Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2008

Dystans całkowity:155.85 km (w terenie 20.00 km; 12.83%)
Czas w ruchu:07:25
Średnia prędkość:21.01 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:51.95 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Znowu zajęty różnymi innymi sprawami

Sobota, 23 sierpnia 2008Przejechane 44.85km w terenie 20.00km

Czas 02:14h średnia 20.08km/h

Temperatura °C

 

Znowu zajęty różnymi innymi sprawami nie mogłem pojechać dzisiaj gdzieś dalej. Mimo wszystko udało mi się znaleźć chwilę, aby trochę pokręcić.
Mocny wiatr dzisiaj był, więc jedyny sensowny wybór to do lasu, czyli do Puszczy Kozienickiej, która nie skończy się zanim nie złapie rytmu. Muszę dojechać kilkanaście kilometrów, ale z takim wiatrem w plecy to czysta przyjemność.
Po drodze już znajomy widok.


Niedaleko potem zjazd na szutrową ścieżkę i jestem już w puszczy.


Obowiązkowe jedno okrążenie po rowerowej ścieżce ekologicznej.




I powrót do domu, gdzie czeka jeszcze jedna praca do zrobienia przed wieczorem.


Wracając, wiatr już osłabł i nie było wmordewindu.
Ogólnie: kilometrów mało, ale reszta jak najbardziej ok.

 

Cel: Zalew w Domaniowie

Sobota, 16 sierpnia 2008Przejechane 24.50km w terenie 0.00km

Czas 01:05h średnia 22.62km/h

Temperatura °C

 

Cel: Zalew w Domaniowie i okolice. Niestety pogoda już przy wyjeździe zapowiadała się nieciekawie: pochmurno, wieje i jakby zimno. Po drodze cały czas pod wiatr, dwa razy złapał mnie mały deszczyk. Po dojechaniu do zapory, z daleka słychać było zbliżającą się burzę. Telefon do domu i okazało się, że tam przed chwilą była niezła ulewa, tak więc nie dało się jej ominąć. Skończyło się na transporcie roweru w samochodzie. W drodze powrotnej potworny deszcz i zimno.
Ogólnie: kicha, zdjęć brak.

 

Pomysł ze zwiedzeniem terenów

Piątek, 15 sierpnia 2008Przejechane 86.50km w terenie 0.00km

Czas 04:06h średnia 21.10km/h

Temperatura °C

 

Pomysł ze zwiedzeniem terenów położonych na południe od Wieżbicy miałem już od dawna. Myślałem o dotarciu do okolic Mirzca i dalej do Wąchocka. Jednak ograniczony tylko do czasu wolnego popołudnia i faktu, że dopóki nie przeprowadzę roweru do Warszawy, gdzie mógłbym zawsze pojeździć po pracy, wyprawa taka mogła by być teraz ponad moje siły. Dlatego wybór padł na Iłżę. Dawno nie widziałem ruin tamtejszego zamku, tak więc w drogę przez Kowalę, Rudę Wielką, Wieżbicę, Pomorzany.
Pogoda na początku niezła jak na lato w tym roku, nawet słonecznie było. Jednak im bliżej celu tym gorszej. W okolicach Iłży na niebie wisiała już szara chmura.


Ten teren zaczyna być już lekko pagórkowaty. Trochę zgubiłem drogę i po znalezieniu na mapie polnej drogi, która miała mnie z powrotem zaprowadzić na drogę dojazdową, ruszyłem nią. Te 2 kilometry pod górkę, pod wiatr i w głębokim piachu to był najgorszy odcinek. Potem już tylko z górki i prosto do Iłży.


Pokręciłem się trochę po okolicy, przerwa na jedzenie i ostatni przejazd przez Iłżę.


Chmury robiły się coraz ciemniejsze, tak więc szybki powrót do domu tą samą trasą. Od Wieżbicy do Radomia mały deszcz po drodze.
Ogólnie: dojazd mało ciekawy, ale okolice Iłży godne polecenia jak na teren Równiny Radomskiej.