Rury po raz pierwszy

Niedziela, 11 grudnia 2011Przejechane 63.23km w terenie 25.00km

Czas 03:11h średnia 19.86km/h

Temperatura 4.0°C

 

Ojjj, długo się zbierałem, żeby kiedyś wpaść na niedzielną zbiórkę mtb-owców pod rurami. A jak już się zebrałem w sobie to i tak się spóźniłem. W rezultacie nie było okazji, aby się przedstawić i tak trochę na krzywy ryj pojechałem za tłumem do puszczy. Przez pierwsze dwa kilometry tempo wyszło prawie maratonowe, ale potem się uspokoiło. Kilka nowych ścieżek poznałem, ale większość tych najciekawszych to znane mi odcinki przez mysie czy miłosne. Nie ma się co dziwić, bo obszar jest ograniczony i cudów się tutaj nie wymyśli.
Wracając już w Radomiu zmasakrował mnie wiatr. Zapomniałem zabrać ze sobą coś do jedzenia, a potem jazda pod wiatr i pod górkę zrobiła ze mnie miazgę. Dawno tak wyczerpany nie dotarłem do domu.

 

Pętla rozszerzona

Sobota, 10 grudnia 2011Przejechane 40.65km w terenie 0.00km

Czas 01:32h średnia 26.51km/h

Temperatura 5.0°C

 

Nie miałem większego pomysłu gdzie by tu podjechać. Ostatnio trochę popadało i nie chciałem dzisiaj pakować się w błoto. Jednak trzeba przyznać, że pogoda zachęcała do jazdy. Chwilami bezchmurnie i nawet silny wiatr nie denerwował, albo dobrze wybrałem trasę.

A z innych spraw to mikołaj w tym roku przyszedł do mnie wcześniej :)

Napisałem mu jeszcze list o nowe buty, ale odpisał, że w tym miesiącu już nie da rady.

 

Grudniowa puszcza

Niedziela, 4 grudnia 2011Przejechane 44.01km w terenie 17.00km

Czas 01:53h średnia 23.37km/h

Temperatura 9.0°C

 

To był wypad pod pewnym względem wyjątkowy, bo jeszcze nigdy nie byłem w grudniu w puszczy. Zawsze było już za zimno, śnieg, brak odpowiedniego stroju, itp. Dzisiaj jednak wszystko zagrało. Właściwie wypad do puszczy to był jedyny sensowny kierunek, bo wszędzie by wiało, a chwilowo las kapturski mi obrzydł. Na krótkie przejażdżki się nadaje, ale jeśli jest tak ciepło (jak na grudzień) to szkoda czasu na taką drobnicę.
Zaś w puszczy warunki do jazdy były świetne. Wszędzie sucho, zero błota, chociaż poprzedniego dnia coś tam padało. Aż żałowałem, że tak późno się wypuściłem z domu.

Po singlu przez małą Wielką Górę dotarłem do parkingu leśnego i dalej cały czas wzdłuż zielonego szlaku rowerowego. Tutaj było małe, ale jednak niemiłe utrudnienie. Gładka zazwyczaj dróżka była dzisiaj podziobana przez koniarzy plus specjalne odcinki z końskim łajnem. Wkurzające to było. I tak prawie do ośrodka edukacji ekologicznej. W tym miejscu zrobiłem nawrót na kierunek Radom. Miałem jeszcze ochotę na mysie górki, ale czas mnie gonił.

Mapka:

 

Pętla rozszerzona

Sobota, 3 grudnia 2011Przejechane 40.61km w terenie 0.00km

Czas 01:31h średnia 26.78km/h

Temperatura 6.0°C

 

Nie ma co pisać, bo wypad właściwie bez historii. Trasa przez Kozinki, Cerekiew, Golędzin, Zakrzew, Gustawów. Po prosto wsiadłem, przejechałem, wróciłem. Od Gustawowa przymulił mnie wiatr w twarz. Poza tym nadal sucho, ale ja nie narzekam.

 

Niby cieplej a zimno

Niedziela, 27 listopada 2011Przejechane 32.45km w terenie 16.00km

Czas 01:34h średnia 20.71km/h

Temperatura 7.0°C

 

Są chęci do kręcenia, ale jakoś nie mam ostatnio w ogóle pomysłu gdzie pojeździć. Miałem podjąć kolejną próbę stawienia się pod rurami, ale smętna pogoda znów wygrała. W końcu wytoczyłem się około 12 i powłóczyłem się po tych samych okolicach co wczoraj, czyli las kupturski, janiszewski i pola między nimi.

 

Patrol po okolicy

Sobota, 26 listopada 2011Przejechane 37.14km w terenie 25.00km

Czas 01:50h średnia 20.26km/h

Temperatura 6.0°C

 

Kolejny depresyjny późnolistopadowy dzień, w którym słońca nie uświadczysz za to zimnego wiatru w twarz aż w nadmiarze. Tak można by opisać to co widać teraz za oknem. Coś mnie jednak wyciągnęło na rower i o dziwo warunki do jazdy nie były takie straszne. Mimo tego nadal nie uśmiechało mi się walczyć z wiatrem na asfalcie, więc pozwiedzałem bliższą okolicę.
Na początek poszedł las kapturski, ale tutaj trochę było ludzi i nie można było luźno pojeździć. Dlatego poturlałem się drogami leśnymi polnymi do Wsoli. Cześć tej trasy to nie pamiętam kiedy ostatnio jechałem, czyli to było dawno i na pewno nie w tym roku. Potem nie zrażony wiatrem hulającym po polach, łąkach skierowałem się w stronę lasku janiszewskiego też zaliczając dawno nie odwiedzane ścieżki. W samym lasku atrakcji nie ma, ale zawsze jest pusto i można bezstresowo pojeździć. Małym wątkiem jeśli chodzi o atrakcje jest nasyp po strzelnicy. Jest tam kawałek ścieżki technicznej i dziś mnie pokarała pięknym otb. Na swoje usprawiedliwienia mam tylko to, że ktoś wykopał dół, liście go przykryły, a ja obecnie mam tylko przedni hamulec. Z resztą chyba taka karma, bo od ponad miesiąca nie witałem się tak czule z Matką Ziemią. Albo inaczej musi być: gleba zaliczona - wypad udany.

 

Runda nad Domianiów

Niedziela, 20 listopada 2011Przejechane 61.54km w terenie 10.50km

Czas 02:33h średnia 24.13km/h

Temperatura 9.0°C

 

Zasadniczo miałem inny plan na dzień dzisiejszy. Kolejny raz chciałem się wybrać na ustawkę pod rurami, ale znów się nie wyrobiłem. Jakoś nie potrafię zwlec się z łóżka odpowiednio rano w niedzielę co by być na miejscu o dziesiątej. Widząc, że dochodzi dziesiąta, a ja jeszcze w proszku, nie mówiąc o dojeździe, obrałem kierunek na Domaniów. Dawno tam nie byłem to można zobaczyć co się zmieniło po drodze. Nie spodziewałem się czegokolwiek, a tu duża zmiana na górce w Jarosławicach. Muszę kiedyś podjechać popołudniu zrobić zdjęcie, bo dzisiaj przed południem było akurat prosto pod słońce.
Z Domaniowa miałem wracać przez Przytyk w stronę Zakrzewa, ale pogoda była tak dobra, że pociągnąłem dalej do Sukowa. Potem przejazd przez kładkę nad Radomką i poczułem się jakby to była wczesna wiosna.

Tak mnie to pozytywnie nastawiło, tym bardziej, że chwilami temperatura dochodziła do 11 stopni, dlatego postanowiłem polną ścieżką dojechać do Janiszewa. Okoliczności przyrody po drodze też piękne, ale ogólne wrażenie psuł wszędzie po polach rozrzucony obornik.
Domagam się takiej pogody na następny weekend.

 

Pętla rozszerzona

Sobota, 19 listopada 2011Przejechane 40.62km w terenie 0.00km

Czas 01:32h średnia 26.49km/h

Temperatura 3.0°C

 

Szarówka i nędza. Tak to wyglądało przez okno, ale po wyjściu na zewnątrz już nie było źle. Nawet nie było bardzo zimno. Wręcz były idealne warunki, abym mógł sprawdzić jak będzie się sprawował nowy zakup, czyli bluza Polaris Vortex. Z efektów na razie jestem więcej niż zadowolony. To dobra wiadomość. Zła jest mianowicie taka, że tylna piasta DT 370 jest w stanie rozkładu. Musiałem odgrzebać z rupieci stare koło, bo na DT nie da się już jeździć. Nie wiem nawet czy opłaca się robić serwis tej piasty :/

 

Zwiedzanie najbliższych lasków

Niedziela, 13 listopada 2011Przejechane 24.31km w terenie 15.00km

Czas 01:18h średnia 18.70km/h

Temperatura 1.0°C

 

Pogoda była taka, że nie chciało się mi się nawet nosa z domu wystawiać. Szaro, pochmurno i zimno. Zboczenie jednak wzięło górę i postanowiłem chociaż trochę pojeździć. Najpierw trzeba było założyć górę ciuchów plus śmieszne dodatki w postaci ocieplaczy na buty, ciepłych rękawiczek i czapki. Tak opatulony pokręciłem się po lesie kapturskim, a potem po lasku janiszewskim. Tutaj ku rozczarowaniu stwierdziłem, że nasyp po starej strzelnicy przestał się na razie nadawać do ćwiczenia zjazdów. Ktoś go przerobił na potrzeby bardziej ekstremalnego rowerowania. Poza tym za dużo piachu, miałem założone kendy sbe i to mocno nabite, więc ze zjeżdżania wyszło wielkie nic.

 

Powiew zimy

Sobota, 12 listopada 2011Przejechane 44.13km w terenie 0.00km

Czas 01:50h średnia 24.07km/h

Temperatura 2.0°C

 

Chociaż przez okno warunki za zewnątrz wydawały się świetne do jazdy, to jednak musiałem wyciągnąć z szafki najcieplejsze ubranie jakie mam na rower. Mimo tego wiatr nadal mi dokuczał, ale to się może wkrótce zmieni...
Trasa jaką się przejechałem to moja pętla rozszerzona z pewnymi modyfikacjami, czyli standardowo do Kozinek, Milejowic, Cerekwi, Golędzina, potem Zakrzew, Gustawów, Dąbrówka, Taczów i przez Kozinki z powrotem do Radomia. Droga w całości wiedzie pośród pól, więc wiatr nastręczał trudności, tym bardziej, że cholernie zimny, ale o tym już pisałem. Dodatkowo sprawdziłem dzisiaj jak wszystko działa w rowerze po wczorajszej dłubaninie mającej na celu przystosowanie sprzętu do zimy. Nie jest dobrze i bez większych wkładów kasy się nie obejdzie. Byle do wiosny.