Wpisy archiwalne w kategorii

Asfalt

Dystans całkowity:19535.09 km (w terenie 877.20 km; 4.49%)
Czas w ruchu:799:38
Średnia prędkość:24.43 km/h
Maksymalna prędkość:22.00 km/h
Liczba aktywności:385
Średnio na aktywność:50.74 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Prawdziwy powiew wiosny

Niedziela, 13 marca 2011Przejechane 60.49km w terenie 0.00km

Czas 02:31h średnia 24.04km/h

Temperatura 18.0°C

 

O tak! Na taki dzień czekałem od około czterech miesięcy. Dzisiaj nie dało się zmarznąć. Słońce, ciepło, nawet jazda pod wiatr nie obniżała komfortu termicznego. Co prawda wycieczka na niedzielę była zaplanowana do miejscowości Hucisko i jeśli teren by pozwalał miał być wjazd na Altanę po raz pierwszy w tym roku, ale po wczorajszym wypadzie nogi były zmęczone i wolałem odłożyć na może przyszły tydzień ten plan. Chciałem także przy okazji sprawdzić nowy szybszy dojazd do Szydłowca, ale mały zapas czasowy musiał zakładać brak błądzenia po drodze jak i sprawną jazdę. Uznałem, że nie dam rady tego zrealizować przy obecnej jeszcze słabej formie i odpuściłem. Altana nie ucieknie.
W zastępstwie odwiedziłem tereny, na których dawno nie byłem. Przez Piastów, Wsolę pojechałem do Jastrzębi i potem na Goryń. W Mąkosach Starych wjechałem na nielubianą przeze mnie drogę Brzóza-Radom. Droga jest w słabym stanie, spory ruch i szybko jeżdżące samochody, dlatego nie przepadam za nią. Zresztą potem powrót do ulicy Energetyków też nie jest ciekawy. Ale koniec tego narzekania, bo jeszcze wyjdzie, że wróciłem niezadowolony. Przez czasy czas męczenia tego asfaltu banan z ust mi nie znikał. Pogoda nagradzała wszystkie niedogodności. Z resztą nie tylko ja zauważyłem, że warunki były świetne. Dawno nie widziałem tylu rowerzystów po drodze. Było ich nawet więcej niż w środku lata.

 

Do Domaniowa po raz pierwszy w tym roku

Sobota, 12 marca 2011Przejechane 74.91km w terenie 3.00km

Czas 03:06h średnia 24.16km/h

Temperatura 13.0°C

 

Nareszcie była temperatura zdatna na większy wypad. Aby tradycji stało się zadość pierwszy dłuższa wycieczka musiała być nad zalew w Domaniowie. Nie chciałem jechać najprostszą trasą, bo jej część pokrywa się z moimi standardowymi pętlami, a już trochę opatrzyły się mi te odcinki. Potrzebowałem odmiany i tak wybór padł na trasę do Domaniowa przez Orońsko, Mniszek. Dzięki takiemu wyborowi można było także zaliczyć podjazd pod kościół w Kowali i mniejsze w Konarach. Gdzieś we wsi Guzów przegapiłem skręt na Chronów i przejechałem się kawałem podmokłą drogą między polami. Ziemia była tak miękka i wręcz zasysała oponę. Początkowo pomyślałem, że złapałem kapcia, a zapasu brak.

 

Pętla

Niedziela, 6 marca 2011Przejechane 28.67km w terenie 0.00km

Czas 01:12h średnia 23.89km/h

Temperatura 2.0°C

 

Standard, bo aura nie rozpieszczała. Z resztą dzisiaj był typowa marcowa pogoda, słońce, dziesięć minut później niemal śnieżyca, następne dziesięć minut później znów słońce. Na dodatek straszny wiatr, gorszy niż wczoraj w sobotę, bo zimniejszy.
Samopoczucie: dobre.

 

Pętla rozszerzona

Sobota, 5 marca 2011Przejechane 40.46km w terenie 0.00km

Czas 01:41h średnia 24.04km/h

Temperatura 5.0°C

 

Okropny wiatr przez całą drogę. Podmuchy były tak silne, że czasami dało się niemal się oprzeć o nie. Mimo to zadowolony jestem z tego wyjścia na rower. Szkoda tylko, że popsuła się trochę pogoda jaką była w tym tygodniu. Zobaczę co będzie się działo dalej z lewym kolanem, bo w ostatnich paru tygodniach nie bolało, ale je czułem.

 

Pętla

Niedziela, 27 lutego 2011Przejechane 28.82km w terenie 0.00km

Czas 01:17h średnia 22.46km/h

Temperatura -1.0°C

 

Miałem już nie ruszać się dzisiaj na rower, ale pojawiło się słoneczko koło południa to aż żal było siedzieć w domu. Ogólnie byłem troszkę osłabiony po na szczęście lekkiej grypie żołądkowej i nie szarpałem się na dłuższy dystans, jednak przydałoby się zacząć jeździć gdzieś dalej. Kontrolnie przejechał pętlę przez Kozinki, Gulinek, Dąbrówkę co wiązało się z powrotem pod silny, zimny wiatr.
Męczy mnie już takie jeżdżenie w zimnie. Chce wiosny lub temperatury z okolicy +5 stopni i bez wiatru.

 

Pętla

Niedziela, 13 lutego 2011Przejechane 28.81km w terenie 0.00km

Czas 01:11h średnia 24.35km/h

Temperatura 0.0°C

 

Przejechałem się tą samą trasą co wczoraj. Dzisiaj jednak trafiła mi się dużo lepsza pogoda. Było słonecznie, bez wiatru, sucho, czyli nie było na co narzekać. Na dodatek czułem się jakoś lepiej niż w sobotę.
Na koniec spotkałem debila, który postanowił wyprzedzać na trzeciego.

 

Pętla

Sobota, 12 lutego 2011Przejechane 28.84km w terenie 0.00km

Czas 01:19h średnia 21.90km/h

Temperatura 0.0°C

 

Standardową pętla przez Kozinki, Gustów zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Dzięki temu jest jakiś podjazdzik po drodze w Dąbrówce. Chociaż dzisiaj okropnie wiało, więc pierwsze kilometry mocno pod wiatr. Sam podjaździk poszedł lekko bo był już z wiatrem.

 

Pętla

Niedziela, 6 lutego 2011Przejechane 28.99km w terenie 0.00km

Czas 01:13h średnia 23.83km/h

Temperatura 5.0°C

 

Mniej wiało niż wczoraj, więc był sens wyciągnąć rower. Na początku trochę bałem się, że będzie mokro i nawet zacząłem szukać błotników w warsztacie, ale bezowocnie. Na szczęście okazały się niepotrzebne.

 

Mała pętla

Niedziela, 30 stycznia 2011Przejechane 23.07km w terenie 0.00km

Czas 01:05h średnia 21.30km/h

Temperatura -1.0°C

 

Dzisiaj nie było takich przyjemnych warunków jak wczoraj. Termometr pokazywał ciut wyższą temperaturę, ale odczuwalna była niższa plus większy wiatr. Świadomie wybrałem mniej wykorzystywane drogi, aby pojeździć po ubitym, zlodowaciałym śniegu. Mimo niskiego ciśnienia w oponach na takiej nawierzchni prawie nie występują opory toczenia. Po suchym asfalcie wyraźnie czuć opór, a tutaj niemal nic. Jak ręką odjął. I jeszcze jak ćwiczy się równowaga i opanowanie, szczególnie gdy na takim lodzie sporej wielkości kundle zainteresują się twoją nogą.

 

Do Gulinka

Sobota, 29 stycznia 2011Przejechane 32.09km w terenie 2.00km

Czas 01:29h średnia 21.63km/h

Temperatura -2.0°C

 

Nareszcie trafił się piękny, słoneczny dzień, więc nie było innej opcji jak tylko iść na rower. Co prawda rano temperatura nie nastrajała ciepło, ale około południa warunki stały się akceptowalne.
Szybko przesmarowałem łańcuch, wystawiam rower na zewnątrz, kładę rękę na siodle i nagle ni z tego ni z owego coś strzeliło w okolicach siodełka. Początkowo myślałem, że jakiś problem z jarzemkiem, ale patrzę a to zacisk kcnc zwiększył liczbę części składowych. Wróciłem się do domu, żeby znaleźć stary zacisk w szafce. Przy okazji chyba kupię jeszcze raz ten zacisk kcnc, aby przekonać się czy to był przypadek, czy to raczej taki badziew. Dodatkowo chyba także nabawiłem się fobii pękającego zacisku, bo słabo by było gdyby to stało się przy dalszym wypadzie. Trzeba pomyśleć nad wożeniem zapasu.
Po podmiance można było jechać. Drogi całkiem dobre, suchy asfalt lub biały lód. Po obu nawierzchniach jechało się sprawnie, przy czym na tej drugiej trzeba uważać i nie wykonywać gwałtownych manewrów. Można było jechać szybciej, ale nie narzucałem sobie większego tempa, bo to nie ta pora roku.
Na jazie w Gulinku zrobiłem krótki postój na zdjęcie i podziwianie zimowego krajobrazu. Z resztą przez cała drogę można było nacieszyć oko.

Młyn w Gulinku