Wpisy archiwalne w kategorii

Asfalt

Dystans całkowity:19535.09 km (w terenie 877.20 km; 4.49%)
Czas w ruchu:799:38
Średnia prędkość:24.43 km/h
Maksymalna prędkość:22.00 km/h
Liczba aktywności:385
Średnio na aktywność:50.74 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Do Jastrzębii

Niedziela, 1 sierpnia 2010Przejechane 56.17km w terenie 8.00km

Czas 02:05h średnia 26.96km/h

Temperatura 27.0°C

 

Nie miałem wiele czasu, więc wybrałem się na w miarę szybką traskę. Najpierw przejechałem obok lotniska w Piastowie i po przecięciu drogi nr 7 pojechałem w kierunku miejscowości Jastrzębia. Tutaj miłe zaskoczenie, ponieważ został położony nowy asfalt, na dodatek ruch prawie żaden do można było poszaleć. W Jastrzębii skręciłem na drogę prowadzącą na leśny parking w puszczy. Po minięciu parkingu zaczyna się lubiany przeze mnie odcinek. Mianowicie droga przestaje być piaszczysta i dalej jest wysypana dobrze już ubitym tłuczniem. Jeszcze jak są kałuże, ale bez przesady, to świetnie jedzie się od jednej do drugiej po samej krawędzi wody. Niemal cały czas zygzakiem.
Powrót do Radomia już szosą spod ośrodka edukacji ekologicznej.

 

Sobotnie włóczenie się

Sobota, 31 lipca 2010Przejechane 81.83km w terenie 10.00km

Czas 03:11h średnia 25.71km/h

Temperatura 24.0°C

 

Prawie standardowa trasa przez Orońsko, Mniszek do Domaniowa i powrót przez Przytyk. Jednak tym razem nie wracałem do Zakrzewa. Pojechałem do Sukowa by wrócić kładką nad Radomką. Miał to być wypad pod tytułem 'Nie ubrudzić się', ale droga do Sukowa była kompletnie rozkopana. Po deszczu zalegało takie rzadkie błotko rozjeżdżone przez samochody. Także przejazd przez łąki nad rzeką nie był łatwy. Przy pierwszej kładce zawróciłem, ponieważ do kładki trzeba było przebijać się przez kałuże, a chciałem wrócić z suchymi butami. Dojazd do drugiej kładki był wolny od przeszkód, ale za kładką znów zalane. Nie chciało mi się już wracać i około 1,5 km przejechałem się w wodzie 10-20cm. No cóż, buty znów mokre.

 

Pętla

Piątek, 23 lipca 2010Przejechane 28.63km w terenie 0.00km

Czas 01:00h średnia 28.63km/h

Temperatura 26.0°C

 

Standard dzisiaj zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Na początku wiało niemiłosiernie, potem się uspokoiło. Po drodze przeszkadzała słabo dokręcona sztyca przez co miałem zdecydowanie za nisko siodło. Z innych doświadczeń sprzętowych - dziwne odgłosy wydobywają się z okolic tylnej piasty. Już w Klwowie to zauważyłem. Jest luz na kasecie. Albo kaseta się odkręciła, w co trudno mi uwierzyć, albo zrobił się luz na bębenku, a to już niestety gorzej.
Samopoczucie: dobre.

 

Piątkowa pętla

Piątek, 16 lipca 2010Przejechane 28.30km w terenie 0.00km

Czas 00:57h średnia 29.79km/h

Temperatura 28.0°C

 

Standardowy wypad po pracy w piątek. Pomimo już późnej pory nadal było duszno. Cały tydzień starałem się wysypiać i dobrze jeść to i efekt był dzisiaj w postaci dobrze podającej nogi. Było bezwietrznie, więc pomiar w miarę wiarygodny.
Samopoczucie: bardzo dobre.

 

Do Iłży

Niedziela, 11 lipca 2010Przejechane 85.63km w terenie 11.00km

Czas 03:27h średnia 24.82km/h

Temperatura 33.0°C

 

Gorąco, że nie chciało mi się w południe wychodzić nawet z domu. Dopiero po 16 wybrałem się na rower. Chciałem wrócić przed 20, żeby zdążyć na finał MŚ, więc miałem około 4 godzin na jazdę. W sam raz na wypad do Iłży. Chociaż trasa jest łatwa prawie wyłącznie po równym to warunki dawały się we znaki. Miejscami od rozgrzanego asfaltu było 37 stopni.

W Iłży wjechałem na wzgórze zamkowe pod samą basztę, potem zjazd wąwozem obok i podjazd nim znów na wzgórze. Nie zatrzymując się zjechałem ze wzgórza i wróciłem tą samą drogą do Radomia.
Około 19.05 temperatura spadła poniżej 30 stopni. Podczas trzech i pół godziny wypiłem prawie trzy litry.

 

Piątkowe jeżdżenie

Piątek, 9 lipca 2010Przejechane 37.33km w terenie 0.00km

Czas 01:18h średnia 28.72km/h

Temperatura 26.0°C

 

Kolejna piątkowa pętla po powrocie z pracy. Trasa przez Taczów, Zakrzew, Golędzin, Cerekiew, Kozinki to nic specjalnego jednak lubię te wypady przy zachodzącym słońcu. Chociaż dzisiaj spokój zmąciły dziwne dźwięki z okolic przerzutki tylnej. Chyba skrzywiłem hak, albo wózek, albo jeszcze coś innego.
Samopoczucie: bardzo dobre.

 

Piątkowa pętla

Piątek, 2 lipca 2010Przejechane 28.49km w terenie 0.00km

Czas 00:59h średnia 28.97km/h

Temperatura 24.0°C

 

To samo co wczoraj, ale już bez marudzącego łańcucha. Warunki nadal świetne. Szkoda, że nie zabrałem aparatu, bo była okazja na fajne zdjęcie.
Samopoczucie: przeciętne, a czasami nawet poniżej pewnie przez drugą z rzędu niedospaną noc.

 

Do Piastowa

Czwartek, 1 lipca 2010Przejechane 28.49km w terenie 0.00km

Czas 01:01h średnia 28.02km/h

Temperatura 24.0°C

 

Udało mi się dzisiaj wyjątkowo, bo w czwartek, wyjść wieczorem na rower. Warunki były doskonałe do jazdy: ciepło, bezwietrznie, i jeszcze to zachodzące słońce tak ładnie wszystko podświetlało. Trasa ta sama jak w ostatni piątek, czyli przez Dąbrówkę do Piastowa i powrót poboczem trasy nr 7.
Ostatnio źle zakułem łańcuch i znów się zerwał jak ruszałem spod świateł. Teraz ten będzie musiał być na dwie spinki.
Samopoczucie: bardzo dobre.

 

Na około do Domaniowa

Niedziela, 27 czerwca 2010Przejechane 83.15km w terenie 0.00km

Czas 03:11h średnia 26.12km/h

Temperatura 25.0°C

 

Dzisiaj kryterium wyboru trasy było takie, żeby się nie ubrudzić. Po wczorajszym czyszczeniu, smarowaniu, praniu butów i plecaka nie miałem ochoty na powtórkę. Miałem ochotę na 80km, trochę na dużo jak na kurs do Domianiowa, ale przed wyjściem wpadł mi do głowy pomysł jak zmodyfikować trasę. Przy okazji przejechać odcinek, który ostatnio jechałem na jesień.
Jadąc do Orońska zagaduje mnie gość na szosie:
- Dotąd jedziesz? (wiadomo, standardowe pytanie)
- Do Domaniowa.
- Do Domaniowa? To nie w tą stronę!
Trochę minęło zanim wyjaśniłem mój plan.

Dzisiaj lato w pełni, bez dokuczliwych upałów, słoneczne, w szumiącymi trawami po drodze. Takie jakie lubię.

 

Piątkowa pętla

Piątek, 25 czerwca 2010Przejechane 29.33km w terenie 0.00km

Czas 01:05h średnia 27.07km/h

Temperatura 17.0°C

 

Późno wróciłem do domu, więc była jazda ze światełkami. Najpierw do Piastowa przez Dabrówkę, a potem powrót do Radomia poboczem trasy nr 7. Wiatr w plecy, dodatkowo podmuchy od wyprzedających tirów. Można było pogonić na tym odcinku.
Samopoczucie: dobre.