Piątek, 11 września 2009Przejechane 28.78km w terenie 0.00km
Czas 01:03h średnia 27.41km/h
Temperatura 21.0°C
Standard. Oprócz tego, że już dawno po zachodzie słońca to warunki do jazdy były idealne: zero wiatru, temperatura w sam raz, ciepłe powietrze. Dodatkowy klimat tworzyła miejscami zalegająca leciutka mgła. W miejscach odludnych, gdzie nie ma i nie widać żadnych świateł z okolicznych wsi było genialny widok na gwieździste nocne niebo. W mieście czegoś takiego się nie zobaczy.
Niedziela, 6 września 2009Przejechane 61.36km w terenie 2.00km
Czas 02:25h średnia 25.39km/h
Temperatura 20.0°C
Prawie standard nad zalew w Domaniowie. Przez niemal cała drogę zmagałem się z silnym wiatrem z zachodu. Potem zrobiłem małą przerwę na zaporze. Powrót przez Domaniów, Przytyk, Suków. Tym razem już z przyjemnym wiatrem w plecy.
Sobota, 5 września 2009Przejechane 42.56km w terenie 19.50km
Czas 02:10h średnia 19.64km/h
Temperatura 17.0°C
Nawet nie żałowałem dzisiaj, że rano padał deszcz. W tym tygodniu przyszła paczka z olejem do amortyzatorów, więc mogłem zabrać się za Rebę. Już od jakiegoś czasu nie działała blokada i straciła skok. Ostatni dało się już tylko wykorzystać ze 40% skoku. Niby jest jeszcze na gwarancji, ale nie chciało mi się bawić w wysyłki i czekać co najmniej dwa tygodnie. Zresztą jakoś nigdy nie byłem jeszcze zadowolony na 100% po odbiorze roweru z serwisu. Może nie byłem jeszcze z dobrym serwisie. Tak więc po przeszukaniu forumrowerowe.org dowiedziałem się, że prawdopodobnie puściła uszczelka i uciekł olej z tłumnika na dół goleni. Kupiłem zestaw oringów o wymiarach podanych na tymże forum. Przestudiowałem instrukcje serwisową i kilka razy obejrzałem filmiki instruktarzowe na youtubie. Nie wyglądało to na coś trudnego, narzędzia mam, a ponieważ do odważnych świat należy zdecydowałem się na serwis we własnym zakresie. Generalnie przy robieniu według instrukcji wszystko łatwo się odkręca i nie ma niespodzianek. Jedynie przy wyjmowaniu sprężyny powietrznej trzeba się naszarpać, żeby wyciągnąć mechanizm. W moim amorze to z komorze pozytywnej była jakaś dziwna maź ze smaru i oleju. Rozebrałem ją, wyczyściłem, bo od nowości Reba działała skokowo. Z tego co wyczytałem to podobno Reba Race z 2008 roku ma w większości egzemplarzy za duże oringi pozakładane przy sprężynie powietrznej. Rzeczywiście były one większe niż te które kupiłem. Po założeniu i nasmarowaniu olejem zaczęło działać płynnie. Potem znów męczyłem się, żeby włożyć sprężynę do goleni. Trzeba trochę się posiłować, żeby przeszedł metalowy pierścień razem w taką dziwną sprężynką. Przy serwisie tłumnika nie było nic nieprzewidzianego. Oczywiście było za mało oleju, bo część wyciekła, ale z tego co zlałem do miski to jakoś mało tego było razem. Poniżej Reba na stole operacyjnym.
Po południu pojechałem sprawdzić rezultat moich zabaw w serwisanta. I tak: blokada działa, skok 90% uzyskałem, płynnie. Za dużo napompowałem do pozytywnej, ale chyba będzie miodzio. Jeśli chodzi o samą przejażdżkę, to była jedna gleba w pokrzywy (sic!). Kolejny raz przekonałem się, że Kenda SBE po błocie i mokrej trawie tańczy. Mimo tego w suchych warunkach to świetna opona.
Piątek, 4 września 2009Przejechane 29.23km w terenie 0.00km
Czas 01:09h średnia 25.42km/h
Temperatura 19.0°C
Standard, ale tym razem w przeciwną stronę niż tydzień temu. Musiałem założyć już długi rękaw, bo po zmroku było już niestety chłodno. Bezwietrznie. Samopoczucie dobre. W czasie jazdy miejscami strasznie zajeżdżało obornikiem. Po drodze miałem zabawę z jakimś kundlem. Wystartował z bramy próbując mnie capnąć. W pierwszej chwili ucieczka a ten za mną z całych sił. Potem jak już odpuszczał zwalniałem co chwila udając, że uciekam, przez co pchlarz dalej za mną biegł. Po 1,5 kilometrze biedak zrezygnował. Zlitowałem się nad nim i nie zawróciłem. Zdążyłem wrócić tuż przed deszczem.
Niedziela, 30 sierpnia 2009Przejechane 29.16km w terenie 0.00km
Czas 01:01h średnia 28.68km/h
Temperatura 21.0°C
Standard w kiepskim humorze późnym popołudniem. Miało dzisiaj nie być jeżdżenia, ale z powodu przerwanym pokazów AirShow wróciłem wcześniej. Jakieś fatum zawisło na radomskimi pokazami, bo już drugi raz z rzędu tragiczny wypadek podczas imprezy. A niedziela zapowiadała się świetnie. Właściwa część pokazów rozpoczęła się występem mistrzów z Red Arrows.
Potem humor przestał dopisywać. Białoruski Su-27 kołuje przed swoim ostatnim startem.
Sobota, 29 sierpnia 2009Przejechane 68.75km w terenie 2.00km
Czas 02:55h średnia 23.57km/h
Temperatura 23.0°C
Wyjazd miał być do Szydłowca, ale w Zaborowie skapitulowałem przed deszczem. Jak wyjeżdżałem już zaczęło kropić. Później mniej lub bardziej, ale można było jechać. Jednak około 30 kilometra zaczęło lać. W taką pogodę nie było sensu gdziekolwiek jechać. Powrót prawie 40 kilometrów w ulewnym deszczu.
Piątek, 28 sierpnia 2009Przejechane 29.16km w terenie 0.00km
Czas 01:06h średnia 26.51km/h
Temperatura 23.0°C
Standard, ale tym razem miejscami już w całkowitych ciemnościach. Chociaż tą trasę znam niemal na pamięć, to jeśli niektóre rzeczy się tylko słyszy to wzrasta poziom adrenaliny. I tak słyszałem szczekanie psa i nie wiedziałem czy mnie doni, z której strony i jakie ma zamiary. Ogólnie to miałem wrażenie jakbym jechał całkiem nieznaną mi drogą. Trochę brakowało mi widoków, bo widziałem tylko tyle co oświetlała lampka. Trzeba było uważać i skupić się na drodze.
Sobota, 22 sierpnia 2009Przejechane 120.48km w terenie 41.00km
Czas 05:09h średnia 23.39km/h
Temperatura 24.0°C
Na ten dzień nie miałem większych planów rowerowych. Miało zacząć padać już wczesnym popołudniem i rano pogoda zdawała się to potwierdzać. Jednak jeszcze przed południem zaczęło nieśmiało wyglądać słońce zza chmur. Lepszej zachęty nie potrzebowałem. Początkowo miał być tylko wypad do Pionek przez puszczę, ale potem postanowiłem, że pojadę dalej do Czarnolasu. Tam jeszcze rowerem nie byłem. Do Pionek jechałem znaną radomskim rowerzystom trasą z Kozłowa na Wielką Górę, dalej do parkingu przy drodze jastrzębskiej, potem do Jaroszek i żółtym szlakiem do Pionek, gdzie wyjeżdża się przy ulicy Kozienickiej. Jak wyjechałem z lasu na ulicę jakiś gość z samochodu spytał się mnie czy jestem z Pionek. Nie wiem o co mu chodziło. Z Pionek pojechałem do Suskowoli i tam skręciłem w kierunku Patkowa, Policznej. Droga tam świetnie nadaje się na wycieczkę rowerową: dobra nawierzchnia, minimalny ruch. Z Policznej był już tylko kawałek do Czarnolasu. Tam obowiązkowo trzeba było podjechać pod Muzeum Jana Kochanowskiego, przy którym zrobiłem sobie odpoczynek na parkowej ławce. W międzyczasie jakiś szosowiec miał taki sam pomysł jak ja.
Wracałem tą samą trasą jak jechałem wcześniej. Już wyjeżdżając z puszczy w Kozłowie jakiś inny biker pozdrowił mnie, a ja nawet łapy nie podniosłem. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że miałem już ponad setkę na liczniku i tym samym wydłużony czas reakcji na takie akcje. W każdym razie także pozdrawiam tego bikera. Za karę na Starej Woli Gołębiowskiej w końcu dopadł mnie deszcz. Jechałem już kilka razy podczas ulewy, ale ta pobiła wszystkie inne na głowę. Akurat nie było gdzie się schować, a po minucie nie było już sensu się zatrzymywać. Czułem się jakbym był po szuję w rzece. Opad był tak rzęsisty, że dało się jechać tylko ze spuszczoną głową. Dobrze, że tuż przed tym deszczem założyłem pokrowiec na plecak, bo by mi wszystko w nim popłynęło. Po ulewie, ulice zamieniły się w rzeki i jeziora, a ja dostawałem prysznic do przejeżdżających obok i z naprzeciwka samochodów. Potem w domu było czyszczenie i gruntowne smarowanie roweru.
Piątek, 21 sierpnia 2009Przejechane 40.98km w terenie 0.00km
Czas 01:32h średnia 26.73km/h
Temperatura 24.0°C
Standard plus rozszerzenie o przejazd obok lotniska w Piastowie do trasy nr 7 i z powrotem. Zero wiatru. Samopoczucie bardzo dobre. Jazda przy zachodzącym słońcu ma swój klimat. Po zapadnięciu zmroku była okazja, żeby sprawdzić nowy nabytek.
Poniedziałek, 17 sierpnia 2009Przejechane 55.46km w terenie 2.00km
Czas 02:11h średnia 25.40km/h
Temperatura 31.0°C
Dzisiaj jak nigdy miałem wolny dzień w pracy, jednak zajęty innymi domowymi obowiązkami, nie było czasu na większą jazdę. Wyrwałem się tylko po godzinie 14 na dwugodzinną trasę, czyli prawie standard przez Gustawów, wzdłuż Radomki do Sukowa, Przytyka, Krzyszkowic, Cerekwi, Milejowic, Kozinek do Radomia. Było gorąco.