Marcowa puszcza
Nareszcie wczoraj popołudniu skręciłem rower w konfiguracji przygotowanej na nowy sezon maratonowy. W ramach sprawdzenia czy wszystko działa trzeba było się przeciągnąć w terenie. Tylko tak można mieć pewność, bo na przykład ostatnie asfaltowe wypady przejechałem bez dokręconej korby. Nie wiem na czym to się trzymało. Dobrze, że nie pogubiłem śrub.
Po poprawkach na arenę testów wybrałem rundę po puszczy kozienickiej. Ogólnie rzecz biorąc plan był ambitniejszy, ale jeszcze nie taka dyspozycja i trochę brakowało mi czasu. Musiałem skrócić i jakoś ogólnie mało wyszło tego terenu. Mimo wszystko miło było wrócić do puszczy.
Jeszcze jednym novum, które testowałem przez ten weekend były soczewki kontaktowe. W okularach korekcyjnych w większości warunków nie jeździ się źle, ale są co najmniej dwie sytuacje, gdzie się one nie sprawdzają. Po pierwsze szybkie zjazdy - pęd powietrza powoduje łzawienie i prawie jedzie się na ślepo co połączone ze znacznymi prędkościami bywa niebezpieczne. Po drugie jazda podczas intensywnego deszczu - tutaj jest tylko jedno określenie na tą sytuację: MASAKRA. Cały syf, czyli deszcz zmieszany z potem ląduje na szkłach. Po Szydłowcu w tamtym roku powiedziałem sobie nigdy więcej. Przy soczewkach można będzie zdjąć i jechać dalej. No i teraz mogę założyć okulary kolarskie, +10 do lansu ;)
Kategoria Na popołudnie, Terenowo Komentarze 0