Wpisy archiwalne w kategorii

Asfalt

Dystans całkowity:19535.09 km (w terenie 877.20 km; 4.49%)
Czas w ruchu:799:38
Średnia prędkość:24.43 km/h
Maksymalna prędkość:22.00 km/h
Liczba aktywności:385
Średnio na aktywność:50.74 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Nad zalew w Domaniowie

Niedziela, 9 sierpnia 2009Przejechane 62.02km w terenie 2.00km

Czas 02:33h średnia 24.32km/h

Temperatura 26.0°C

 

Trasa ta sama co tydzień temu tylko w przeciwnym kierunku. Miało być jeszcze lotnisko w Piastowie i spojrzenie na chwilę na Mistrzostwa Europy w Akrobacji Samolotowej, ale powrót pod wiatr mocno mnie zmęczył i nie miałem już sił tam popedałować. Zmęczony po wczorajszy wyjeździe.

 

Nad Wisłę

Sobota, 8 sierpnia 2009Przejechane 121.90km w terenie 23.00km

Czas 05:11h średnia 23.52km/h

Temperatura 27.0°C

 

Pomysł na tą wycieczkę pojawił się w ciągu tego tygodnia. Były do tego dwa powody: obadać alternatywną drogę do Brzózy od Bartodziej do Głowaczowa i przejechać się odcinkami trasy Legia MTB Maraton, który odbędzie się za tydzień w niedzielę w Kozienicach.
Na początek był dojazd ulicą Energetyków i dalej szosą do Jastrzębi. W Jastrzębi skręciłem w lewo, potem długą prostą do Bartodziej. Szosa do Głowaczowa w większości to bardzo dobry asfalt i zdecydowanie mniejszy ruch niż na trasie z Radomia do Brzózy. Także ukształtowanie terenu jest ciekawsze, trochę pod górkę, trochę z górki.
Z Głowaczowa jechałem do Studzianek Pancernych. Po zjeździe z drogi do Warki trzeba było się trochę pomęczyć do kiepskiej asfaltówce. W Studziankach zrobiłem małą przerwę na banana.
Dalej pojechałem do Ryczywołu i tam już dojechałem do zielonego szlaku rowerowego przez las za Kozienicami. Nim jechałem do miejsca gdzie będzie bufet na maratonie. Potem skręciłem na niebieski i nim pojechałem do Świerże Górne. Przez las wiedzie typowa piaszczysta droga, w kilku miejscach była piaskownica.







W Świerżach nie wiem jak to zrobiłem, ale pobłądziłem i zamiast do przeprawy promowej dojechałem wzdłuż wału przy Wiśle do Kępy Bielańskiej. Jak się już zorientowałem, że jadę w nie tą stronę to szybko zawróciłem na asfalt i już bez problemów docieram do Świerż i do przeprawy przez Wisłę.




Po odpoczynku na brzegu z widokiem na elektrownię z Świerż pojechałem do skrzyżowania w pobliżu elektrowni i dalej znów trasą maratonu do miejsca z bufetem. Jedzie się tam przez las drogą przeciwpożarową. Z bufetu do zielonego szlaku jest też droga przeciwpożarowa, ale ziemia jest na niej dobrze ubita i można tam pocisnąć.
Po dojechaniu szlakiem rowerowym do Mostek, wjechałem na szosę do Brzózy i nią męczyłem się już do Radomia.

Mapa:

 

Pętla rozszerzona

Piątek, 7 sierpnia 2009Przejechane 40.88km w terenie 0.00km

Czas 01:31h średnia 26.95km/h

Temperatura 24.0°C

 

Standard plus przejazd z Gustawowa do Piastowa i z powrotem. Samopoczucie: dobre.
Muszę przyznać, że letnie wieczorne jazdy mają swój urok. Ochłoda po cały dniu, bezwietrznie, cykanie świerszczy to jest to co tworzy ten klimat. Tylko muszę zainwestować w lepsze przednie oświetlenie :/

 

Nad zalew w Domaniowie

Niedziela, 2 sierpnia 2009Przejechane 61.92km w terenie 2.00km

Czas 02:29h średnia 24.93km/h

Temperatura 29.0°C

 

Rozjazd po wczorajszej jeździe. Muszę przyznać, że dało mi w kość.
Przejechałem się moją standardową trasą do Domaniowa a stamtąd przez Przytyk do Sukowa i powrót do Radomia. Droga powrotna pod suchy, gorący wiatr.

 

Pętla

Piątek, 31 lipca 2009Przejechane 28.98km w terenie 0.00km

Czas 01:02h średnia 28.05km/h

Temperatura 25.0°C

 

Standard po pracy. Bezwietrznie. Samopoczucie: dobre.
Po jeździe wymieniłem licznik. Poprzedni był kupiony w 1997 roku. Wytrzymał próby w deszczu, mrozie, wielokrotne upadki na beton, raz do kałuży, po schodach i ogólnie czasy gdy nie przejmowałem się czy sprzętem. Parę razy wymieniłem w nim baterie. Ostatnio niestety zaczął wariować, a wymiana baterii i poprawianie magnesu i czujnika nic nie dało. Będzie teraz na zasłużonej emeryturze leżał w szufladzie w biurku.

 

W deszczu i słońcu

Niedziela, 26 lipca 2009Przejechane 55.06km w terenie 2.00km

Czas 02:13h średnia 24.84km/h

Temperatura 21.0°C

 

Dzisiaj pogoda była wybitnie niestabilna. Co chwila padał deszcz, by potem wyszło za chmur słońce. Można powiedzieć, że co godzinę lało.
Rozpoczynam wyjazd około 12 nim przejechałem 300 metrów już zaczęło padać. Na drodze do Kozinek złapała mnie konkretna ulewa i przemokłem do suchej nitki. Nie było po drodze żadnego przystanku czy innej budki gdzie można by było się schować. W lekkim deszczu jadę do Taczowa by potem skręcić na Zakrzew. Przestało już padać i przed Zakrzewem pięknie już świeciło słoneczko.


Dalej pojechałem do Golędzina. Przed skrzyżowaniem na horyzoncie pojawiła się nieciekawie wyglądająca chmura. Przez nią musiałem zrobić sobie małego sprinta na przystanek, który jest z kilometr za skrzyżowaniem. Niezły miałem doping, gdy widziałem, że po drugiej stronie pola już konkretnie leje. Zdążyłem niemal w ostatniej chwili, bo gdy podjeżdżałem po przystanek lunęło. Była przymusowa przerwa na ławeczce.


Gdy w miarę przestało pojechałem dalej do Jarosławic. Na górce do Krzyszkowic zaczyna znów padać, ale dało się przeżyć. W lesie w Oblesie ponownie wyszło słońce i z asfaltu zaczęła parować woda tworząc lekką mgiełkę. Powietrze w lesie było ekstra.
Po dojechaniu do Przytyka kierowałem się dalej na Suków. W Sukowie znów pojawiła się chmura, ale teraz już z wiatrem uciekałem jej do samego Radomia.

 

W berka z chmurami

Sobota, 25 lipca 2009Przejechane 47.04km w terenie 1.00km

Czas 01:47h średnia 26.38km/h

Temperatura 22.0°C

 

Dzisiaj do godziny 10 padał deszcz przez co pokrzyżował mi plan większą wycieczkę. Potem w miarę się wypogodziło, a ja czekałem aż drogi obeschną. Niestety popołudniu znów zaczęło padać, ale było w marę ciepło. Pomyślałem, no cóż w Kalifornii to ja nie mieszkam i trzeba jeździć także jak jest mokro. Zresztą jest to często dobra odmiana.
Wyruszyłem po 16 i okazało się, że drogi wcale nie są tak mokre jak myślałem. Jadąc bez większego celu gdzie chciałbym pojechać skręciłem w Kozinkach na Milejowice i stamtąd do Cerekwi. W Cerekwi na skrzyżowaniu skręciłem w prawo. W Zatopolicach złapał mnie lekki deszczyk, ale po dosłownie dwóch minutach przestał. W Golędzinie dobiłem w stronę Zakrzewa. W jego stronę zbliżała się chmura z deszczem, dlatego uciekłem przed nią drogą obok cmentarza. Na górce zrobiłem zdjęcia mojego przeciwnika.


Przez Gulin dojechałem do Gustawowa. Po zastanowieniu postanowiłem jeszcze nie wracać tylko jechać prosto do Wsoli. W Piastowie obejrzałem się za siebie i zobaczyłem, że dobrze zrobiłem nie wracając wcześniej.


Wracałem siódemką do Radomia. Przed osiedlem Michałów skręciłem w Janiszewską i już przy wyjeździe z lasu zaczęło padać. Po chwili już nieźle lało i kompletnie mnie przemoczyło. Tej chmurze nie udało mi się uciec. A brakowało dosłownie trzech kilometrów do domu.
Mimo wszystko jestem zadowolony z tego wyjścia na rower.

 

Pętla

Piątek, 24 lipca 2009Przejechane 29.34km w terenie 0.00km

Czas 01:04h średnia 27.51km/h

Temperatura 24.0°C

 

Standard, czyli Radom - Gustawów - Gulin - Kozinki - Radom. Tym razem w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Warunki bezwietrzne, temperatura idealna.
Samopoczucie: bardzo dobre.

 

Do Wsoli

Piątek, 17 lipca 2009Przejechane 34.52km w terenie 0.00km

Czas 01:14h średnia 27.99km/h

Temperatura 26.0°C

 

Wieczorna jazda na rozluźnienie i pozbycie się stresów po tygodniu pracy. Przejechałem się do Wsoli przez Janiszew, Gustawów. Po drodze mijałem grupę trzech rowerzystów, którzy już wracali do Radomia. Także nareszcie trafił się inny biker, którego żeby dogonić i wyprzedzić trzeba było przycisnąć.
Na półmetku zatrzymałem się na chwilę przy bramie aeroklubu.

 

Nad zalew w Domaniowie

Niedziela, 12 lipca 2009Przejechane 66.34km w terenie 4.00km

Czas 02:35h średnia 25.68km/h

Temperatura 26.0°C

 

W ramach sprawdzenia jak się czuję po wczorajszym wypadzie przejechałem się dzisiaj, tak jak w poprzednią niedzielę, nad zalew w Domaniowie. Muszę przyznać, że czułem w nogach wczorajszy dystans.
Po drodze mijałem wielu rowerzystów w tym rowerzystkę w pełnym rynsztunku na przyzwoitym mtb. Nie wiem jak gdzie indziej, ale w okolicach Radomia to rzadki widok.
Nad samym zalewem było sporo ludzi, jednak mniej niż tydzień temu. Mimo słonecznej pogody nie było wielu chętnych do pluskania się w wodzie. Odbywał się chyba jakiś zlot wędkarzy.