Wpisy archiwalne w kategorii

W nocy

Dystans całkowity:3474.67 km (w terenie 48.00 km; 1.38%)
Czas w ruchu:144:32
Średnia prędkość:24.04 km/h
Maksymalna prędkość:22.00 km/h
Liczba aktywności:96
Średnio na aktywność:36.19 km i 1h 30m
Więcej statystyk

Nowa pętla w ciemnościach i w deszczu

Piątek, 10 czerwca 2011Przejechane 32.27km w terenie 0.00km

Czas 01:11h średnia 27.27km/h

Temperatura 17.0°C

 

Już się powoli przyzwyczajam, że wszystko jest przeciwko moim planom weekendowym. W poprzedni pogoda była super a ja musiałem dłużej w piątek zostać w pracy, potem bonusowo do pracy w sobotę późnym wieczorem, w niedzielę odsypiałem. W ten mam luz, a pogoda pod psem jak na czerwiec. Cóż miałem zrobić. Ubrałem się na długo i początkowo przy lekkiej mżawce przechodzącej później w deszcz przejechałem jeden z moich standardów.
Samopoczucie: bardzo dobre.

PS. W sobotę założyłem nowy łańcuch xtr, który jeszcze w ubiegłym roku nabyłem po dość okazyjnej cenie, ale dopiero dziś miałem sposobność sprawdzić czy jest jakaś różnica w działaniu porównując do łańcucha xt. Odniosłem wrażenie, że łańcuch jest przyjemnie bardziej miękki. Być może to zasługa innego materiału, z którego zrobione są tulejki. No i pierwszą część z asortymentu xtr'a już mam. Teraz kolej na zmieniarkę z przodu i jak wygram w totka korbę, ale to już na pewno przy innej ramie.

 

Nowa pętla

Piątek, 3 czerwca 2011Przejechane 32.09km w terenie 0.00km

Czas 01:06h średnia 29.17km/h

Temperatura 21.0°C

 

Nastawiłem się w końcu uda mi się pojeździć normalnie w dzień, ale nie. Zawsze coś musi stanąć na drodze i znów na światełkach przeturlałem się po okolicznych wioskach. Dobre i tyle, zawsze wkurw z człowieka zejdzie i nie nosi po domu.
Samopoczucie: bardzo dobre, prawie idealne.

 

Pętla

Piątek, 13 maja 2011Przejechane 28.82km w terenie 0.00km

Czas 01:14h średnia 23.37km/h

Temperatura 14.0°C

 

Myślałem, że uda mi się w końcu w piątek pojeździć jeszcze przy słońcu, ale wcześniejszy powrót szlak trafił. W taki sposób znów wybrałem się pojeździć po nocy. Zastanawiałem się czy nie skrócić trasy, ale pojechałem na standardową pętlę. I był to błąd, albo raczej piątek trzynastego. Mianowicie jadę już za Klwatką Szlachecką gdy na jezdni w świetle lampki widzę czarną plamę na jezdni. Zacząłem myśleć, że pewnie mokry asfalt po deszczu, ale zanim ta myśl przeleciała mi do końca przez głowę to już rower dziwnie zaczął jechać lekko bokiem. Próbowałem skontrować, ale natychmiast całym rozpędem walnąłem o asfalt. Zły na siebie, że znów na mokrym się wyłożyłem, szybko podnoszę się i czuję znajomy zapach. Okazało się, że cała jedna strona jezdni wręcz pokrywa kałuża ropy czy jakiegoś oleju i to na długości 100-150 metrów. Kawałek dalej to samo. Gorzej ślisko niż na lodzie. Jak wracałem to policja po śladach na drodze tropiła tego dowcipnisia, a straż usuwała to świństwo z drogi.
Moje straty to okrutnie obity tyłek, starty łokieć i cała lewa strona umazana w tym czymś. Spodnie chyba będą do wyrzucenia, bo pomimo kilkukrotnego prania w proszku, mydle, płynie do naczyń nadal cuchną.

 

Po mieście

Poniedziałek, 2 maja 2011Przejechane 20.54km w terenie 0.00km

Czas 01:03h średnia 19.56km/h

Temperatura 7.0°C

 

Wieczorny wypad na rower po powrocie z pracy, po kolacji. Zimno się zrobiło, w pracy zmarzłem okrutnie, bo wyłączone było ogrzewanie i przez to nie miałem ochoty na większe jeżdżenie. Nie przy tej temperaturze. Na ciepłe getry założyłem zwykłe krótkie spodnie i pokręciłem parę kółek na Borkach. Potem jeszcze wzdłuż szosy do ronda warszawskiego i powrót do domu. Na dzisiaj wystarczy.

 

Nowa Pętla

Piątek, 29 kwietnia 2011Przejechane 31.99km w terenie 0.00km

Czas 01:12h średnia 26.66km/h

Temperatura 13.0°C

 

Piątkowy standard i jak zwykle po ciemku. Tzn. odpowiednie oświelenie miałem, ale było już dobrze po zapadnięciu zmroku. Na dodatek strasznie ciemno, bo niebo zachmurzone, więc zero wspomagania od Ksieżyca. Dzisiaj akurat przejechałem się na luzie w przeciwnym kierunku jak ostatnimi razy. Po drodze mijająć stare, zapuszczone trochę stawy towarzyszył głośny rechot żab. Przez te chwile można było poczuć się jak na totalnym odludziu.
Samopoczucie: dobre.

 

Nowa pętla

Piątek, 22 kwietnia 2011Przejechane 31.99km w terenie 0.00km

Czas 01:07h średnia 28.65km/h

Temperatura 13.0°C

 

Dzisiaj już prawie tradycyjnie nocny rower, czyli piątek godzina 20.30 a ja powoli wybieram się na przejażdżkę. Pierwszy raz wyszedłem tak lekko ubrany na jazdę po zmroku. Wybór ubrania był w sam raz, ponieważ powietrzne już prawie jak w letnią noc. Prawie, bo nadal jeszcze kapie mi z nosa po drodze, ale ten powiew ciepłego powietrza na twarzy to jest to co chyba każdy lubi.
Z innych obserwacji to świetne warunki do obserwacji nocnego nieba, bo bez Księżyca. Z drugiej strony ciemno po drodze jak cholera. Muszę chyba zakupić czołówkę, bo wchodzenie przy prędkości w zakręty po ciemku to masakra.
Samopoczucie: bardzo dobre.

 

Nowa pętla

Piątek, 15 kwietnia 2011Przejechane 32.09km w terenie 0.00km

Czas 01:12h średnia 26.74km/h

Temperatura 10.0°C

 

Po całym tygodniu zarobieniu po pachy przy przepychania siana w pracy mogłem nareszcie wyskoczyć na rower i przewietrzyć od tego wszystkiego głowę. A warunki były bardzo przyjemne. Księżcowe niebo i doskonale widoczny własny cień nocą sprawiały dziwne wrażenie.
Sama jazda była bez odpuszczania. Cały czas mocnym, równym tempem. Samopoczucie: bardzo dobre.

 

Nowa pętla

Piątek, 1 kwietnia 2011Przejechane 31.95km w terenie 0.00km

Czas 01:14h średnia 25.91km/h

Temperatura 12.0°C

 

Standardowa, piątkowa, wieczorna rundka. No może nie do końca standardowa, bo zmieniłem trochę trasę standardowej pętli o drogę na Taczów.
Jak zwykle wieczorem świetni mi się jechało. Nie było w ogóle wiatru, od asfaltu podwiewało przyjemnym ciepłem, ogólnie cisza, spokój. Dodatkowy bonus takiej jazdy to niebo z super widocznymi gwiazdami. Jak droga biegnie z dala od wsi i ulicznego oświetlenia to trudno nie zadzierać głowy do góry.

 

Po okolicy

Piątek, 25 marca 2011Przejechane 23.64km w terenie 0.00km

Czas 01:00h średnia 23.64km/h

Temperatura 7.0°C

 

Pierwsza piątkowa jazda w tym roku została zaliczona. Oznacza to, że sezon letni został oficjalnie przeze mnie rozpoczęty. Dystans oczywiście nie powala, ale piątkowe jazdy z założenia i przymusu są krótkie.
Chociaż przez cały dzień wiało w Warszawie i wieczorem w Radomiu również, to podczas jazdy jakoś ten wiatr nie przeszkadzał. Co prawda trasa była taka, aby maksymalnie skrócić dystans z wmordewindem.
Klimatyczne są takie nocne wypady. Ruch na wiejskich asfaltówka niemal zamiera o tej porze. Dodatkowo cisza, przez co więcej słychać tego co się dzieje po bokach, ale już tego nie widać. I tutaj do akcji wkracza wyobraźnia :) - bo nie wiadomo jak duży jest dziamoczący burek, czy jest za ogrodzeniem, za rowem, czy może już przy nodze.

 

Wieczorem po mieście

Piątek, 8 października 2010Przejechane 20.35km w terenie 0.00km

Czas 01:01h średnia 20.02km/h

Temperatura 4.0°C

 

Pierwszy od kilku miesięcy wypad na rower podczas którego zmarzły mi stopy. W użyciu także pierwszy raz od wczesnej wiosny była gruba bluza. Temperatura zdecydowanie nie rozpieszczała, pod koniec wypadu było już poniżej 3 stopni.