Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2009

Dystans całkowity:448.21 km (w terenie 40.70 km; 9.08%)
Czas w ruchu:18:58
Średnia prędkość:23.63 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:44.82 km i 1h 53m
Więcej statystyk

Eksploracja II

Niedziela, 28 czerwca 2009Przejechane 55.53km w terenie 2.00km

Czas 02:12h średnia 25.24km/h

Temperatura 24.0°C

 

Dziś dalszy ciąg poszukiwań dróg, którymi jeszcze nie miałem okazji jeździć. Stare trochę się już znudziły i potrzebna mi jest jakaś odmiana.
Na początek standardowy wyjazd z Radomia i dotarcie do Gustawowa. Przebijam się przez łąkę nad Radomką do kładki i przechodzę na drugą stronę. Stamtąd w większości dobrym asfaltem do Sukowa. Ruch po drogę prawie żaden, mijał mnie tylko jeden samochód. Natomiast od Sukowa do Przytyka nawierzchnia to masakra, nie polecam szosowcom.
W Przytyku mała przerwa przy studni, która według mitu leży dokładnie w środku Europy. Tak więc środek Europy prezentuje się następująco:


Po przerwie przy studni kieruje się w stronę Radomia. Czekam na światłach przed remontowanym mostem. Za nim skręcam na Krzyszkowice. Do Krzyszkowic jedzie się w większości przez las, ruch minimalny, powietrze po ostatnich deszczach ekstra.


W Krzyszkowicach skręciłem na Jarosławice i powoli zacząłem wracać. Tą drogą już nie raz jechałem nad zalew w Domaniowie. Po drodze kolejny raz w tym roku minąłem pana na szosówce z żółtą owijką.
W Cerekwi odbiłem na Milejowice i przez Kozinki wróciłem do Radomia.

 

Eksploracja

Sobota, 27 czerwca 2009Przejechane 81.10km w terenie 20.00km

Czas 03:45h średnia 21.63km/h

Temperatura 24.0°C

 

Jakiś czas temu widziałem gdzieś na sieci mapkę z pętlą dookoła Radomia. Z tego co pamiętam trasa miała ponad 100 kilometrów i generalnie zamysł był taki, żeby cały czas trzymając się poza granicami miasta. W sumie dobry pomysł na setkę, szczególnie że po niektórych fragmentach trasy jeszcze nie miałem okazji jeździć.
Dotyczy to głównie terenów na południowy wschód od miasta, gdzie nigdy nie byłem na rowerze. Szybkie spojrzenie na mapę wywołało u mnie uczycie, że przy blisko około siebie położonych wiosek może być plątanina dróg i w większości jazda przez wsie.
Eksplorację postanowiłem zacząć do Siczek przemieszczając się zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Ale najpierw muszę tam dojechać co oznacza prawie 20 kilometrów. Dojazd przez Las Kapturski, obok szpitala na Józefowie, przez Starą Wolę Gołębiowską i zjazd za starym młynem przed Kozłowem. Stamtąd polną drogą i przez las docieram do Siczek.


Potem zahaczam o Jedlnie-Letnisko i dalej skręcam na Myśliszowice. Na wsi zwracam uwagę na figurkę po lewej stronie ulicy i szutrową drogę odchodzącą przy niej. Szybki, delikatny podjazd pod górkę dał trochę radości :).
Dalej jadąc trochę na czuja dojeżdżam do Makowa i Makowca. Za Makowcem mała konsternacja, bo wydawało mi się, że droga nie zgadza się z moją starą mapą. Wybrałem drogę w kierunku zachód, bo przecież gdzieś nią dojadę. To był chyba najcięższy odcinek dzisiejszej trasy z miejscami poważnym błotem po ostatnich deszczach.


Po tej przeprawie wyjeżdżam na asfalt w Sołtykowie. Teraz trasa jest już łatwa, czyli cały czas prosto na zachód przez Trablice, Ludwinów, Augustów. W Młodocinie znów skręcam na szutrową drogę i nią dojeżdżam do Sławna. Stamtąd szlakiem rowerowym kieruje się do Cerekwi.


Od tego momentu dalsza droga jest mi już doskonale znana, tzn mały podjazd obok szkoły W Cerekwi, do skrzyżowania obok stacji w Milejowicach, do Nieczatowa, przez Dąbrówkę, Janiszew dojeżdżam do Radomia. Jeszcze przejazd kawałek wzdłuż E7, żeby podrównać dystans na liczniku.

 

Przy zachodzie słońca

Piątek, 26 czerwca 2009Przejechane 25.58km w terenie 1.70km

Czas 01:03h średnia 24.36km/h

Temperatura 22.0°C

 

Po powrocie z pracy był znalazło się trochę czasu, aby trochę pojeździć. Spokojna jazda bez szaleństw przy zachodzącym słońcu. Wieczorem powoli zaczęło się rozpogadzać i słońce delikatnie wyglądało zza chmur. Światło rozproszone przez chmury nadawało wszystkiemu lekki czerwony odcień. Do tego zapach siana z mijanych łąk sprawił, że przypomniały mi się wakacje spędzane na wsi.
Generalnie bardzo przyjemna godzina na rowerze.

 

Pętla

Niedziela, 21 czerwca 2009Przejechane 28.97km w terenie 0.00km

Czas 01:06h średnia 26.34km/h

Temperatura 22.0°C

 

Standard. Łagodny wiatr nie przeszkadzał, pochmurno. Dziś pierwszy dzień lata, jakoś nie zauważyłem :/
Samopoczucie dobre, chociaż jeszcze trochę jestem obolały.

 

Rekreacyjnie

Sobota, 20 czerwca 2009Przejechane 59.68km w terenie 2.00km

Czas 02:33h średnia 23.40km/h

Temperatura 21.0°C

 

Miała być setka, ale po wczorajszym musiałem zmienić plan. Z resztą i tak pogoda nie dopisywała. Przejechałem się po stacji pkp w Kruszynie, przez Jastrzębie i Bartodzieje.
Po drodze próbował mnie przejechać jakiś pacan. Wąska ulica w terenie zabudowanym, ale on musi wyprzedzać. To co, że ja jadę z naprzeciwka. Po obu stronach wysoki krawężnik, tak więc ani ja ani wyprzedzany nie mógł zjechać na chodnik. Minął mnie na centymetry.
Ogólnie to samopoczucie kiepskie: ramię boli na nierównym, przez całą drogę męczyło mnie zmulenie i do tego jeszcze zmarzłem.

 

Dzwon

Piątek, 19 czerwca 2009Przejechane 21.98km w terenie 0.00km

Czas 00:56h średnia 23.55km/h

Temperatura 20.0°C

 

To miało być takie spokojne poturlanie się po kolacji. Niestety złamałem to założenie, co się na mnie zemściło.
Na początek był ślizg bokiem po mokrym. Po tym upadku nic większego mi się nie stało. W czasie było tylko to dziwne uczucie, gdy jedzie się bokiem po ziemi i widzi się jak rower się oddala.
Po kilkunastu minutach było spotkanie z parkanem. Widząc, że opony raczej kiepsko trzymają nie wyrobiłem zakrętu i ostro przygrzmociłem. Kierownicą zaczepiłem o pręty w ogrodzeniu, a potem nagle zatrzymaniem się na murowanym słupku między przęsłami. Szczerze, to mocno oberwała głowa przy tym uderzeniu. Straty to: pościerana prawa część twarzy, mocno obite i pościerane prawe ramię, wybity palec, obite lewe kolano.
Dobrze, że był kask.

 

Pętla

Niedziela, 14 czerwca 2009Przejechane 28.96km w terenie 0.00km

Czas 01:08h średnia 25.55km/h

Temperatura 21.0°C

 

Standard przy mocnym wietrze. Po godzinie dziesiątej już dobrze się rozpogodziło i zrobiło ciepło. Samopoczucie nie wiem czemu, ale poniżej średniej. Po drodze zapach skoszonego siana uprzyjemniał jazdę.

 

Piątkowa pętla

Piątek, 12 czerwca 2009Przejechane 28.96km w terenie 0.00km

Czas 01:06h średnia 26.33km/h

Temperatura 18.0°C

 

Dzień długi, to po pracy znalazłem jeszcze chwilę żeby wyskoczyć na rower póki jeszcze było jasno. Trasa to niedzielny standard. Samopoczucie średnie. Trochę zimno się zrobiło jak na tą porę roku, ale nie padało. Chwilami jazda przy zachodzącym słońcu.

 

Pętla

Niedziela, 7 czerwca 2009Przejechane 28.91km w terenie 0.00km

Czas 01:07h średnia 25.89km/h

Temperatura 23.0°C

 

Standard niedzielny. Chwilami wiało w twarz lub w plecy. Aura zmienna, akurat trafiłem na dość słoneczny okres. Na trasie mijałem sporo innych bikerów.

 

Do Iłży

Sobota, 6 czerwca 2009Przejechane 88.54km w terenie 15.00km

Czas 04:02h średnia 21.95km/h

Temperatura 23.0°C

 

Wybranie się do Iłży chodziło mi po głowie już od jakiegoś miesiąca. Czekałem tylko ma przyzwoitą pogodę. Dziś miało był w miarę słonecznie do popołudnia, tak więc jeśli wyjechałbym rano to przez cała drogę powinno być ok. Niestety udało mi się ruszyć dopiero o jedenastej.
Pierwsze 30 kilometrów to walka z organizmem. Tu rzecz do zapamiętania: parówkowa to nie jest dobry pomysł na śniadanie. Dopiero dłuższy postój i posiłek z dużą ilością napoju sprawił, że wszystko się uspokoiło.
Po przyjechaniu do Iłży pogoda zaczęła się psuć. Coś nie mam szczęścia do tego miasta. Ostatnio jak tu byłem też aura nie rozpieszczała. Na szczęście nie zaczęło padać. Szybki przejazd przez miasto, bo dzisiaj moim celem są ruiny zamku i ścieżki polne za nimi. Te ostatnie to dla mnie kupa radochy, w porównaniu tego co jest w pobliżu Radomia. Intensywne podjazdy, na zjazdach można cieszyć się z hamulców, ścieżki w krótkich wąwozach, no i podłoże z małymi kamieniami, a nie jak w mojej okolicy tylko piach.
Potem wjazd na zamek. Rozciąga się z niego piękna panorama na Iłżę.



Same ruiny zamku prezentują się tak:



Kończę odpoczynek na zamku, bo temperatura wyraźnie już spadła, a ja ubrany na krótko przestaję czuć się komfortowo. Zjeżdżam z zamku i spokojnie przejeżdżam przez miasto. Bardzo ładnie prezentuje się takie skwer/rynek w Iłży, nawet mi się spodobał.
Powrót tą samą trasą. Po drodze spotykam innego rowerzystę. Krótkie cześć-cześć i pogadanie o sprzęcie/trasach/itp. przez ponad dziesięć kilometrów. Trochę średnia siadła, ale co tam, było przyjemnie.
Przed Radomiem dopada mnie mały deszcz. Miałem dokręcić do setki, ale w z obawy przez możliwą ulewą w każdej chwili, kieruje się prosto domu.