Na spokojnie do Domaniowa
Po wczorajszym wypadzie w trochę dalsze tereny dzisiaj nogi miałem z waty przy najmniej na początku. Daleko szarpać się nie zamierzałem, bo pogoda zdecydowanie siadła i po drodze żałowałem, że nie założyłem grubszych spodni. Myślałem, że już spokojnie przeleżą na dnie szafki do jesieni, ale chyba w najbliższe dni będę się musiał z nimi przeprosić. Ponieważ nie miało być daleko, w terenie też nie, to wybrałem się co by zaliczyć zaporę w Domaniowie. Jak to zwykle bywa nie pojechałem prosto nad zalew, ale w Krzyszkowicach skręciłem na Przytyk i dopiero stamtąd dotarłem do Domaniowa.
Podsumowując wypad przyjemny, mały ruch na drodze, trawa zielona jak należy, kwitnące mlecze tylko jakby nie patrzeć to zimno jak na maj, zaryzykuję stwierdzenie, najlepszy miesiąc na rower.
Kategoria Na popołudnie, Asfalt Komentarze 0