Wpisy archiwalne w kategorii

Asfalt

Dystans całkowity:19535.09 km (w terenie 877.20 km; 4.49%)
Czas w ruchu:799:38
Średnia prędkość:24.43 km/h
Maksymalna prędkość:22.00 km/h
Liczba aktywności:385
Średnio na aktywność:50.74 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Do Iłży, Starochowic i Wąchocka

Sobota, 11 lipca 2009Przejechane 121.45km w terenie 13.00km

Czas 05:34h średnia 21.82km/h

Temperatura 21.0°C

 

Wypad do Wąchocka chodził mi po głowie już od dawna, ale nie było okazji, żeby znaleźć trochę czasu. Dzisiaj miałem wolny dzień , tak więc mogłem realizować ten pomysł.
Po przestudiowaniu mapy uznałem, że plan można łatwo rozwinąć o Starachowice, a do Starachowic jest ciekawa droga z Iłży, do której jest także fajna droga. Tak więc plan na dziś był Radom - Iłża - Starachowice - Wąchock - Radom. Pogoda rano była słoneczna, jednak po godzinie od wyjazdu zrobiło pochmurno i zaczął wiać zimny wiatr.
Za Iłżą kierowałem się na Jasieniec Iłżecki Dolny i dalej na Małyszyn Dolny. W Małyszynie skręcam w polną drogę, która delikatnie wiedzie po górkę. Przy zjeździe z asfaltówki stoi ciekawa kapliczka.


Odcinek przez las był trochę wymagający, ponieważ trzeba musiałem przebijać się przez duże kałuże i błoto. W Lipie wrócić asfalt i stamtąd już bez problemów docieram do Starachowic. Muszę przyznać, że zazdroszczę niektórych mieszkańcom widoku z okna. Panoramę na miasto po drugiej stronie rzeki oraz na majaczące w oddali Góry Świętokrzyskie nie ma do czego porównać w Radomiu. Nogi i serce ciągną w stronę szczytów, ale potem trzeba będzie wrócić. Z ciężkim westchnieniem ostatnie spojrzenie na góry i powoli zacząłem drogę powrotną zostawiając za plecami takie widoki.


Wracałem przez Wąchock. Po tym co zobaczyłem w Starachowicach nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Obowiązkowo zrobiłem zdjęcie pomnika najsławniejszego sołtysa w Polsce.


W drodze powrotnej męczę się w zimnym wiatrem. Na odcinku od Mirzec - Wierzbica trochę przemarzłem.
Na pewno jeszcze w to lato wybiorę się dalej za Starachowice :)

Mapa:

 

Pętla

Piątek, 10 lipca 2009Przejechane 28.79km w terenie 0.00km

Czas 01:03h średnia 27.42km/h

Temperatura 19.0°C

 

Standard. Pętla pomiarowa po pracy i przed kolacją. Było trochę chłodniej niż w ostatnie dni, ale nie zmarzłem. Podobno wcześniej była ulewa, jednak na drodze było sucho.
Samopoczucie: bardzo dobre.

 

Nad zalew w Domaniowie

Niedziela, 5 lipca 2009Przejechane 67.08km w terenie 2.00km

Czas 02:40h średnia 25.16km/h

Temperatura 28.0°C

 

Miał być mały rozjazd po wczorajszej wycieczce, ale jakoś nie czułem zmęczenia a że pogoda przed południem dopisywała to postanowiłem zajrzeć nad zalew w Domaniowie. Dojazd moją trasą przez Milejowice, Cerekiew, Krzyszkowice.
Po drodze wyprzedza mnie kilka samochodów z łodziami. Dla nich pogoda super dla mnie nie bardzo po dzisiaj mocniejszy wiatr niż wczoraj. Jeszcze w drodze nad zalew złapał mnie deszcz, ale szybko ustał.
Nad zalewem na plaży tłum ludzi i ciągle przybywali kolejni. Na zaporze robię sobie przerwę na ciastko.


Po rozpoczęciu powrotu do Radomia zmieniał plan trasy. Miałem wracać tą samą drogą jak przyjechałem, ale postanawiam w Krzyzkowicach pojechać trasą odkrytą tydzień temu przez Przytyk i do Sukowa.
W Przytyku zatrzymuję się na chwilę, żeby sfotografować kościół.


Potem było męczenie odcinka drogi z Przytyka do Sukowa. Natomiast z Sukowa do kładki na Radomce to mój kolejny lubiony kawałek. Asfalt równiutki, teren lekko pofalowany i ładni widok na dolinę Radomki. Ruch samochodowy zerowy w niedzielne południe.
Od Gustowowa standardowy powrót.

 

Wzdłuż Pilicy

Sobota, 4 lipca 2009Przejechane 111.86km w terenie 35.00km

Czas 05:27h średnia 20.52km/h

Temperatura 30.0°C

 

Na opis wycieczki wzdłuż Pilicy trafiłem tu. Z realizacją czekałem na słoneczny dzień z pewną pogodą. Trasa została przeze mnie zmodyfikowana w części końcowej z powrotem do Radomia. Mam już swoją traskę z Wyświerzyc z akcentami terenowymi, która jest trochę krótsza niż proponowana przez autora opisu, ale za to można odpocząć od asfaltu.
Dzień przed wypadem musiałem lekko zmienić początkowy fragment trasy, ponieważ sprawdzając jeszcze raz rozkład pkp zauważyłem, że w godzinach poranno-przedpołudnionych będą prowadzone prace na linii kolejowej na odcinku Warka-Grabów n. Pilicą i uruchomiona zostanie tam zastępcza komunikacja autobusowa. Na szczęście dojazd z Grabowa do Warki można pokonać jadąc czerwonym szlakiem ze stacji pkp w Grabowie, dlatego nie stanowiło to większego problemu. Bilet kupiłem tylko do Grabowa.


W pociągu jak tylko zobaczył mnie konduktor z rowerem to zaczął kręcić nosem jak on mnie upchnie w autobusie, ale po sprawdzeniu biletu odetchnął z ulgą.
Z Grabowa do mostu na Pilicy w Warce jest około 3,5 kilometra. Z mostu można podziwiać zakole rzeki w tym miejscu.


Przy zjeździe z mostu kieruje się na niebieski szlak w kierunku Białobrzeg. Po drodze na odcinku kilku kilometrów mijam trzy patrole policji. Obławę jaką robili czy co, w każdym razie rowerzystów nie zatrzymywali. Kilka kilometrów później kończy się asfalt i zaczyna jazda dosyć dziurawą szutrówką by później zmienić się w piaszczystą, polną drogę przez las. W okolicach rezerwatu Majdan zbaczam z niebieskiego szlaku, bo wydawało mi się, że nie zgadza się dalej z moją trasą. I to był największy błąd w tym dniu. Po kilkuset metrach droga staje się przejezdna tylko dla ekstremalistów. Myślałem, że to tylko taki kawałek, ale było coraz gorzej. Ścieżka staje się węższa niż kierownica, a po obu stronach pokrzywy wyższe ode mnie. Przestaje zwracać uwagę na pieczące od nim ręce i nogi. Nie było widać po czy się jedzie, cały czas walka o równowagę na rowerze. Na dodatek zaczyna być przeprawa przez błoto by wyjechać na łąkę i ścieżka się skończyła. Sięgam do kieszeni po mapę, a jej nie ma (sic!). Musiała mi wypaść gdzieś w tych krzakach! Pomyślałem sobie, no to już przepadłem. Na dodatek nad głową zebrał się nie mały rój robactwa, który atakował gdy tylko któraś część ciała pozostawała w bezruchu. Owady były tak natrętne i agresywne, że sytuacja stała się nieciekawa. Natychmiast zrobiłem w tył zwrot, w końcu gdzieś ta mapa musi leżeć po drodze, a przed muszyskami ucieknę tylko potrzeba w miarę przejezdnej ścieżki. Przy powrocie na niebieski szlak znajduję mapę, a robactwo gubię dopiero po wyjechaniu z lasu. Uff, przeżyję.
Szutrowymi drogami docieram do Brzeźce i stamtąd asfaltem do Białobrzeg. Miałem ochotę na słynne lody z lodziarni obok kościoła, ale kolejka mnie zniechęciła. Zresztą nie było jak zostawić roweru.
Do Wyśmierzyc z Białobrzeg mało ciekawy dojazd. Droga ze sporym ruchem samochodowym, mijające samochody jadą ze znaczną prędkością i na 10 kilometrach tylko ze trzy zakręty. Nie lubię takich dróg.
W Wyśmierzycach przy cmentarzu skręcam na stronę oczyszczalni i dalej łąką dojeżdżam do starego mostu w Osuchowie. Konstrukcja nie robi wrażenia stabilnej, ale przenoszę rower nad ogrodzeniem z drutu kolczastego i jadę.


Widok z mostu w kierunku wschodnim:


Widok w kierunku zachodnim:


Od tej chwili drugą stroną brzegu Pilicy jechałem do mostu w Tomczycach. W Świdnie próbowałem znaleźć pałacyk, ale szybko zrezygnowałem i udałem się do miejscowego sklepu uzupełnić zapasy picia. W drodze do Tomczyc po lewej stronie rozciąga się piękny krajobraz na dolinę Pilicy.


W Tomczycach drewniany most jest w lepszym stanie niż ten w Osuchowie. Można po nim przejechać pojazdem o wadze do 3 ton. Na zachodzie zaczęły się zbierać podejrzane chmury.


Miałem zrobić sobie tutaj dłuższą przerwę, żeby popluskać się trochę w bohaterce tej wycieczki, ale widać nie tylko ja wpadłem na taki pomysł.


Ludziska mnie odstraszyli i powoli zacząłem wracać do Radomia. Najpierw dojazd do Wyśmierzyc całkiem dobrą drogą z niedużym ruchem. W Wyśmierzycach przerwa na jedzenie, a potem już powrót znaną drogą. W drodze powrotnej ładnie wiatr pomagał.

Mapa:

 

Na lotnisko w Piastowie

Piątek, 3 lipca 2009Przejechane 36.00km w terenie 0.00km

Czas 01:25h średnia 25.41km/h

Temperatura 24.0°C

 

W ramach relaksu po powrocie z pracy odjazd mojej trasy na lotnisko Aeroklubu Radomskiego w Piastowie. Już dawno nie jechałem tą trasa, a to właśnie pokonując nią regularnie około 8-9 lat temu zapadłem na cyklozę.

 

Eksploracja II

Niedziela, 28 czerwca 2009Przejechane 55.53km w terenie 2.00km

Czas 02:12h średnia 25.24km/h

Temperatura 24.0°C

 

Dziś dalszy ciąg poszukiwań dróg, którymi jeszcze nie miałem okazji jeździć. Stare trochę się już znudziły i potrzebna mi jest jakaś odmiana.
Na początek standardowy wyjazd z Radomia i dotarcie do Gustawowa. Przebijam się przez łąkę nad Radomką do kładki i przechodzę na drugą stronę. Stamtąd w większości dobrym asfaltem do Sukowa. Ruch po drogę prawie żaden, mijał mnie tylko jeden samochód. Natomiast od Sukowa do Przytyka nawierzchnia to masakra, nie polecam szosowcom.
W Przytyku mała przerwa przy studni, która według mitu leży dokładnie w środku Europy. Tak więc środek Europy prezentuje się następująco:


Po przerwie przy studni kieruje się w stronę Radomia. Czekam na światłach przed remontowanym mostem. Za nim skręcam na Krzyszkowice. Do Krzyszkowic jedzie się w większości przez las, ruch minimalny, powietrze po ostatnich deszczach ekstra.


W Krzyszkowicach skręciłem na Jarosławice i powoli zacząłem wracać. Tą drogą już nie raz jechałem nad zalew w Domaniowie. Po drodze kolejny raz w tym roku minąłem pana na szosówce z żółtą owijką.
W Cerekwi odbiłem na Milejowice i przez Kozinki wróciłem do Radomia.

 

Eksploracja

Sobota, 27 czerwca 2009Przejechane 81.10km w terenie 20.00km

Czas 03:45h średnia 21.63km/h

Temperatura 24.0°C

 

Jakiś czas temu widziałem gdzieś na sieci mapkę z pętlą dookoła Radomia. Z tego co pamiętam trasa miała ponad 100 kilometrów i generalnie zamysł był taki, żeby cały czas trzymając się poza granicami miasta. W sumie dobry pomysł na setkę, szczególnie że po niektórych fragmentach trasy jeszcze nie miałem okazji jeździć.
Dotyczy to głównie terenów na południowy wschód od miasta, gdzie nigdy nie byłem na rowerze. Szybkie spojrzenie na mapę wywołało u mnie uczycie, że przy blisko około siebie położonych wiosek może być plątanina dróg i w większości jazda przez wsie.
Eksplorację postanowiłem zacząć do Siczek przemieszczając się zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Ale najpierw muszę tam dojechać co oznacza prawie 20 kilometrów. Dojazd przez Las Kapturski, obok szpitala na Józefowie, przez Starą Wolę Gołębiowską i zjazd za starym młynem przed Kozłowem. Stamtąd polną drogą i przez las docieram do Siczek.


Potem zahaczam o Jedlnie-Letnisko i dalej skręcam na Myśliszowice. Na wsi zwracam uwagę na figurkę po lewej stronie ulicy i szutrową drogę odchodzącą przy niej. Szybki, delikatny podjazd pod górkę dał trochę radości :).
Dalej jadąc trochę na czuja dojeżdżam do Makowa i Makowca. Za Makowcem mała konsternacja, bo wydawało mi się, że droga nie zgadza się z moją starą mapą. Wybrałem drogę w kierunku zachód, bo przecież gdzieś nią dojadę. To był chyba najcięższy odcinek dzisiejszej trasy z miejscami poważnym błotem po ostatnich deszczach.


Po tej przeprawie wyjeżdżam na asfalt w Sołtykowie. Teraz trasa jest już łatwa, czyli cały czas prosto na zachód przez Trablice, Ludwinów, Augustów. W Młodocinie znów skręcam na szutrową drogę i nią dojeżdżam do Sławna. Stamtąd szlakiem rowerowym kieruje się do Cerekwi.


Od tego momentu dalsza droga jest mi już doskonale znana, tzn mały podjazd obok szkoły W Cerekwi, do skrzyżowania obok stacji w Milejowicach, do Nieczatowa, przez Dąbrówkę, Janiszew dojeżdżam do Radomia. Jeszcze przejazd kawałek wzdłuż E7, żeby podrównać dystans na liczniku.

 

Przy zachodzie słońca

Piątek, 26 czerwca 2009Przejechane 25.58km w terenie 1.70km

Czas 01:03h średnia 24.36km/h

Temperatura 22.0°C

 

Po powrocie z pracy był znalazło się trochę czasu, aby trochę pojeździć. Spokojna jazda bez szaleństw przy zachodzącym słońcu. Wieczorem powoli zaczęło się rozpogadzać i słońce delikatnie wyglądało zza chmur. Światło rozproszone przez chmury nadawało wszystkiemu lekki czerwony odcień. Do tego zapach siana z mijanych łąk sprawił, że przypomniały mi się wakacje spędzane na wsi.
Generalnie bardzo przyjemna godzina na rowerze.

 

Pętla

Niedziela, 21 czerwca 2009Przejechane 28.97km w terenie 0.00km

Czas 01:06h średnia 26.34km/h

Temperatura 22.0°C

 

Standard. Łagodny wiatr nie przeszkadzał, pochmurno. Dziś pierwszy dzień lata, jakoś nie zauważyłem :/
Samopoczucie dobre, chociaż jeszcze trochę jestem obolały.

 

Rekreacyjnie

Sobota, 20 czerwca 2009Przejechane 59.68km w terenie 2.00km

Czas 02:33h średnia 23.40km/h

Temperatura 21.0°C

 

Miała być setka, ale po wczorajszym musiałem zmienić plan. Z resztą i tak pogoda nie dopisywała. Przejechałem się po stacji pkp w Kruszynie, przez Jastrzębie i Bartodzieje.
Po drodze próbował mnie przejechać jakiś pacan. Wąska ulica w terenie zabudowanym, ale on musi wyprzedzać. To co, że ja jadę z naprzeciwka. Po obu stronach wysoki krawężnik, tak więc ani ja ani wyprzedzany nie mógł zjechać na chodnik. Minął mnie na centymetry.
Ogólnie to samopoczucie kiepskie: ramię boli na nierównym, przez całą drogę męczyło mnie zmulenie i do tego jeszcze zmarzłem.