Piątek, 26 grudnia 2008Przejechane 26.14km w terenie 2.00km
Czas 01:25h średnia 18.45km/h
Temperatura -1.0°C
Temperatura około -1, słaby wiatr - nie przeszkadzał. Spuściłem trochę powietrza z kół, żeby nie wywrócić się na lodzie po drodze. Nie wiem czy to pomaga, ale na odcinkach z lodem nie zaliczyłem gleby. Chociaż o wiele ciężej niż normalnie się jechało.
Trasa nad zalew na Borkach (jedno kółko, dużo psów na smyczach i luzem na ścieżce) - przejazd ścieżką wzdłuż Maratońskiej (znowu pieski) - wzdłuż trasy E77 do Lasu Kapturskiego - Janiszewską dojazd do E77 - poboczem (pusto) wzdłuż trasy E77 do rogatek miasta. Powrót tą samą drogą.


Ogólnie: jazda miejska w szarości.
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Sobota, 6 grudnia 2008Przejechane 16.10km w terenie 0.00km
Czas 00:57h średnia 16.95km/h
Temperatura °C
Popołudniowa jazda po okolicy. Wychodząc nie najlepiej się czułem. Brak zimowego ubrania spowodował, że jazda była spacerowa, aby się nie zgrzać. Jak na tą porę roku wybrałem się już późno, a że nie posiadam porządnego oświetlenia, wróciłem zanim zrobiło się ciemno.
Widok na moje miasto z perspektywy przejeżdżających.

Ogólnie: krótko.
Kategoria Szybki wypad
Niedziela, 9 listopada 2008Przejechane 23.50km w terenie 0.00km
Czas 01:01h średnia 23.11km/h
Temperatura °C
Nie miałem czasu, żeby wypuścić się gdzieś dalej, chociaż dzisiaj było cieplej niż wczoraj. Dlatego wybrałem tylko rundę po okolicy, czyli: Radom Wacyn - Janiszew - Bielicha - Kolonia Cerekiew - Milejowice - Kozinki - Dąbrówka Nagórna - Janiszew - Radom Wacyn.
Najprzyjemniejszy moment to przejazd obok lasku przed Kol. Cerekiew. Panował tam bardzo przyjemny zapach lasu, aż szkoda, że nie można nałapać go do bidonu. Wrażenia wizualne taż ładne. Niestety nie zrobiłem zdjęcia, bo padła już bateria w aparacie. Ale wcześniej udało pstryknąć się coś innego.

Po drodze mijałem wielu innych rowerzystów. Widać ludzie nie pochowali jeszcze rowerów przed zimą.
Ogólnie: pani Jesień, tak trzymać!
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Sobota, 8 listopada 2008Przejechane 29.56km w terenie 0.00km
Czas 01:14h średnia 23.97km/h
Temperatura °C
ICM kolejny raz nie zawiódł i zgodnie z prognozą wyszło słońce za chmur około godziny trzynastej. Miła odmiana po cały mglisty tygodniu. Temperatura nie rozpieszczała, ale narzekać na taką to mógłbym na przykład we wrześniu.
Trasa ta sama co ostatnio, czyli moja pętla pomiarowa. Początkowo dobre tempo i spodziewałem się przekroczenia średniej 25km/h. Niestety końcowe dziesięć kilometrów było pod wiatr, a ja wyraźnie opadłem z sił. Wyszło gorzej jak ostatnio.

Ogólnie: trzeba popracować nad kondycją.
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Niedziela, 2 listopada 2008Przejechane 29.61km w terenie 0.00km
Czas 01:13h średnia 24.34km/h
Temperatura °C
Test pewnej teorii, że na małym kacu można osiągnąć lepszy wynik niż przy normalnie funkcjonującym organizmie. Doskonałe warunki pogodowe jak na listopad zdecydowanie zachęcały do wyjścia na rower. U mnie termometr w słońcu pokazywał 20 stopni. Pomimo nie najlepszego samopoczucia przedpołudniem, przejechałem się moją standardową trasą pomiarową. Oto ona: Radom Wacyn - Janiszew - Dąbrówka Nagórna - Kozinki - Taczów - Gulin - Kolonia Piaski - Dąbrówka Podłężna - Stara Wieś - Dąbrówka Nagórna - Janiszew - Radom Wacyn.

Jechałem ma maksa od początku, po paru kilometrach serce wali jak szalone, aż odczuwam ból. Potem wraca do normy.
Wynik wynik testu wyszedł średni, spodziewałem się więcej. Można to częściowo zwalić na rozregulowaną przerzutkę z tyłu, która jeszcze tak źle nie działała i jeszcze tak trzeszczała, że normalnie wstyd. Jeśli będzie podobna pogoda za tydzień test powtórze, aby można było porównać.
Ogólnie: kurcze, żeby taka pogoda była do końca miesiąca.
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Sobota, 18 października 2008Przejechane 45.04km w terenie 15.00km
Czas 02:34h średnia 17.55km/h
Temperatura °C
Kolejny wolny weekend zapowiadał się znośnie, więc nie mogłem sobie odpuścić. Rano było jeszcze słonecznie, ale stopniowo pogoda się pogarszała. Tylko dziesięć stopni, trzeba się przyzwyczajać do tej gorszej części roku. Początkowo żałowałem, że nie wziąłem długich rękawiczek, bo ręce trochę mi zgrabiały, ale potem przeszło.
Na rozgrzewkę parę kółek dookoła zalewu na Borkach. Ludzi mało, chyba temperatura odstraszyła spacerowiczów.

Jesień w mieście:


Rundy szybko się znudziły, a ja złapałem już ciepło i mogłem ruszyć gdzieś dalej. Przedłużeniem Maratońskiej dojechałem do Wolanowskiej i dalej do Cerekwi. Stamtąd do Milejowic i powrót w stronę Radomia na Wacyn. Tam skręciłem w stronę Lasu Janiszewskiego. W lesie kierowałem się z stronę Kozinek.

Oczywiście skręciłem w lewo:)


Przejeżdżam cały las i polną drogą dojechałem do nowej asfaltówki. Po kilkuset metrach znów odbijam w ścieżkę wśród pól. Po deszczu można w miarę spokojnie dojechać nią do Dąbrówki. W lato nie dało się, masakryczna piaskownica była.
Po dojechaniu do Dąbrówki decyduje, że przejadę się do Piastowa wzdłuż czarnej ścieżki rowerowej. Nie był to dobry pomysł zważywszy, że droga wyboista, trochę z górki to i łatwiej się rozpędzić, a w tylnim kole brakowało mi szprychy. Ale pomyślałem sobie, że może jak zabije koło to w końcu kupie coś nowego.
W lesie po drodze przebijam się przez błoto, które pokrywa wszystko poniżej kolan. Polną drogą na skraju lotniska aeroklubu radomskiego w Piastowie dojechałem do Wsoli. Powrót tą samą drogą z tym, że przedłużyłem ją aż do samego Janiszewa. Jakieś piętnaście lat temu wydawała się być drogą przez mękę, teraz używam jej jako skrótu.

Ogólnie: rekreacyjnie, spokojnie, jesień w pełni.
Kategoria Szybki wypad
Sobota, 11 października 2008Przejechane 53.08km w terenie 20.00km
Czas 02:46h średnia 19.19km/h
Temperatura °C
Słońce śmiało wyglądało za chmur już od samego ranka, tzn. na pewno od około godziny dziesiątej:). Śniadanie i pobieżny przegląd roweru po ostatnim razie: rozregulowana przerzutka z tyłu, koła pokrzywione szczególnie tylnie. Bliższe oględziny i wiadomo dlaczego: zerwana szprycha efektem czego obręcz obciera o hamulce, aż dziwne że nie zauważyłem tego ostatnio. Co się dało poprawiłem na szybko i wyruszyłem.
Wycieczkę rozpocząłem od przejazdu przez Las Kapturski. Słoneczna pogoda zagwarantowała podziwianie w pełnej krasie pięknej złotej jesieni.

Obowiązkowo musiał być przejazd przez najładniejsze według mnie miejsce. Znajduje się ono trochę na uboczu przez co mimo, że znajduje się blisko skraju lasu nie zalegają tu góry śmieci. Tym razem sceneria w jesiennych barwach.

Pokręciłem się trochę po tym radomskim lesie jeszcze trochę, gdzie można znaleźć czasami nawet ciekawe miejsca.

Niestety las nie jest duży i wystarcza tylko jako rozgrzewka. Postanowiłem, że przejadę się jedną z moich ulubionych tras przez dolinę radomki do Starej Błotnicy. Droga prowadzi wśród okolicznych łąk i pól.


Dojeżdżam do jednej z kładek, przez którą można przejść ponad rzeką. Chwila odpoczynku i wsłuchania się w szum wody zachęca do dalszej jazdy i poszukiwania następnych takich miejsc ukrytych gdzieś za jaką starą chatą.


Dalej krótkie zmaganie się z piaszczystą drogą by następnie dalej pomknąć polami i łąkami. Później parę kilometrów asfaltem i można znów pognać polną drogą.

Dojeżdżam do Nowego Kobylnika i potem już tylko szosą prosto do Starej Błotnicy. Znajduje się tu kościół Narodzenia NMP, z początku XV w., przebudowany w stylu neobarokowym w XVIII wieku, obecnie sanktuarium maryjne.



Powrót początkowo tą samą trasą, potem przejazd przez Radomkę w innym miejscu niż za pierwszym razem.


Ogólnie: sympatycznie, przyjemnie.
Kategoria Na popołudnie, Terenowo
Sobota, 6 września 2008Przejechane 102.59km w terenie 30.00km
Czas 05:19h średnia 19.30km/h
Temperatura °C
Upalny dzień, ostatni tego lata. Temperatura około 30 stopni, bezchmurne niebo i bezwietrznie. Uwielbiam taką pogodę na rower. Nie mogłem zmarnować okazji, aby godnie zamknąć miesiące wakacyjne. Co prawda mało było jeżdżenia, bo nowa praca mocno storpedowała regularne jazdy, a wolne chwile trzeba było przeznaczyć na napisanie pracy dyplomowej, ale ją już skończyłem pisać i złożyłem w następnym tygodniu. A więc okazja była podwójna.
Za cel wybrałem Studzianki Pancerne. Ostatni raz byłem tam na wycieczce szkolnej gdy chodziłem do podstawówki. Trasę do Dobieszyna już wcześniej jeździłem, wystarczyło dodać przejazd przez Puszczę Stromecką. Z mapy wynikało, że wyjdzie jakieś 100 kilometrów. Jeszcze tyle nie pokonałem w jednym etapie.
Wyjazd o po godzinie jedenastej. Do plecaka oprócz pompki i dętki wędruje dodatkowe picie, dwa batony, dwie bułki. Najpierw trzeba było przebić się przez miasto. Po dotarciu do ulicy Energetyków rozpoczyna się właściwa trasa. Dojeżdżam do Jastrzębi gdzie na skrzyżowaniu skręcam w lewo. Po przecięciu Radomki po obu stronach kierownicy krajobrazy rolnicze.

Asfaltówką szybko dotarłem do Bartodziej, gdzie odbiłem w stronę stacji pkp.

Dalej drogami lokalnymi kierowałem się do Kruszyny. Na liczniku zbliżał się 25 kilometr i trzeba było zrobić przerwę na jedzenie. Akurat trafia się kawałek lasku i stary mostek, na którym można przysiąść w cieniu. Świetna miejscówka na przerwę.
W Kruszynie skręciłem w polną drogę i szutrówką przez pola, las dojeżdżam do kościoła w Dobieszynie.

Przejeżdżam przez Dobieszyn główną drogą i docieram do kolejnej stacji pkp na mojej drodze. Tu zaczyna się Puszcza Stromecka. Wybieram zielony szlak rowerowy, który ciągnie się przez puszczę do Studzianek. Żałuje, że nie jechałem od początku tak jak jest oznakowana droga. Na mapie początkowo droga biegnie obok lasu. Ignorując strzałkę od razu skręcam do lasu, już się najeździłem po polach. I trafiam na paskudny 4-kilometrowy odcinek drukowanej drogi. Pierwszy raz w życiu chciałbym mieć fulla. Sprzęt dostaje mocny wycisk, a mnie zaczęły boleć plecy. W Puszczy Stromeckiej miejscami jest ciężko ze względu na duży piach, ale można poczuć, że puszcza to nie jakiś tak las.


W Studziankach Pancernych:



A w takich okolicznościach przyrody rozpoczynałem powrót do domu:

Kategoria Terenowo, Cały dzień
Sobota, 23 sierpnia 2008Przejechane 44.85km w terenie 20.00km
Czas 02:14h średnia 20.08km/h
Temperatura °C
Sobota, 16 sierpnia 2008Przejechane 24.50km w terenie 0.00km
Czas 01:05h średnia 22.62km/h
Temperatura °C
Cel: Zalew w Domaniowie i okolice. Niestety pogoda już przy wyjeździe zapowiadała się nieciekawie: pochmurno, wieje i jakby zimno. Po drodze cały czas pod wiatr, dwa razy złapał mnie mały deszczyk. Po dojechaniu do zapory, z daleka słychać było zbliżającą się burzę. Telefon do domu i okazało się, że tam przed chwilą była niezła ulewa, tak więc nie dało się jej ominąć. Skończyło się na transporcie roweru w samochodzie. W drodze powrotnej potworny deszcz i zimno.
Ogólnie: kicha, zdjęć brak.
Kategoria Na popołudnie, Asfalt