Pomysł ze zwiedzeniem terenów położonych na południe od Wieżbicy miałem już od dawna. Myślałem o dotarciu do okolic Mirzca i dalej do Wąchocka. Jednak ograniczony tylko do czasu wolnego popołudnia i faktu, że dopóki nie przeprowadzę roweru do Warszawy, gdzie mógłbym zawsze pojeździć po pracy, wyprawa taka mogła by być teraz ponad moje siły. Dlatego wybór padł na Iłżę. Dawno nie widziałem ruin tamtejszego zamku, tak więc w drogę przez Kowalę, Rudę Wielką, Wieżbicę, Pomorzany.
Pogoda na początku niezła jak na lato w tym roku, nawet słonecznie było. Jednak im bliżej celu tym gorszej. W okolicach Iłży na niebie wisiała już szara chmura.
Ten teren zaczyna być już lekko pagórkowaty. Trochę zgubiłem drogę i po znalezieniu na mapie polnej drogi, która miała mnie z powrotem zaprowadzić na drogę dojazdową, ruszyłem nią. Te 2 kilometry pod górkę, pod wiatr i w głębokim piachu to był najgorszy odcinek. Potem już tylko z górki i prosto do Iłży.
Pokręciłem się trochę po okolicy, przerwa na jedzenie i ostatni przejazd przez Iłżę.
Chmury robiły się coraz ciemniejsze, tak więc szybki powrót do domu tą samą trasą. Od Wieżbicy do Radomia mały deszcz po drodze.
Ogólnie: dojazd mało ciekawy, ale okolice Iłży godne polecenia jak na teren Równiny Radomskiej.
Kategoria Na popołudnie, Asfalt