Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:834.78 km (w terenie 156.00 km; 18.69%)
Czas w ruchu:35:30
Średnia prędkość:23.51 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:69.56 km i 2h 57m
Więcej statystyk

Po Puszczy Kozienickiej

Niedziela, 30 maja 2010Przejechane 84.76km w terenie 43.50km

Czas 03:45h średnia 22.60km/h

Temperatura 22.0°C

 

Zmieniłem dzisiaj kierunek, ponieważ poprzednich kilka wypadów było mniej więcej po tych samych dojazdówkach. Trochę mi się już opatrzyły i potrzebowałem urozmaicenia. Zdecydowałem poturlać się przez puszczę traktem królewskim (czerwony szlak).
Zacząłem niedaleko Kozłowa. Ostatni raz jechałem ten odcinek szlaku zeszłą wiosna i pamiętam, że była to ciężka przeprawa. Droga była bardzo zapiaszczona i zryta przez wycinkę. Natomiast teraz jest już ok. Droga była ubita przez ostatnie opady z niewielką ilością piachu. Na dodatek chyba zostało odnowione oznakowanie szlaku do okolic miejscowości Stoki. Znaki są wyraźne i jechało się jak po sznurku.

Dalej pojechałem do Przejazdu i Augustowa. Do Pionek dojechałem szybką leśną drogą i miałem wracać przez Jaroszki na Wielką Górę. Jednak skusiły mnie Mysie Górki i przez Adolfin pojechałem do Siczek. Oczywiście nie odpuściłem Wielkiej Góry i po przekroczeniu trasy kozienickiej zielonym pojechałem w tamtym kierunku.
W międzyczasie na ścieżkach pojawili się wracający uczestnicy Jazdy z miasta, co omal nie skończyło się wpadnięciem na jednego z nich. Rozumiem, że można się zmęczyć i wtedy trzeba odpocząć, ale nie grupowo na środku za niewidocznym zakrętem. Jest tam kawałek szybkiej dróżki, krętej, ubita ziemia z lekkim spadkiem, zarośnięta po bokach. Przycisnąłem na nim i na jednym z zakrętów taka blokada. W ogóle to dzisiaj jakiegoś takiego power'a miałem.

 

Do Iłży

Sobota, 29 maja 2010Przejechane 90.99km w terenie 16.00km

Czas 03:46h średnia 24.16km/h

Temperatura 23.0°C

 

Niestety rano musiałem zmienić plany na dzisiejszy wypad. Mając mniej czasu wybrałem się do Iłży na wzgórze zamkowe. Generalnie fajna jest to górka i jest tam kilka dróżek gdzie można potrenować podjazdy i zjazdy. Co prawda krótkie, ale można się na nich zmęczyć.
Dzisiaj trzy razy wjechałem na wzgórze. Nie było tyle spacerowiczów, jak ostatnio w niedzielę i można było trochę poszaleć przy zjeżdżaniu. Z resztą pogoda dopisywała i żałowałem, że nie miałem więcej czasu na rower.
Kilka fotek ze wzgórza zamkowego:



 

Po pracy

Piątek, 28 maja 2010Przejechane 22.73km w terenie 0.00km

Czas 00:52h średnia 26.23km/h

Temperatura 16.0°C

 

Po powrocie z pracy zrobiłem sobie małą rundę po okolicy. Szczególnie, że pogoda w Radomiu podobno przez cały dzień dopisywała, zaś w Warszawie było pochmurno. Miałem zrobić więcej kilometrów, ale nie chciało mi się już jeździć po ciemku. Na dodatek jakiś takie zimne powietrze. Oszczędzę siły na jutro.

 

Na Altanę

Niedziela, 23 maja 2010Przejechane 107.05km w terenie 5.00km

Czas 04:20h średnia 24.70km/h

Temperatura 25.0°C

 

Altana to najwyższe wzniesienie w województwie mazowieckim - zawrotne 408m n.p.m. Z wyjazdem w to miejsce nosiłem się już od jakiegoś czasu, ale czekałem na odpowiednią pogodę. Dzisiaj rano i w południe nareszcie była taka jaką lubię. Słoneczko grzało tak jak trzeba, jechało mi się wybornie.
Do Szydłowca dojechałem tak jak zazwyczaj przez Orońsko, Zaborowie i na miejscu przy zamku zrobiłem sobie mały popas. Po krótkiej przerwie czas na główną atrakcję dzisiejszego wypadu czyli prawdziwy podjazd. Do Huciska cały czas asfaltem.

Ostatni odcinek na Altanę wjechałem zielonym szlakiem. Trochę mokrawo było i mocno sfatygowane kendy czasami się uślizgiwały, ale dałem radę bez gleby. Szkoda, że nie dało się wejść na wieżę obserwacyjną, bo widok musi być niezły.

Potem był zjazd. Na pierwszy kilkudziesięciu metrach bałem się czy to bezpieczne na tych oponach jakie miałem i trzymałem za klamki, ale co tam raz się żyje. O dziwo obyło się bez niespodziewanych atrakcji. Dalej asfaltem bez dokręcania, a i tak po nierównej nawierzchni było 60 km/h.
W Szydłowcu znów zrobiłem popas i kierunek Radom tą samą drogą. Za Szydłowcem ucieczka przed burzą. Na szczęście udana. Od Zaborowa wróciła plażowa pogoda.

 

Takie tam

Sobota, 22 maja 2010Przejechane 19.57km w terenie 0.00km

Czas 00:48h średnia 24.46km/h

Temperatura 18.0°C

 

Jakoś tak wsiadłem na rower i odechciało mi się jeździć. Wynikało to z kilku powodów. Do rano i południe była świetna pogoda. Jak ja wyszedłem to już się popsuła. Zaczął padać deszcz, zrobiło się chłodno. Drugi powód to nadal nie czułem się dobrze. I trzeci najbardziej denerwujący: prawym pedał. Cały czas coś w nim stukało. Tak to źle na mnie wpływało, że nie miałem żadnej przyjemności z jazdy. W takich okolicznościach odpuściłem sobie.

 

Lipa

Niedziela, 16 maja 2010Przejechane 0.00km w terenie 0.00km

Czas h średnia km/h

Temperatura °C

 

Dzisiaj miałem stać na starcie Mazovii w Radomiu. Niestety rozchorowałem się. W takich warunkach jakie panowały na trasie (zapewne błoto po całonocnych opadach, deszcz przez cały maraton, zimno i wiatr) tylko pogorszyłbym ten stan, a czeka mnie pracowity tydzień. Z ciężkim sercem, ale zrezygnowałem. Jestem na siebie wkurzony jak cholera.

 

Rekonesans

Sobota, 15 maja 2010Przejechane 49.67km w terenie 19.00km

Czas 02:24h średnia 20.70km/h

Temperatura 16.0°C

 

Pojechałem sprawdzić jakie warunki są na trasie przed maratonem. Objechałem tylko początkowe kilometry do zalewu w Siczkach, na których spodziewałem się największego błota. W kilku miejscach było błoto, ale nic strasznego. Zastanowiła mnie trasa wyznaczona przez przejazd kolejowy w Rajcu. W tym miejscu trzeba będzie liczyć na szczęście.
Na tym odcinku, który przejechałem trasa nie pokrywa się z mapą, ale dzięki temu jest ciekawej. Jak na razie było dobrze oznakowane, mimo nieznanych mi miejsc trudno było zabłądzić.
Nad zalewem w Siczkach znalazłem kilkadziesiąt kartek ze strzałkami do znakowania. Leżały rzucone w trawę, więc pewnie ktoś zgubił je podczas znakowania. Zaniosłem je później do biura zawodów.

 

Do Szydłowca

Niedziela, 9 maja 2010Przejechane 91.28km w terenie 0.00km

Czas 03:37h średnia 25.24km/h

Temperatura 18.0°C

 

Trasa przez Kowalę, Orońsko, Zaborowie, Wysocko. Zaczynając pogoda była ok jednak z czasem zrobiło się chłodno. Dobrze, że zabrałem bluzę. Na drodze ruch minimalny, nie działo się nic niespodziewanego. Po wczorajszej dniu muszę zajrzeć do pancerzy od przedniej przerzutki, bo coś opornie chodzi.
Pokręciłem się trochę po Szydłowcu i potem powrót tą samą trasą.

 

Na stary most w Osuchowie

Sobota, 8 maja 2010Przejechane 90.88km w terenie 53.00km

Czas 04:16h średnia 21.30km/h

Temperatura 22.0°C

 

Wybierając się na dzisiejszy wyjazd miałem nie zastanawiałem się czy nie dopadnie mnie znów deszcz. Rano pogoda nie zapowiadała się ciekawie, ale jak tylko wyruszyłem zaczęło się poprawiać. Początkowo jeszcze nie tak ciepło, bo miejscami i 15 stopni było, ale słoneczko świeciło i było coraz lepiej.
Wypad do Wyśmierzyc i jeszcze kawałek dalej miał na celu sprawdzić przejezdność mojej ścieżki do tej miejscowości. Ostatnio w całości przejechałem nią w sierpniu zeszłego roku, a jeszcze miesiąc temu odcinki blisko Radomia były nie do przejechania ze względu na zalane łąki. Dzisiaj już się udało mi przejechać całość jednak miejscami błoto było masakryczne. Z resztą po opadach z kilku poprzednich dni większość części terenowej to jazda po błocie.
Na półmetku w Wyśmierzycach smaruje skrzypiący łańcuch, zdejmuje getry i bluzę i pierwszy raz w tym roku "na krótko" wsiadam na rower. Pogoda zrobiła się wyśmienita. Słaby wiaterek nie przeszkadzał, w porywach na otwartej przestrzeni było aż 26 stopni. W takich idealnych warunkach noga sama podaje.

PS. Dla przypomnienia, z poprzednich wizyt w tym miejscu, tak oto wygląda most nad Pilicą w Osuchowie.

 

Pętla rozszerzona

Wtorek, 4 maja 2010Przejechane 40.65km w terenie 0.00km

Czas 01:39h średnia 24.64km/h

Temperatura 11.0°C

 

Szaro buro, zimno, zimny wiatr i pod koniec deszcz. Wiosno wróć.
Samopoczucie: przeciętne.