Wpisy archiwalne w kategorii

Asfalt

Dystans całkowity:19535.09 km (w terenie 877.20 km; 4.49%)
Czas w ruchu:799:38
Średnia prędkość:24.43 km/h
Maksymalna prędkość:22.00 km/h
Liczba aktywności:385
Średnio na aktywność:50.74 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Podjaździki i zjaździki w Iłży

Niedziela, 30 września 2012Przejechane 87.12km w terenie 12.00km

Czas 03:34h średnia 24.43km/h

Temperatura 18.0°C

 

To było kolejny wypad z serii długi asfaltowy dojazd do miejsca gdzie można choć troszeczkę podciągnąć skilla z techniki jazdy. Górka w Iłży nie jest imponujących rozmiarów, ale coś tam mini podjazdów i zjazdów da się znaleźć. Lepsze takie niż żadne, a po wdrapaniu się pod basztę można, jak to kiedyś ładnie określił mój brat, 'Popatrzeć na ludzi z góry'. A takie tam ma dyktatorskie zapędy :D Ja wolę popatrzeć sobie w w siną dal, na przykład taką:

 

Nocny piątek

Piątek, 21 września 2012Przejechane 29.70km w terenie 0.00km

Czas 01:12h średnia 24.75km/h

Temperatura 10.0°C

 

Trasa krótsza niż zazwyczaj, bo po prostu nie miałem ochoty na więcej. Lubię nocne jazdy pod warunkiem, że nie wieje. Dzisiaj wiało, a ponieważ w nocy słabo widać z której strony to zawsze w takiej sytuacji jestem zdezorientowany i nie wiem jak rozkładać siły.

 

Mała wieczorna jazda po mieście

Wtorek, 11 września 2012Przejechane 46.33km w terenie 2.00km

Czas 02:07h średnia 21.89km/h

Temperatura 22.0°C

 

Nie będę ukrywał, że ostatnio dopadł mnie straszny leń. Dotyczy to także spraw rowerowych. Po prostu po całym dniu za bardzo nie mam już ochoty na cokolwiek. Jednak jak tu nie wsiąść na rower w taka dobrą pogodę. Wieczorem ponad 20 stopni to bardzo dobre warunki na nocne zwiedzanie. W końcu załadowałem tyłek na siodło. Cel był, aby przejechać się po szutrowej ścieżce po praskiej stronie, ale najpierw trzeba było dojechać.

Na samej ścieżce panowały pustki. Bardzo dobrze, bo można było pojechać trochę szybciej, chociaż w tych ciemnościach przydałaby mnie się lepsze oświetlenie z przodu. W każdym razie było fajnie. Na większe wojaże nie starczyło czasu.

 

Przedmaratonowy spacerek

Sobota, 25 sierpnia 2012Przejechane 35.78km w terenie 0.00km

Czas 01:18h średnia 27.52km/h

Temperatura 26.0°C

 

Trasa identyczna jak wczoraj wieczorem, ale w odwrotnym kierunku. Jakoś tak dziwnie mi się jechało po tej trasie za dnia. Można było się przyjrzeć co mijanej okolicy, bo nocą jest to raczej utrudnione ;) Tempo jazdy było spokojne tylko z kilkoma mocniejszymi akcentami pod górki.

 

Piątkowa pętla

Piątek, 24 sierpnia 2012Przejechane 35.81km w terenie 0.00km

Czas 01:19h średnia 27.20km/h

Temperatura 22.0°C

 

Standardowa, wieczorna, piątkowa pętla. Taka na rozładowanie się po tygodniu w pracy i na dobry początek weekendu.

 

Małe wyzwanie w Iłży

Niedziela, 19 sierpnia 2012Przejechane 87.16km w terenie 11.00km

Czas 03:25h średnia 25.51km/h

Temperatura 31.0°C

 

Zawsze mam problem gdzie wybrać się rowerem dzień po fajnym wypadzie. Jeśli się ujechałem konkretnie to temat znika, bo albo nie jadę w ogóle albo jadę gdziekolwiek spacerowym tempem. Gorzej jest gdy siły są i chciałoby się więcej przeżyć niż w poprzednim dniu.
Tak było i tym razem. Miotałem się między puszczą a wzgórzem w Iłży. Jednak po zastanowieniu się puszcza przegrała. Zostanie na jesienne wypady, a teraz lepiej wypuścić się na wzgórze zamkowe. Tym bardziej, że korciła mnie chęć zjechania w końcu po wąskiej ścieżce przy wjeździe na teren ruin.
Przyjechałem na miejsce, mało ludzi, więc można było spróbować. Na początek przespacerowałem się, aby zobaczyć czy to w ogóle da się przejechać. Dało się, więc można było podjąć próbę. Za pierwszym razem nie udało się. Położyło mi rower - źle najechałem na korzeń, ale już kolejna próba jak najbardziej udana. Generalnie zachowując czujność w jednym miejscu zjazd jest prosty. Można spróbować go nawet podjechać.
Właściwie to wzgórze w Iłży i jego okolice mają potencjał, aby zrobić tam jakieś zawody rowerowe. Nawet kiedyś mnie ktoś pytał czy będzie tu jakiś wyścig gdy trenowałem podjazdy wąwozem. Może na maraton to za mały teren, ale pętlę XC dałoby się ułożyć całkiem ciekawą. Takie to mnie naszły myśli gdy chwilę zatrzymałem się na popas. Były by i podjazdy i zjazdy, po wąskiej ścieżce i szerokiej szutrówce, po schodkach, bruku, a i widokowo było by nieźle.

Jakby kiedyś ktoś z Iłży wpadł na taki pomysł to na pewno była by to impreza warta uwagi. A tymczasem musiałem wrócić ze świata fantazji i zbierać się do domu, bo jak zwykle gonił mnie czas.

 

Z Radomia w góry i z powrotem

Sobota, 18 sierpnia 2012Przejechane 127.41km w terenie 29.00km

Czas 05:25h średnia 23.52km/h

Temperatura 26.0°C

 

Taka już nastała moda, że tytuł musi być krzykliwy i przyciągać kliknięcia by potem w pierwszym zdaniu dementować wiadomość i prostować przesadzone informacje. Ja będę jeszcze bezczelniejszy i sprostuję dopiero w drugim zdaniu, że do żadnych gór nie dojechałem co najwyżej trochę pojeździłem po górkach. Mianowicie udało mi się przejechać w całości pętlę przez Szydłowiec i dwie górki: Altanę i Skłobską Górę. Chociaż najbardziej interesujący odcinek nie ma nawet 40 kilometrów to warto tłuc się resztę drogi, bo na tych 40 kilometrach można poczuć do czego został stworzony rower górski. Są podjazdy i zjazdy jakich ze świecą szukać na nizinach, znika piach spod kół i pojawiają się kamienie.
Dojazd do Szydłowca przez miejscowość Jastrząb cały czas prowadzi asfaltem, ale już tutaj można się rozgrzać przed daniem głównym. Trasa jest, że tak napiszę fachowo, interwałowa. Za Szydłowcem chwila wytchnienia i podjazd po wsi Hucisko, prawie 150 metrów do góry. Za końcu asfaltu oglądasz się za plecy i wiesz, że wjechałeś do innej, lepszej krainy.

Po kółku przez Altanę udajesz się w kierunku Skłobskiej Góry. We wsi Antoniów zjeżdżasz z asfaltu na szutrówkę i po łagodnym podjeździe zaczyna się łagodny zjazd. Nie należy jednak usypiać zmysłów, bo z czasem nabiera on charakterku.

To i tak jest niewiele w porównaniu jak on wyglądał dwa lata temu. Wtedy to tu można było zaszaleć.

Po takich atrakcjach, można skręcić w kierunku miejscowości Skłoby. Po wyjechaniu z terenu na asfalt widać, że znajdujesz się w innej krainie geograficznej.

Kolejny raz zjeżdżasz w teren i polną ścieżką znów jest zjazd oraz podjazd. Niby bułka z masłem, ale trzeba uważać. W wysokiej trawie chowają się konkretne głazy. Na koniec został techniczny zjazd. Nic więcej nie zostało niż tylko się doskonalić w rzemiośle mtb.

Niestety w Chlewiskach szlak wraca na asfalt i nawet szutrówka do Szydłowca nie starcza na otarcie łez. Turlasz się z powrotem do Radomia i żałujesz, że trzeba pokonać 40 kilometrów w jedną stronę, aby zażyć takich atrakcji.

Mapka:

 

Wieczorny piątek

Piątek, 17 sierpnia 2012Przejechane 35.80km w terenie 0.00km

Czas 01:17h średnia 27.90km/h

Temperatura 18.0°C

 

Warunki dopisały. Było idealnie na nocną jazdę: bezwietrznie - powietrze stało w miejscu i bezksiężycowo za to z absolutnie czystym niebem. Efekt tego był taki, że w miejscu najbardziej oddalonym od miasta i innych wiosek, z zasłoniętymi przez las innymi źródłami światła panowała istna ciemnia. Za to do nieba nie umywał się żaden atlas astronomiczny. Gwiazd dosłownie tysiące, Droga Mleczna na wyciągnięcie ręki. Nic tylko brać teleskop na następny raz do plecaka.

 

Nadprogramowy dzień wolny

Środa, 15 sierpnia 2012Przejechane 81.23km w terenie 3.50km

Czas 03:09h średnia 25.79km/h

Temperatura 18.0°C

 

Ech... Były plany na ten wolny dzień od pracy. W ostatnich latach w okolicach 15 sierpnia zawsze udawało mi się zrobić zapadającą w pamięć wycieczkę. Nie inaczej miało być tym razem, ale pogoda za bardzo siadła i nie chciałem się wypuszczać w nieznane przy niepewnych warunkach. Będzie musiała poczekać albo na dobrą pogodę we wrześniu albo do następnego roku. Z jednej strony to może i nawet dobrze, że musiałem ją odłożyć, ponieważ jeszcze nie zregenerowałem się po niedzielnym maratonie. Żeby jednak nie gnić w domu wybrałem się na asfaltową pętlę przez Domaniów. Właściwie w chłodniejsze dni gdy nie na zgiełku, tłumów spragnionych opalenizny, rozbuchanych młodzieńców i zmanierowanych panien nawet ta sztuczna plaża wydaje się być kameralnym miejscem. Za to miejsca na uboczu stają się jeszcze bardziej przytulne.

Powrót było oczywiście jak to przy dużej pętli przez Przytyk i Suków. Przy okazji wracając rozejrzałem się w okolicach wsi Jankowice. Są tam jakieś kładki przez Radomkę, ale gdzie prowadzą to jeszcze mi nie wiadomo. Za to pierwszy raz przejechałem się polną drogą z Jankowic do Gulina. Tyle razy byłem w Gulinie, ale jakoś nigdy nie pojechałem dalej tą drogą. Niby niedaleka okolica a udało mi się coś nowego odkryć.

 

Rozgrzewka

Sobota, 11 sierpnia 2012Przejechane 35.86km w terenie 0.00km

Czas 01:14h średnia 29.08km/h

Temperatura 20.0°C

 

Dzisiaj głównie ładowanie akumulatorów przed być może najciekawszym maratonem sezonu, czyli ŚLR w Suchedniowie. Pokręciłem trochę do południa sprawdzając jak się czuję i czy wszystko z rowerem w porządku. Wszak nie jest już pierwszej młodości, a jutro nie może mnie zawieść.