Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:306.30 km (w terenie 90.00 km; 29.38%)
Czas w ruchu:13:43
Średnia prędkość:22.33 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:51.05 km i 2h 17m
Więcej statystyk

Eksploracja puszczy

Niedziela, 25 listopada 2012Przejechane 48.81km w terenie 25.50km

Czas 02:33h średnia 19.14km/h

Temperatura 8.0°C

 

Nie ma co ukrywać, trochę opatrzyły mi się trasy w puszczy. Problem jest taki, że zazwyczaj jeżdżę oznaczonym szlakiem a te coraz częściej się cywilizują lub są rozjeżdżane przez ciężki sprzęt. Praktycznie nie ma szlaków po wąskich ścieżkach, których mnóstwo odchodzi od głównych leśnych duktów. Wystarczyłoby ułożyć te nieznane kawałki w sensowną całość i być może wyszłaby z tego całkiem przyjemna trasa.
Łatwo napisać, trudniej wykonać. W miesiącach bardziej sprzyjającym rowerowaniu nie mam czasu i ochoty na takie włóczęgi, bo wtedy bardziej zależy mi na porównywaniu postępów niż wymyślaniu trasy. Jednak przychodzi czasami taki dzień gdy mam ochotę na teren, ale nie w ściganckim stylu. Wtedy staram się go wykorzystać na poznawanie nowego i zaglądaniu we wszystkie te boczne ścieżki, które mijam latem zastanawiając się dokąd prowadzą. I taki właśnie dzisiaj miałem dzień. Postanowiłem go przeznaczyć na dokładniejsze poznanie okolic Działowej Góry. Wytyczenie traski przez tą wydmę pozwoliłoby ominąć nieciekawy fragment czarnego szlaku wzdłuż skraju puszczy. Nigdy się tutaj nie zapuszczałem i teraz żałuję, że tyle razy mijałem bokiem ten ciekawy kawałek terenu. Znaleźć można tu kilka krótkich podjazdów i zjazdów, a najfajniejsze są odcinki wzdłuż czoła wydmy. Można się poczuć jakby wjechało się do całkiem innego lasu w innej krainie geograficznej. Na pewno wracając teraz od Kieszka będę wybierał wariant przez wydmę zamiast czarnego szlaku po szutrówce.

Muszę tu jeszcze wrócić w tym roku, aby połączyć Działową Górę z Wielką Górą. Wyszedłby wtedy z tego całkiem interwałowy kawałek, a akurat pora roku sprzyja takiej eksploracji.

 

Dzień jak co dzień, ale wyjątkowy

Sobota, 24 listopada 2012Przejechane 45.40km w terenie 0.00km

Czas 01:46h średnia 25.70km/h

Temperatura 7.0°C

 

Ostatnio dopadło mnie jakieś przeziębienie i odpuściłem sobie rower. Mogłem porobić coś innego. Dzisiaj w końcu się zebrałem i coś tam pokręciłem, ale nie za dużo, bo jednak nie wróciłem w pełni do normy, nie ta pora roku na dłuższe wypady, nie miałem wiele czasu. Dzień krótki, a mnie w domu zatrzymała jeszcze taka sprawa:

Widać Święty Mikołaj trochę się pomylił w datach, ale nie będę się już skarżył... :)

 

Miało być inaczej

Niedziela, 11 listopada 2012Przejechane 52.75km w terenie 0.00km

Czas 02:19h średnia 22.77km/h

Temperatura 13.0°C

 

Miałem się wybrać na małe ściganko na Południu, ale wczoraj pokrzywiona tarcza popsuła mi humor. Podjechałem, więc tylko z zamiarem poobserwowania i ewentualnego porobienia fotek. Jednak dobre chęci to za mało na moją niedzielno-porankową niemoc, bo gdy dotarłem to akurat załapałem się na finish. Z planów fotograficznych wyszło wielkie nic.
Żeby nie zmarnować do końca dnia przejechałem się trasą przez Kowalę, Orońsko, Golędzin, ale uczucie niespełnienia pozostało.

 

Mały peszek

Sobota, 10 listopada 2012Przejechane 47.82km w terenie 24.00km

Czas 02:16h średnia 21.10km/h

Temperatura 10.0°C

 

Po południu całkiem fajna pogoda się zrobiła i zamiast tłuc się po którejś z moich standardowych trasy wpadłem do puszczy. Konkretnie to chciałem bujnąć się przez mysie górki. Nawet ten kawałek jest całkiem przyjemny, a że jeszcze wyjrzało słońce za chmur to można było trochę przycisnąć.

Ewidentnie za dobrze mi się jechało, bo dostałem aż głupawki. Wystarczyła chwila i piękne otb zaliczone. W rezultacie tarcza hamulca zasili mój mały, ale stale się powiększający, zbiór eksponatów prezentujący jak banalna ścieżka może być mordercza. Cóż, człowiek całe życie się uczy... :)

 

Na Wielką Górę

Niedziela, 4 listopada 2012Przejechane 46.44km w terenie 28.00km

Czas 02:02h średnia 22.84km/h

Temperatura 11.0°C

 

Strasznie długo się zbierałem na rower. W końcu mało mi zostało czasu na samą jazdę i udało się tylko zrealizować wypad na Wielką Górę i z powrotem. Cóż szkoda, będą następnym razem.

 

W zgodzie z wiatrem

Sobota, 3 listopada 2012Przejechane 65.08km w terenie 12.50km

Czas 02:47h średnia 23.38km/h

Temperatura 11.0°C

 

Trochę wiało, a ja dzisiaj nie miałem ochoty na walkę z wiatrem. Generalnie nigdy nie mam takich ciągot, ale w wiosenno-letnich warunkach jakoś idzie to przeżyć. W okresie jesiennym trzeba sprzymierzyć się z wmordewindem i tak wybrałem trasę, aby maksymalnie wykorzystać go w plecy i zminimalizować jazdę pod wiatr. Do Taczowa podpiłowałem, a potem aż do Jastrzębi i dalej w stronę puszczy z wiatrem. Powrót pod osłoną lasu, aż do Nowej Woli Gołębiowskiej.