Wpisy archiwalne w kategorii
Asfalt
Dystans całkowity: | 19535.09 km (w terenie 877.20 km; 4.49%) |
Czas w ruchu: | 799:38 |
Średnia prędkość: | 24.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 22.00 km/h |
Liczba aktywności: | 385 |
Średnio na aktywność: | 50.74 km i 2h 04m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 14 czerwca 2009Przejechane 28.96km w terenie 0.00km
Czas 01:08h średnia 25.55km/h
Temperatura 21.0°C
Standard przy mocnym wietrze. Po godzinie dziesiątej już dobrze się rozpogodziło i zrobiło ciepło. Samopoczucie nie wiem czemu, ale poniżej średniej. Po drodze zapach skoszonego siana uprzyjemniał jazdę.
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Piątek, 12 czerwca 2009Przejechane 28.96km w terenie 0.00km
Czas 01:06h średnia 26.33km/h
Temperatura 18.0°C
Dzień długi, to po pracy znalazłem jeszcze chwilę żeby wyskoczyć na rower póki jeszcze było jasno. Trasa to niedzielny standard. Samopoczucie średnie. Trochę zimno się zrobiło jak na tą porę roku, ale nie padało. Chwilami jazda przy zachodzącym słońcu.
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Niedziela, 7 czerwca 2009Przejechane 28.91km w terenie 0.00km
Czas 01:07h średnia 25.89km/h
Temperatura 23.0°C
Standard niedzielny. Chwilami wiało w twarz lub w plecy. Aura zmienna, akurat trafiłem na dość słoneczny okres. Na trasie mijałem sporo innych bikerów.
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Sobota, 6 czerwca 2009Przejechane 88.54km w terenie 15.00km
Czas 04:02h średnia 21.95km/h
Temperatura 23.0°C
Wybranie się do Iłży chodziło mi po głowie już od jakiegoś miesiąca. Czekałem tylko ma przyzwoitą pogodę. Dziś miało był w miarę słonecznie do popołudnia, tak więc jeśli wyjechałbym rano to przez cała drogę powinno być ok. Niestety udało mi się ruszyć dopiero o jedenastej.
Pierwsze 30 kilometrów to walka z organizmem. Tu rzecz do zapamiętania: parówkowa to nie jest dobry pomysł na śniadanie. Dopiero dłuższy postój i posiłek z dużą ilością napoju sprawił, że wszystko się uspokoiło.
Po przyjechaniu do Iłży pogoda zaczęła się psuć. Coś nie mam szczęścia do tego miasta. Ostatnio jak tu byłem też aura nie rozpieszczała. Na szczęście nie zaczęło padać. Szybki przejazd przez miasto, bo dzisiaj moim celem są ruiny zamku i ścieżki polne za nimi. Te ostatnie to dla mnie kupa radochy, w porównaniu tego co jest w pobliżu Radomia. Intensywne podjazdy, na zjazdach można cieszyć się z hamulców, ścieżki w krótkich wąwozach, no i podłoże z małymi kamieniami, a nie jak w mojej okolicy tylko piach.
Potem wjazd na zamek. Rozciąga się z niego piękna panorama na Iłżę.
Same ruiny zamku prezentują się tak:
Kończę odpoczynek na zamku, bo temperatura wyraźnie już spadła, a ja ubrany na krótko przestaję czuć się komfortowo. Zjeżdżam z zamku i spokojnie przejeżdżam przez miasto. Bardzo ładnie prezentuje się takie skwer/rynek w Iłży, nawet mi się spodobał.
Powrót tą samą trasą. Po drodze spotykam innego rowerzystę. Krótkie cześć-cześć i pogadanie o sprzęcie/trasach/itp. przez ponad dziesięć kilometrów. Trochę średnia siadła, ale co tam, było przyjemnie.
Przed Radomiem dopada mnie mały deszcz. Miałem dokręcić do setki, ale w z obawy przez możliwą ulewą w każdej chwili, kieruje się prosto domu.
Kategoria Asfalt, Na popołudnie, Terenowo
Sobota, 23 maja 2009Przejechane 50.50km w terenie 4.00km
Czas 02:13h średnia 22.78km/h
Temperatura 16.0°C
Dzisiaj udało zrealizować się plan, który miał byś wykonany w poprzednią sobotę, czyli przejażdżka do Orońska. Chociaż cały czas chodzi mi po głowie dotarcie do Chlewisk to musi ono poczekać na jakąś pogodną sobotę.
Rano pogoda była fatalna: deszcz i silny wiatr, aż nie chciało się z domu wychodzić. Na szczęście popołudniu nastąpiła poprawa. Co prawda wiatr tylko nieznacznie osłabł, ale widać w tym roku wietrzne dni to norma.
Dojazd do Orońska standardowy: obok Muzeum Wsi Radomskiej, w Kowali mała premia górska ;) , potem skręt w kierunku Orońska. Oprócz małego kawałka za Kowalą nawierzchnia drogi bardzo dobra, ruch minimalny.
W Orońsku łapie mnie mały deszczyk, na szczęście szybko przestaje padać. Jeszcze przejechałem się kawałek w kierunku Łazisk. Po drodze na horyzoncie można już zobaczyć górki, znak że kilkanaście kilometrów na południe stąd kończy się Równina Radomska. Tu jedno z jej oblicz.
W drodze powrotnej aura się trochę popsuła. Nie padało, ale całkowicie się zachmurzyło. Powrót tą samą drogę, częściowo z wiatrem w plecy.
Kategoria Asfalt, Na popołudnie
Niedziela, 17 maja 2009Przejechane 40.69km w terenie 0.00km
Czas 01:39h średnia 24.66km/h
Temperatura 20.0°C
To samo co tydzień temu. Standard niedzielny rozszerzony. W miarę pogodnie, tylko trochę mocny wiatr kręcił.
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Sobota, 16 maja 2009Przejechane 41.62km w terenie 7.00km
Czas 01:48h średnia 23.12km/h
Temperatura 17.0°C
Wczoraj był jeszcze plan, żeby jechać do Chlewisk, dzisiaj rano po deszczu już tylko do Orońska, a było w końcu tylko do Kowali.
Rano przeszła ulewa i całe przedpołudnie było zachmurzone i ciągle gdzieś wisiała ciemna chmura na niebie. Po 14 znów lunęło, więc uznałem, że starczy już na dziś i można gdzieś się wypuścić. Było mokro, ale co tam, już mi się znudziło to sucho. Zawsze to jakaś odmiana.
Początkowo trasa wzdłuż siódemki do Maratońskiej, potem Bulwarową i Wośnicką do ulicy Nadrzecznej. Ulica to chyba nazwa trochę nad wyrost, bowiem tak się ona prezentuje:
Dojeżdżam do Muzeum Wsi Radomskiej, kawałek Szydłowiecką i skręcam w prawo. Przejeżdżając przez tory w Kosowie zauważam nieciekawie wyglądającą chmurę w kierunku, w którym jadę. Myślę sobie: może wytrzyma. Pokonując podjazd w Kowali zaczyna już kropić. Zatrzymuje się pod drzewem i czekam, może przestanie. Pięć minut i zaczyna padać na dobre, a moje drzewo zaczyna przeciekać. Przypominam sobie, że na przed podjazdem jest przystanek PKS. Szybka ewakuacja i zajmuje miejscówkę na suchutkiej ławeczce. Spędzam tak ponad pół godziny, na zewnątrz ulewa.
Nie chce skończyć padać i w lekkiej mżawce postanawiam wrócić do domu. Do Radomia i tak dojeżdżam przemoczony, a na liczniku niecałe 30 kilometrów. Myślę: trochę mało i ponieważ i tak jestem już mokry to wybieram się jeszcze na rundę po Lesie Kapturskim.
Wyjeżdżając z lasu znów zaczyna mocniej padać. Teraz już szybko, prosto do domu.
Kategoria Asfalt, Na popołudnie
Piątek, 15 maja 2009Przejechane 22.76km w terenie 0.00km
Czas 00:54h średnia 25.29km/h
Temperatura 19.0°C
Z powodu juwenaliów nie było dzisiaj zajęć na uczelni, dlatego urwałem się wcześniej z pracy i zdążyłem wrócić do domu parę minut po 19. Dzień jest już długi tak więc można było wyskoczyć jeszcze na rower.
Trasa krótka, czyli przez: Janiszew - Bielicha - Cerekiew - Milejowice - Kozinki - Janiszew.
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Niedziela, 10 maja 2009Przejechane 40.62km w terenie 0.00km
Czas 01:43h średnia 23.66km/h
Temperatura 24.0°C
Tym razem standard rozszerzony. Czyli początkowo coniedzielna pętla w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek, jednak nie skręcam na Taczów tylko jadę do Zakrzewa i potem do Golędzina i dalej powrót w stronę Radomia. W Cerekwi skręcam w kierunku Milejowic i stamtąd do Kozinek. Dalej już według standard.
Miejscami pod okropny wiatr.
Kategoria Asfalt, Szybki wypad
Niedziela, 3 maja 2009Przejechane 67.29km w terenie 4.00km
Czas 02:52h średnia 23.47km/h
Temperatura 24.0°C
Podobnie jak w sobotę nad zalew w Domaniowie. Tym razem trochę więcej kilometrów, bo dojazd nad wał po stronie zachodniej, gdzie jest dużo spokojniej niż przy tzw. "plaży". Około godzinki posiedziałem na wale i powrót do domu tą samą drogą co przyjechałem.
Było prawie bezwietrznie, w odróżnieniu od poprzednich dni.
Kategoria Asfalt, Na popołudnie