Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2011

Dystans całkowity:287.43 km (w terenie 42.00 km; 14.61%)
Czas w ruchu:11:54
Średnia prędkość:24.15 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:41.06 km i 1h 42m
Więcej statystyk

Pętla rozszerzona

Sobota, 31 grudnia 2011Przejechane 40.90km w terenie 0.00km

Czas 01:35h średnia 25.83km/h

Temperatura 3.0°C

 

Warunki nie rozpieszczały, ale jak na zimę to i tak było nieźle. Na początku było mokro, nie padało. Potem zaczęło lekko siąpić by przejść w śnieg z deszczem. Do tego takie zachmurzenie, że nie wiadomo, która to pora dnia. Szarzyzna okrutna, ale nie ma co narzekać.


Jest to ostatni wpis z tego roku, więc krótkie podsumowanie tego co działo się w ciągu ostatnich 365 dni. Zacznę od tego co się nie udało:
- zrobić 6500 km, trochę brakło
- wybrać się w prawdziwe góry z rowerem
Natomiast udało się:
- ponad 10 startów na maratonach
- wskoczyć do 2 sektora na mazovii, co prawda trochę oszukańczo, na styk i dopiero na epilogu, ale sektor jest sektor i nowy sezon zaczynam z drugiego
- w każdy weekend pojeździć na rowerze, nie był to co prawda cel, ale jakoś tak wyszło :)

 

Pętla

Niedziela, 25 grudnia 2011Przejechane 28.98km w terenie 0.00km

Czas 01:06h średnia 26.35km/h

Temperatura 4.0°C

 

Przez chwilę zrobiły się warunki całkiem niezłe do pojeżdżenia to czemu miałbym nie skorzystać. Tym bardziej, że była to także dobra okazja do przewietrzenia się przed dalszym świętowaniem. Ogólnie jechało mi się słabo. Czuć było załadowany pod korek brzuch.

 

Pętla

Niedziela, 18 grudnia 2011Przejechane 29.05km w terenie 0.00km

Czas 01:06h średnia 26.41km/h

Temperatura 4.0°C

 

Było zimno, wiało i nie bardzo chciało mi się wychodzić na rower. Ale wczoraj, w sobotę nie byłem na rowerze, bo miałem inne rzeczy do zrobienia, więc dzisiaj to już trochę było mus. Nawet miałem wybrać się pod rury, ale nie dałem rady wstać odpowiednio wcześnie.

 

Rury po raz pierwszy

Niedziela, 11 grudnia 2011Przejechane 63.23km w terenie 25.00km

Czas 03:11h średnia 19.86km/h

Temperatura 4.0°C

 

Ojjj, długo się zbierałem, żeby kiedyś wpaść na niedzielną zbiórkę mtb-owców pod rurami. A jak już się zebrałem w sobie to i tak się spóźniłem. W rezultacie nie było okazji, aby się przedstawić i tak trochę na krzywy ryj pojechałem za tłumem do puszczy. Przez pierwsze dwa kilometry tempo wyszło prawie maratonowe, ale potem się uspokoiło. Kilka nowych ścieżek poznałem, ale większość tych najciekawszych to znane mi odcinki przez mysie czy miłosne. Nie ma się co dziwić, bo obszar jest ograniczony i cudów się tutaj nie wymyśli.
Wracając już w Radomiu zmasakrował mnie wiatr. Zapomniałem zabrać ze sobą coś do jedzenia, a potem jazda pod wiatr i pod górkę zrobiła ze mnie miazgę. Dawno tak wyczerpany nie dotarłem do domu.

 

Pętla rozszerzona

Sobota, 10 grudnia 2011Przejechane 40.65km w terenie 0.00km

Czas 01:32h średnia 26.51km/h

Temperatura 5.0°C

 

Nie miałem większego pomysłu gdzie by tu podjechać. Ostatnio trochę popadało i nie chciałem dzisiaj pakować się w błoto. Jednak trzeba przyznać, że pogoda zachęcała do jazdy. Chwilami bezchmurnie i nawet silny wiatr nie denerwował, albo dobrze wybrałem trasę.

A z innych spraw to mikołaj w tym roku przyszedł do mnie wcześniej :)

Napisałem mu jeszcze list o nowe buty, ale odpisał, że w tym miesiącu już nie da rady.

 

Grudniowa puszcza

Niedziela, 4 grudnia 2011Przejechane 44.01km w terenie 17.00km

Czas 01:53h średnia 23.37km/h

Temperatura 9.0°C

 

To był wypad pod pewnym względem wyjątkowy, bo jeszcze nigdy nie byłem w grudniu w puszczy. Zawsze było już za zimno, śnieg, brak odpowiedniego stroju, itp. Dzisiaj jednak wszystko zagrało. Właściwie wypad do puszczy to był jedyny sensowny kierunek, bo wszędzie by wiało, a chwilowo las kapturski mi obrzydł. Na krótkie przejażdżki się nadaje, ale jeśli jest tak ciepło (jak na grudzień) to szkoda czasu na taką drobnicę.
Zaś w puszczy warunki do jazdy były świetne. Wszędzie sucho, zero błota, chociaż poprzedniego dnia coś tam padało. Aż żałowałem, że tak późno się wypuściłem z domu.

Po singlu przez małą Wielką Górę dotarłem do parkingu leśnego i dalej cały czas wzdłuż zielonego szlaku rowerowego. Tutaj było małe, ale jednak niemiłe utrudnienie. Gładka zazwyczaj dróżka była dzisiaj podziobana przez koniarzy plus specjalne odcinki z końskim łajnem. Wkurzające to było. I tak prawie do ośrodka edukacji ekologicznej. W tym miejscu zrobiłem nawrót na kierunek Radom. Miałem jeszcze ochotę na mysie górki, ale czas mnie gonił.

Mapka:

 

Pętla rozszerzona

Sobota, 3 grudnia 2011Przejechane 40.61km w terenie 0.00km

Czas 01:31h średnia 26.78km/h

Temperatura 6.0°C

 

Nie ma co pisać, bo wypad właściwie bez historii. Trasa przez Kozinki, Cerekiew, Golędzin, Zakrzew, Gustawów. Po prosto wsiadłem, przejechałem, wróciłem. Od Gustawowa przymulił mnie wiatr w twarz. Poza tym nadal sucho, ale ja nie narzekam.