało się ciężko. Na dodatek amor zrobił się prawie sztywny i przypomniałem sobie dlatego go kupiłem.
Kręcąc po torze klubu 4x4 po nieruszanym śniegu poćwiczyłem równowagę, bo jeżdżenie toto nie było. Poruszając się po pokrytym śniegiem torze nagle usłyszałem pękający lód. Hmm, pewnie jadę po zamarzniętej kałuży. Tylko, że po chwili lód się zarwał i przód zapadł się powyżej piast. Wygrzebując się z tego bajora oczywiście nalało mi się do butów i wszystko zrobiło się mokre do połowy łydek. Mimo to nie było źle, to znaczy nie zrobiło mi się zimno w nogi. Natomiast przednie koło prezentowało się znakomicie. Wodno-błotna breja już zdążyła zamarznąć upośledzając całkowicie przedni hamulec. Zamiast zacisku była tylko twarda gruda czegoś. Nie zrażony tym pojechałem dalej w las.

I tu zorientowałem się, że nie mam licznika. Wróciłem się po śladach, ale nie liczyłem na znalezienie go w śniegu. Pewnie odpadł jak ratowałem się przed zatonięciem. W ogóle to podstawka w nowej sigmie nie podobała mi się od początku. Moim zdaniem łatwo przypadkowo wypiąć licznik, co zdarzyło się już kilka razy. No cóż, trudno.
Trochę podbity pojeździłem jeszcze po lesie. Na pewno śnieżna jazda ma swoje złe i dobre uroki.

Dane wycieczki orientacyjne.

 

Już jest ...

Niedziela, 13 grudnia 2009Przejechane 18.60km w terenie 14.50km

Czas 01:06h średnia 16.91km/h

Temperatura -2.0°C

 

Tak, już jest - zima. Jednych to cieszy, innych już nie bardzo. Ja należę do tych drugich. Jednak mimo mojej niechęci do niskich temperatur widok przyprószonych śniegiem ulic zachęcił mnie do małej przejażdżki w zimowych warunkach. Nawet mróz przez całą dobę ma swoje zalety. Mianowicie jest wtedy sucho. Wszystkie błotne leśne ścieżki zamarzły, chociaż twarda jak beton gruda wymaga dużej uwagi. Piach i błoto ustępuje pod kołem, natomiast teraz wszystko jest jak skała i zamarznięte koleiny potrafią wysadzić z siodła.
Zima to dla mnie rzadsze, krótsze i mniej intensywne jazdy. Tak było i tym razem. Wybrałem się tylko w najbliższą okolicę, czyli do Lasu Kapturskiego. Dla mnie wygląda on ciekawiej właśnie w zimę. Włócząc się po lesie przypomniałem sobie jak to tutaj w podstawówce czasami chodziło się na wagary. Kiedyś to był wyprawy.

Mimo niskiej temperatury także wiele innych osób włóczyło się po ścieżkach z psem, rowerem, czy też tylko na własnych nogach. Wypłoszone takich ruchem sarny w jednych miejscu przebiegły mi przez drogę. Jednak coś żyje w tym prawie miejskim lesie.

Aha, fajnie jeździ się po zamarzniętych kałużach :)

 

Pętla rozszerzona

Niedziela, 6 grudnia 2009Przejechane 40.56km w terenie 0.00km

Czas 01:32h średnia 26.45km/h

Temperatura 5.0°C

 

Pogoda taka sama jak wczoraj, czyli szaro, trochę mgliście, nadal sucho. Na odcinku Cerekiew-Golędzin widziałem chyba tego samego gościa na mtb co tydzień temu. Od Gustawowa powrót pod zimny wiatr.
Samopoczucie: przeciętne.

 

Pętla

Sobota, 5 grudnia 2009Przejechane 28.82km w terenie 0.00km

Czas 01:06h średnia 26.20km/h

Temperatura 2.0°C

 

Standard tym razem w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Na zewnątrz szaro, pochmurnie, ale sucho. Powrót lekko pod wiatr. Samopoczucie dobre.
Przy takiej temperaturze jak dziś zdecydowanie szybciej dojrzewam do kupna ocieplaczy na buty. Trzy pary skarpet to za mało.