Wpisy archiwalne w kategorii

Asfalt

Dystans całkowity:19535.09 km (w terenie 877.20 km; 4.49%)
Czas w ruchu:799:38
Średnia prędkość:24.43 km/h
Maksymalna prędkość:22.00 km/h
Liczba aktywności:385
Średnio na aktywność:50.74 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Pierwsze oznaki

Piątek, 10 sierpnia 2012Przejechane 35.89km w terenie 0.00km

Czas 01:18h średnia 27.61km/h

Temperatura 19.0°C

 

Mimo piątkowego wieczoru, mino zapowiadającego wiele rowerowych wrażeń weekendu tradycyjną wieczorną pętlę przejechałem w melancholijnym nastroju. Trzeba było wyciągnąć z szafki długie getry, podkoszulkę przez co poczułem się nieswojo biorąc pod uwagę ostatnie lipcowe upały. Najbardziej jednak zbiło mnie z tropu chłodne, wieczorne powietrze. Nie było czuć lata, a raczej powoli skradającą się jesień.

 

W nowym czepku

Niedziela, 5 sierpnia 2012Przejechane 89.54km w terenie 12.00km

Czas 03:31h średnia 25.46km/h

Temperatura 29.0°C

 

Po wczorajszym wypadzie w piękne okolice Skarżyska i Suchedniowa przyszedł dzień bardziej spokojnej jazdy. Właściwie było to dokończenie planu dnia poprzedniego, na który nie starczyło dnia, ale i trochę sił i chęci. W drodze powrotnej miałem zajrzeć jeszcze do Iłży. Odstraszyła mnie jednak ostatecznie perspektywa turlania się po wioskach asfaltem. Dawniej były jeszcze przyjemne szutry przez las niestety ostatnio zamienione zostały na drogi asfaltowe dobre na szosę, jednak nie ma za bardzo czego na nich szukać na mtb.
Paradowanie po asfalcie zazwyczaj zostawiam na niedzielę, dlatego odwiedziny wzgórza zamkowego w Iłży zamieniły się na oddzielną niedzielną wycieczkę. A ponieważ tak się składa, że niedziela jest zazwyczaj po sobocie nie musiałem się już dzisiaj wysilać nad wymyślaniem trasy. Dodatkowo podczas takiej niezobowiązującej jazdy mogłem ocenić jak sprawuje się nowy kask i okulary, które to musiałem kupić po wywrotce w Zagnańsku. Nowy Atmos jest lżejszy, lepiej wentylowany niż stary Havoc, okulary także jakoś lepiej mi pasują, chociaż mają tendencję do parowania. Z czasem wyjdzie czy będą ok czy dalej trzeba będzie szukać dobrego i taniego modelu.
Na wzgórzu zrobiłem kilka podjazdu. Więcej nie było za bardzo jak, ponieważ robiona była jakaś inscenizacja bitwy z czasów I wojny światowej, a co za tym idzie więcej ludzi i samochodów kręciło się po dróżkach.
Z nowych rzeczy to krótko przyjrzałem się pieszej ścieżce pod basztę. Dotychczas nawet nie zastanawiałem się czy można by po niej zjechać, ale coraz bardziej kusi mnie taka perspektywa. Jak kiedyś będzie pusto na wzgórzu to dokładnie ocenię sytuację i może nawet spróbuję.

 

Nocna pętla

Piątek, 3 sierpnia 2012Przejechane 35.80km w terenie 0.00km

Czas 01:14h średnia 29.03km/h

Temperatura 23.0°C

 

Tak jak zazwyczaj w piątek pojeździłem w nocnych warunkach i albo coraz bardziej ślepnę albo staję się coraz bardziej wymagający, bo moja sigma pava przestaje mi wystarczać w kwestii oświetlenia. Chodzi mi po głowie pewna mocna lampa na przód, ale na razie pilniejszy był zakup nowego kasku, więc kwestia upgrade'u oświetlania musi poczekać do jesieni.

 

Za gorąco, za wietrznie

Niedziela, 29 lipca 2012Przejechane 69.62km w terenie 0.00km

Czas 02:40h średnia 26.11km/h

Temperatura 32.0°C

 

Upał nie odpuszcza a mnie przez to dopada coraz większy leń. Wiedziałem, że dzisiaj jestem ograniczony czasowo to jednak po śniadaniu musiałem zlegnąć przed telewizorem. Dopiero po godzinie nabrałem ochoty na rower. W zamyśle był ambitny plan szybkiego dostania się do Iłży na wzgórze zamkowe i kilka podjazdów pod basztę, ale ostry południowy wiatr skasował ten pomysł. Zamiast tego potoczyłem się nad zalew w Domaniowie. Tam o dziwo jakoś mało ludzi było. Za gorąco, a może pora obiadowa była...

 

W poszukiwaniu nowej trasy

Sobota, 28 lipca 2012Przejechane 116.86km w terenie 15.00km

Czas 04:49h średnia 24.26km/h

Temperatura 33.0°C

 

Dziwnie to zabrzmi, ale zaczynam narzekać na upały w środku lata. Kiedyś uważałem, że upał 30 stopniowy to świetne warunki do jazdy i dziwiłem się innych krzywiącym się na takie temperatury. Jeździłem wtedy raczej krótkie wycieczki, ale wraz ze wzrostem dystansów zacząłem zmieniać zdanie. Teraz wiem, że w moim przypadku duży dystans i upał potrafią doprowadzić mnie na skraj wycieńczenia, a jazda w takiej sytuacji staje się męczarnią. Lepiej unikać takich przypadków, bo na prawdę można obrzydzić sobie rower. Dlatego z wypadem czekałem na popołudnie ambitnie licząc, że uda się pokonać całą zaplanowaną trasę. Chciałem zrobić pętlę przez Szydłowiec z podjazdem pod Altanę i przejazdem przez Skłobską Górę.
Dojazd do Szydłowca wybrałem przez Jastrząb. Dopiero niedawno pierwszy raz jechałem tą drogą, ale liczyłem na własną pamięć w kwestii zapamiętania jak i w którym miejscu skręcić. Mówi się '-Umiesz liczyć, licz na siebie' ale trzeba było raczej liczyć bardziej na gps niż na własne majaki. Przestrzeliłem jedno skrzyżowania i trochę pobłądziłem. Trzeba było się wrócić. Przez to miałem opóźnienie w Szydłowcu i wiedziałem, że nie przejadę całej zaplanowanej trasy, bo noc by mnie zastała w drodze powrotnej.
Jednak nie wszystko było stracone. Na Altanie poćwiczyłem podjazdy oraz zjazdy. Potem przypomniałem sobie jeszcze drogę od miejscowości Antoniów, bo tutaj też trasa ulotniła mi się z głowy. Dzięki temu przy następnym podejściu nie powinno być już błądzenia. Dodatkowo wiem, że nie jest to trasa na popołudnie, bo zwyczajnie nie zdążę wrócić do Radomia przed wieczorem.

 

Rozgrzewka weekendowa

Piątek, 27 lipca 2012Przejechane 35.72km w terenie 0.00km

Czas 01:12h średnia 29.77km/h

Temperatura 26.0°C

 

Normalna, standardowa pętelka przez Dąbrówki, Kozinki, Taczów. Dystans wyszedł większy niż dotychczas, ponieważ przeskalowałem licznik. Dotychczas zaniżał wartości, nie przeszkadzało mi to na stałych trasach, ale zaczęło denerwować podczas maratonów. Wiedziałem ile mniej więcej oszukuje i na bieżąco przeliczałem podczas wyścigu. Nigdy jednak nie było to dokładne. Po porównaniu tegorocznych oficjalnych dystansów z tym co zmierzył mój licznik, wyciągnięciu średniej odchyłki, wprowadzeniu poprawki, w Zagnańsku licznik pokazywał już prawidłowo kilometraż a na stałych trasach i tak patrzę głównie na czas przejazdu.

 

Rozkręcanie nogi

Sobota, 21 lipca 2012Przejechane 37.70km w terenie 0.00km

Czas 01:28h średnia 25.70km/h

Temperatura 22.0°C

 

Nic specjalnego jak na sobotę. Do południa podjechałem na dworzec dowiedzieć się jakie są możliwości transportu do Zagnańska, bo czasami internetowy rozkład potrafi oszukiwać a ja potrzebowałem 100% pewnej informacji. Odpowiedź mnie satysfakcjonowała, dlatego potem mogłem udać się na standardową piątkową-nocną pętlę. Na spokojnie obejrzałem okolice tym razem za dnia.

 

Skłobska Góra

Sobota, 14 lipca 2012Przejechane 109.80km w terenie 15.00km

Czas 04:34h średnia 24.04km/h

Temperatura 20.0°C

 

To był dzień eksploracji i odkrywania tras do terenów znanych, ale nie do końca poznanych. W związku z problemami sprzętowymi odpuściłem sobie wypad do Skarżyska, ale nie znaczy to, że turlałem się tylko dookoła domu. Wykorzystując jakby tymczasowe uziemienie postanowiłem sprawdzić kolejny wariant dojazdu do Szydłowca. Moja dotychczasowa trasa przez Orońsko i miejscowość Ciepła jest wręcz idealna dla szosy, z równym asfaltem, małym ruchem, ale - trzeba być szczerym - nie jest to najkrótsza droga. Szybciej byłoby przez miejscowość Jastrząb, ale jakoś nigdy nie miałem okazji jechać tym wariantem. Dopiero teraz nabrałem wystarczającej motywacji, aby sprawdzić ten szlak.
Już na wstępie napiszę, że nie za bardzo nadaje się on dla szosowców. Za Rudą Wielka jest około dwukilometrowy odcinek szutrów. Może kiedyś będzie asfalt, ale na razie jest dobrze ubity drobny grysik. Potem już cały czas szosa tylko z większym ruchem niż przez Ciepłą. Na plus na pewno trzeba zaliczyć, że dojazd ten jest bardziej interwałowy. W ostateczności jest krótszy o cztery kilometry co przekłada się na jakieś 10 minut.
Druga część programu zakładała zbadanie czerwonego szlaku przez Skłobską Górę, aby ułożyć sobie bezproblemowy przejazd od miejscowości Antoniów do Chlewisk oczywiście cały czas terenem. Ułożenie wszystkich tych przejazdów w jedną spójną trasę pozwalałoby podczas pięciogodzinnego wypadu z Radomia zaliczyć podjazd do Huciska i na Altanę (408 m. n.p.m.), zjazd do Ciechostowic i stamtąd znów podjazd na Altanę, potem przyjemny łagodny zjazd do miejscowości Huta, dalej asfaltowy podjazd do Antoniowa i następnie zjazd w kierunku Chlewisk leśną drogą, która zmienia się w kamienisty strumień. Pozostawał odcinek przez Skłobską Górę (341 m. n.p.m.) z wymagającym zjazdem, ale tutaj zawsze się gubiłem, dlatego tym razem chciałem jechać od strony Chlewisk, aż dotrę do miejsca, które łatwo zlokalizować jadąc od Antoniowa. Przygotowując się wgrałem do telefonu szkic trasy, więc z pomocą gps musiało w końcu się udać wytyczyć te kilkanaście kilometrów solidnej 'górskiej' jazdy.
I tak nieśpieszne zjeżdżając asfaltem w kierunku Chlewisk zostałem chyba pierwszy raz w tym sezonie wyprzedzony przez mtbikera podczas takich weekendowych włóczęg. Ba, to było zjawisko wręcz niespotykane, bo wyprzedziła mnie szanowna koleżanka w pełnym ekwipunku. W takim byłem szoku, że na 'Cześć' prawie zapomniałem języka w gębie. Szkoda, że nie jechałem w stronę Szydłowca, bo na takim kole można jechać kilometrami, if you know what i mean...
Z rozpędu prawie przegapiłem skręt na czerwony szlak przez Skłobską Górę. Byłem zdziwiony jak ja dotychczas nie ogarnąłem tego przejazdu, ponieważ szlak był bardzo dobrze oznaczony. Z resztą widać było, że nie jeden wyścig się tutaj odbywał: tu i ówdzie drogę znaczyły poniewierając się tubki po żelach i stare taśmy smutnie wiszące na drzewach i krzakach. Dobiłem do pomnika upamiętniającego zwycięstwo powstańców w 1863 roku i wróciłem tą samą trasą do Chlewisk. Trochę brakowało mi przedniego hamulca, ale dałem radę. Tylko parę metrów musiałem sprowadzić, jednak to była konsekwencja wybrania złego toru jazdy.
Z Chlewisk szybko uciekłem do Szydłowca przed nadciągającym deszczem. Na próżno, bo i tak dopadł mnie w Szydłowcu. Elektronikę schowałem głębiej w plecaku, przezbroiłem się na wariant deszczowy i z dobrym wiatrem w plecy wróciłem starą trasą do Radomia. Teraz tylko w któryś weekend trzeba przejechać te wszystkie odcinki trasy za jednym zamachem.

 

Szacowanie strat

Niedziela, 8 lipca 2012Przejechane 53.70km w terenie 0.00km

Czas 02:02h średnia 26.41km/h

Temperatura 29.0°C

 

Po wczorajszych stratach w sprzęcie rower musiał przejść małą rekonfigurację. Na razie jako zastępstwo na przód zawitało stare koło pod vbrake'i. Piasta w nim nie jest kompatybilna z tarczówkami, więc i przedni hamulec tymczasowo powędrował na półkę. Pokrzywiona obręcz nie nadaje się już do naprawy. Aż mi się łezka w oku kręci, bo czarnego XR 4.2D ciężko znaleźć. Zapewne zdecyduje się ponownie na DT i następce XR400. Właściwie to ta sama obręcz, ale XR400 nigdy już nie był topowym modelem. Szprychy prawdopodobni także będą wymienione i tutaj zastanawiam się nad SuperCompami zamiast zwykłych Compów.
Jako, że zostałem tylko ze spowalniaczem z tylu obecnie jestem skazany na spokojne trasy. Z resztą na inną nie miałem ochoty, więc lajtowo potoczyłem się po asfaltach w stronę Przytyka. Nadal był skwar, ale mniejszy niż wczoraj nie wspominając tego sprzed tygodnia. W słońcu ponad 10 stopni mniej.

 

Rozluźniacz potygodniowy

Piątek, 29 czerwca 2012Przejechane 34.64km w terenie 0.00km

Czas 01:10h średnia 29.69km/h

Temperatura 23.0°C

 

Nareszcie udało mi się wyjść na piątkową pętlę jeszcze nie w całkowitych ciemnościach. Nawet można napisać, że wyszedłem za dnia. I chyba także po raz pierwszy w tym roku na wieczorno-piątkowy wypad ubrany byłem całkowicie na krótko. W końcu można było poczuć, że lato w pełni, również nocą.