Niedziela, 9 stycznia 2011Przejechane 29.34km w terenie 0.00km
Czas 01:20h średnia 22.01km/h
Temperatura 6.0°C
Powrót na zatrzaski po półtora miesiąca przerwy i od razu inny komfort jazdy. Ogólnie jazda była bez szaleństw, cały czas w miarę z równym obciążeniem. Dzisiaj trochę bardziej wiało niż wczoraj, ale nadal były dobre warunki. Nadal mokro. Na takie roztopy przydałby mi się błotnik z tyłu, bo znów wróciłem z mokrym tyłkiem.
Sobota, 8 stycznia 2011Przejechane 29.21km w terenie 0.00km
Czas 01:19h średnia 22.18km/h
Temperatura 5.0°C
Zrobiło się całkiem ciepło jak na zimę. Nie mogłem tego darować i wybrałem się na moją standardową rundkę, aby sprawdzić jak wygląda nawierzchnia na pętli. Raczej nie było zaskoczenia, ponieważ droga była całkowicie przejezdna rowerem bez lodowych odcinków. Natomiast było dość mokro na jezdni przez topniejący śnieg na poboczu. Poza tym warunki naprawdę zadowalające: prawie słonecznie, bezwietrznie tylko forma gdzieś uleciała.
Niedziela, 2 stycznia 2011Przejechane 18.62km w terenie 0.00km
Czas 00:56h średnia 19.95km/h
Temperatura 0.0°C
Pierwszy wypad rowerowy w tym roku. Krótki, ale nawet całkiem przyjemny. Warunki były nie najgorsze. Na bocznych drogach zazwyczaj były dwie, trzy wyjeżdżone do asfaltu koleiny co pozwalało w miarę normalne jeździć. Z innych spraw związanych z nowym sezonem to moje plany na maratony w 2011 roku. Organizatorzy podali już orientacyjne terminy i lokalizacje, które mnie interesują. Zobaczę co wyjdzie z tych moich planów.
Poniedziałek, 27 grudnia 2010Przejechane 15.02km w terenie 9.00km
Czas 01:05h średnia 13.86km/h
Temperatura -7.0°C
Strach wyjeżdżać na boczne drogi, bo zazwyczaj są lodowe koleiny. Jazda głównymi mnie nie bawi także znów był mały wypadzik do lasu. Warunki były całkiem znośne to znaczy śnieg dobrze ubity i zmrożony. Nawet można było trochę przycisnąć, ale za bardzo trzęsło. Bez zatrzasków szybko gubiłem pedały. Stęskniłem się już za jazdą w bucikach rowerowych. Dla mnie to jest całkiem inny wymiar panowania nad rowerem.
Niedziela, 19 grudnia 2010Przejechane 14.79km w terenie 3.00km
Czas 00:55h średnia 16.13km/h
Temperatura -5.0°C
Ciąg dalszy zimowego jeżdżenia. Dzisiaj pojeździłem po jednej z moich ulubionych na wierzchni, mianowicie ubitym śniegu przez koła samochodów. Na bocznych drogach, nieważne czy asfaltowych czy szutrowych, powstały idealne warunki do jazdy po czym takim. To uczucie wgryzania się opon, ale nie zapadania, jest świetne. Najbardziej przypomina mi jeżdżenie po ubitej wilgotnej glinie w jednym miejscu nad Radomką.
Sobota, 18 grudnia 2010Przejechane 11.07km w terenie 8.00km
Czas 00:50h średnia 13.28km/h
Temperatura -10.0°C
Warunki do śnieżnej jazdy były prawie doskonałe. Tylko temperatura trochę dokuczała, bo dla mnie okolice -10 to na razie problem nierozwiązywalny jeśli chodzi o ciuchy. Albo na zimno przy postoju, albo za ciepło podczas jechania, a twarz i tak zamarza. Chociaż dzięki takiej temperaturze śnieg nabrał doskonałych właściwości jezdnych. Był twardy, sypki, nie kleił się do opon. Wykorzystałem takie warunki na krótki, zimowy wypadzik do Lasu Kapturskiego. Jazdy wiele nie było, więcej za to zabawy z aparatem, bo atmosfera i klimat pokrytego śniegiem lasu niemal bajkowa.
Sobota, 11 grudnia 2010Przejechane 10.06km w terenie 7.00km
Czas 00:53h średnia 11.39km/h
Temperatura -1.0°C
W poprzednim tygodniu śniegu napadało co nie miara, przez ostatni powinno się trochę uleżeć, ale niestety warunków do jazdy po lesie nie było. Brak przede wszystkim wydeptanych ścieżek przez piechurów czy narciarzy na co liczyłem. W takich okolicznościach z rowerem tylko walczyłem. Jeśli zima tak potrzyma do marca to będę musiał pomyśleć nad jakimiś biegówkami do lasu. Na drogach to już w ogóle warunki nie były dla mnie. Błoto, ślisko, wiatr, słaba widoczność. Szkoda zdrowia i roweru.
Sobota, 27 listopada 2010Przejechane 17.19km w terenie 14.00km
Czas 00:58h średnia 17.78km/h
Temperatura 0.0°C
Niestety zaczęła się ta część roku, w którym rozpoczął się zimowy sezon rowerowy, czyli rzadziej i mniej jeżdżenia dla mnie. Nie oznacza to jednak całkowitej rezygnacji z roweru. W tym okresie staram się poprawić niektóre elementy techniki jazdy na rowerze. Moja miejscówka na takie trochę wygłupy to Las Kapturski, szczególnie północna część za ulicą Janiszewską. Są tam ciekawsze ścieżki i mniej pieszych. Dzisiaj miało być mimo wszystko więcej. Po około 30 minutach zaczął padać śnieg i chociaż fajnie jeździ się w takich warunkach szybko zabrałem się do domu.
Niedziela, 21 listopada 2010Przejechane 40.68km w terenie 0.00km
Czas 01:33h średnia 26.25km/h
Temperatura 6.0°C
Dalszy ciąg paskudnej pogody, chociaż trochę mniej wiało. Dzięki temu pomimo takiej samej temperatury było cieplej niż wczoraj. Trasa była raczej standardowa, bo i o tej porze roku nie eksperymentuje z poszukiwaniem nowych tras. Tak więc pojechałem najpierw przez Kozinki, Milejowice do Cerekwi, dalej do Golędzina, w prawo na skrzyżowaniu do Zakrzewa, do Gulina, Gustawowa i powrót do Radomia jak zwykle pod wiatr. Mimo takiej nieprzyjemnej pogody mijałem jednego bikera.
Sobota, 20 listopada 2010Przejechane 28.86km w terenie 0.00km
Czas 01:06h średnia 26.24km/h
Temperatura 6.0°C
Miało być dzisiaj zdecydowanie dalej i ciekawiej, ale deszcz w nocy pokrzyżował plany. Nie miałem ochoty na błotną przeprawę. Na dodatek zrobiło się mokro, mgliście i trochę mżyło, dlatego dosyć niechętnie wybrałem się na rower. Starczyło zapału tylko na standardową pętlę. Na więcej zniechęcił zimny wiatr. Nie było co się zmuszać na dalszą jazdę. Z resztą forma i tak jest spadająca. Samopoczucie: dobre.