Do Przejazdu

Sobota, 25 kwietnia 2009Przejechane 68.49km w terenie 26.00km

Czas 03:33h średnia 19.29km/h

Temperatura 21.0°C

 

Od środy prognoza pogody informowała o dość silnym wiatr z kierunku południowo wschodniego. Znając swoją niechęć do jazdy pod wiatr, trzeba było wymyśleć trasę tak, żeby to zjawisko przestało przeszkadzać. Wiadomo, w lesie wiatr nie przeszkadza, czyli w kierunku wschodnim przejadę się Puszczą Kozienicką, a powrót byłby z wiatrem w plecy.
W Puszczy jak zawsze przyjemnie, tylko niestety sprawdziły się moje przypuszczenia. Od kilku tygodni nie było porządnego deszczu i większość dróg przypomina piaskownicę. Opony generalnie dają radę w piachu, ale miejscami jadę lasem. Przez większość czasu jadę szlakiem czerwonym (tzn. Droga Królewska).


Niektóre odcinki zostały zdewastowane przez wycinkę, ale odniosłem wrażenie że jest lepiej niż w ubiegłym roku.
Po drodze mijam między innymi Rezerwat Ponty. Miastowych przy wjeździe dokształcają takie tablice.


Dojeżdżam do szkółki leśnej w Przejeździe. Robię sobie przerwę, wyciągam z plecaka jedzenie z oddaje się konsumpcji, zastanawiając się czy dopadł mnie już jakiś kleszcz.
Rozpoczynam powrót. W dojeżdżam do drogi asfaltowej i z wiatrem w plecy wracam przez Przejazd, Cecylówkę, Mąkosy, Jastrzębie. Za Jastrzębią, odwiedzam sklep, bo bidon już wysechł. Dobre miejsce, szczególnie jak się jeździ bez zapięcia.
Potem przez Wojciechów do Wsoli. Tam ścieżką za cmentarzem i przez łąkę przy lotnisku w Piastowie. Zdziwiłem się, bo łąka wciąż jest podmokła. Dojeżdżam do Dąbrówek i stamtąd asfaltem już prosto do domu, przeklinając znów ten przeklęty wiatr.

PS: przed furtką prawie zaliczyłem glebę w SPD przy prędkości zero. Dobrze, że mnie przechyliło w stronę bramy :)

 

Pętla

Niedziela, 19 kwietnia 2009Przejechane 29.09km w terenie 0.00km

Czas 01:22h średnia 21.29km/h

Temperatura 15.0°C

 

Standard. Generalnie zimnej niż wczoraj, około 15 stopni. Zimny wiatr, w słońcu całkiem ciepło.


Ogólnie: po drodze zużyłem prawie całą paczkę chusteczek.

 

Na zielone

Sobota, 18 kwietnia 2009Przejechane 55.85km w terenie 15.00km

Czas 03:01h średnia 18.51km/h

Temperatura °C

 

Wycieczka miała być zrealizowana w czasie świąt, ale dopadła mnie lekka angina. Wymęczony przez chorobę, z zakatarzonym nosem, udało się znaleźć już siły, aby się ruszyć szczególnie, że pogoda zachęcająca. Widząc, że trawnik przed domem wymaga już koszenia, a i drzewa już się zielenią, pomyślałem, że w terenie jest już w pełni wiosennie. Żeby sprawdzić moje przypuszczenia pojechałem jedną z moich ulubionych tras w kierunku Starej Błotnicy.
Na początku standardowo przez pobliski Las Kapturski. Tam zielone znalazłem pod taką postacią:


Po przejechaniu fragmentu przez las wjeżdżam na asfalt i kieruje się w stronę Janiszewa. Przy kościele skręcam w polną dróżkę i po 1,5 km znów podjazd asfaltem.
Potem najdłuższy dzisiaj odcinek w terenie. Na początku szeroka droga szybko zmienia się w dwie koleiny i wielkimi dolami miejscami zasypanych gruzem. Dróżka przecina asfalt i zmienia się w piaskownicę. Na szczęście opony dają radę. Dojeżdżam do kolejnej drogi, przecinam, kawałek laskiem i potem po mojej ulubionej nawierzchni, czyli po ubitej glinie nad rzeką. Docieram do kładki nad Radomką.


Za rzeką przez piach, szlakę, asfalt i co tam jeszcze było kieruje się na Starą Błotnicę. Mijam kościół i jadę dalej moją trasą do Wyśmierzyc. Na liczniku dobija 30 km i trzeba myśleć o powrocie, szczególnie że siły nie te.
Początkowo wracam tak jak jechałem, jednak przez Radomkę przechodzę w innym miejscu, też ładnym :)


Potem przez krzaki i znów jazda nad rzeką po łące nie zajętej jeszcze przez wołowinę.


Dojeżdżam do drogi. Łapie mnie kurcz w nogę i już nie chce puścić. Na pojeździe okazuje się, że nie ma już prądu i ostatnie 10km doczołguje się do domu. Jak na złość wcześniej było pod wiatr, teraz ucichł. Wieczorne, zimne powietrze gryzie z każdym wdechem.

Ogólnie: mimo wszystko super.

 

Pętla

Niedziela, 5 kwietnia 2009Przejechane 28.85km w terenie 0.00km

Czas 01:17h średnia 22.48km/h

Temperatura °C

 

Standardowa pętla pomiarowa przed południem. Samopoczucie poniżej przeciętnej.

Ogólnie: wszędzie obornik :|

 

Do Jastrzębi

Sobota, 4 kwietnia 2009Przejechane 40.45km w terenie 5.00km

Czas 01:55h średnia 21.10km/h

Temperatura °C

 

Grypa odpuściła już wczoraj, tak więc sprawdziłem w jakiej formie obecnie jestem. Tak jak myślałem, jeszcze siły nie wróciły. Miało być dalej, ale nie chciałem ryzykować doczołgiwania do domu. Odpoczynek na moście nad Radomką. Samopoczucie przeciętne.

Ogólnie: najcieplejszy dzień od ponad pół roku.

 

Po okolicy

Sobota, 21 marca 2009Przejechane 37.82km w terenie 12.00km

Czas 01:55h średnia 19.73km/h

Temperatura °C

 

Kręcenie po okolicy: Las Kapturski, Las Janiszewski, do Piastowa ale łąka była nie przejezdna. Potem przez jaką wieś, znowu jakiś lasek i powrót przez Dąbrówki.
Zatrzymałem się na chwilę na krzyżówkach za Lasem Janiszewskim. Jeszcze poprzedniej wiosny można było poczuć tu dziwny klimat przeszłości. Pusto, szum pobliskich drzew, z daleka słychać było szczekanie psa z niedalekiej wsi; zawsze odnosiłem wrażenie, że czas tam się zatrzymał sto lat temu. Szkoda, że położyli asfalt w zeszłe lato, bo i tak ruch zerowy, a urok miejsca prawie znikł.


Ogólnie: takie tam kręcenie.

 

Do Wsoli

Niedziela, 15 marca 2009Przejechane 35.06km w terenie 0.00km

Czas 01:47h średnia 19.66km/h

Temperatura °C

 

Dalsze testowanie roweru. Przed południem wycieczka okrężną drogą do Wsoli. W Piastowie lotnisko chyba jeszcze nie czynne. Z powrotem ostro pod wiatr.


Ogólnie: fajnie.

 

Maszynka ukończona

Sobota, 14 marca 2009Przejechane 34.46km w terenie 2.00km

Czas 01:41h średnia 20.47km/h

Temperatura °C

 

Jazda testowa z nowym osprzętem. Przy blacie, przerzutki z tyłu dziwnie wchodzą - trzeba jeszcze dokładniej wyregulować. Trzeszczy w okolicy zacisku sztycy - trzeba posmarować sztycę w ramie, zazwyczaj pomaga. Obciera tarcza z tyłu przy deptaniu na stojąco - nic na to się nie poradzi, zmienić ramę:); poza tym nic nie dzwoni, nie obciera. Amortyzator - trzeba pobawić się jeszcze z regulacją. Gripy średnio wygodne, ale może trzeba się przyzwyczaić. SPD - nie taki diabeł straszny jak go malują, po paru próbnych wpięciach wiadomo o co chodzi, fajne czucie roweru; bez gleby:).


Ogólnie: teraz trzeba dopasować formę do sprzętu.

 

Ostatni raz

Sobota, 21 lutego 2009Przejechane 15.22km w terenie 10.00km

Czas 01:09h średnia 13.23km/h

Temperatura -3.0°C

 

Bez wiatru, temperatura -3, słonecznie, bezchmurnie. Ostatnio dużo napadało śniegu więc warto byłoby sprawdzić jak to wygląda w lesie. Na wyjeżdżonych ścieżkach jechało się bez problemów. Na rzadziej uczęszczanych pojawiły się trudności: koło przednie ciągle uciekało, tył tracił przyczepność pomimo i tak niskiego ciśnienia jak na moje przyzwyczajenia. Już lepiej jechało się po obok ścieżki po nieubitym śniegu, chociaż sięgał prawie po piasty. Z powodu słabej przejezdności w Lasie Kapturskim za Janiszewską musiałem zrezygnować w jazdy w tamtej części.
Dwie gleby: raz przy jeździe po nie ubitym śniegu wpadłem na rów którego nie było w ogóle widać - efekt, przód zanurkował w śniegu po kierownicę, ja za nim :). Drugi raz przy zjeździe z górki w koleinie tak mnie pochyliło na bok, że nie było możliwości już tego uratować, ale bez strat w ludziach i sprzęcie.
Nie zdecydowałem się wypróbować w tych warunkach nowo zakupionych spd. Chyba bym tego nie przeżył :)





Ten wyjazd jest pożegnalny dla mojego krossa w obecnej konfiguracji. Wkrótce całkowita przemiana.


Ogólnie: śnieżnie.

 

Las Kapturski

Sobota, 17 stycznia 2009Przejechane 15.57km w terenie 11.00km

Czas 01:07h średnia 13.94km/h

Temperatura -2.0°C

 

Bezwietrznie, temperatura -2 stopnie Celcjusza, czasami słońce wyglądało za chmur. Idealne warunki do jazdy po śniegu. W mieście mokro na ulicach, za to w lesie biały skrzypiący śnieg na ścieżkach. Ludzi mało, po śladach tylko widać, że ktoś jeździł na biegówkach. Wjazd do Lasu Kapturskiego od strony ulicy Zielonej.


Bardzo lajtowe włóczenie się po lesie.








W tym miejscu jak schowałem aparat w odległości około 15 metrów ode mnie przebiegły 4 sarny. Z pola pognały w głąb lasu.






Ogólnie: przypomniało mi się jak to było gdy brało się sanki i ruszało na podbój świata:)