Wpisy archiwalne w kategorii

Asfalt

Dystans całkowity:19535.09 km (w terenie 877.20 km; 4.49%)
Czas w ruchu:799:38
Średnia prędkość:24.43 km/h
Maksymalna prędkość:22.00 km/h
Liczba aktywności:385
Średnio na aktywność:50.74 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Zero

Niedziela, 2 grudnia 2012Przejechane 33.78km w terenie 2.00km

Czas 01:24h średnia 24.13km/h

Temperatura 0.0°C

 

Tyle pokazywał mi dzisiaj termometr w liczniku - zero stopni. Po drodze zamarznięta woda w rowach i oszronione pola. Dobrze, że było prawie bezwietrznie to zimno nie było tak odczuwalne. Mimo tego nie zrobiłem większego dystansu. Chęci w takich warunkach wystarczyło tylko na odwiedzenie stawów w Gulinie i powrót przez Taczów.

 

Nieuniknione

Sobota, 1 grudnia 2012Przejechane 45.45km w terenie 0.00km

Czas 01:50h średnia 24.79km/h

Temperatura 2.0°C

 

Przyszedł grudzień, powietrze szczypie w twarz. Wszystko to znak, że tuż za rogiem szai się zima i nieuniknione zmagania bikera z tą złośliwą panią. Najchętniej zapadłbym w sen zimowy z budzikiem ustawionym gdzieś na koniec marca. Niestety nie da się i trzeba jakoś przetrwać do wiosny.

 

Dzień jak co dzień, ale wyjątkowy

Sobota, 24 listopada 2012Przejechane 45.40km w terenie 0.00km

Czas 01:46h średnia 25.70km/h

Temperatura 7.0°C

 

Ostatnio dopadło mnie jakieś przeziębienie i odpuściłem sobie rower. Mogłem porobić coś innego. Dzisiaj w końcu się zebrałem i coś tam pokręciłem, ale nie za dużo, bo jednak nie wróciłem w pełni do normy, nie ta pora roku na dłuższe wypady, nie miałem wiele czasu. Dzień krótki, a mnie w domu zatrzymała jeszcze taka sprawa:

Widać Święty Mikołaj trochę się pomylił w datach, ale nie będę się już skarżył... :)

 

Miało być inaczej

Niedziela, 11 listopada 2012Przejechane 52.75km w terenie 0.00km

Czas 02:19h średnia 22.77km/h

Temperatura 13.0°C

 

Miałem się wybrać na małe ściganko na Południu, ale wczoraj pokrzywiona tarcza popsuła mi humor. Podjechałem, więc tylko z zamiarem poobserwowania i ewentualnego porobienia fotek. Jednak dobre chęci to za mało na moją niedzielno-porankową niemoc, bo gdy dotarłem to akurat załapałem się na finish. Z planów fotograficznych wyszło wielkie nic.
Żeby nie zmarnować do końca dnia przejechałem się trasą przez Kowalę, Orońsko, Golędzin, ale uczucie niespełnienia pozostało.

 

W zgodzie z wiatrem

Sobota, 3 listopada 2012Przejechane 65.08km w terenie 12.50km

Czas 02:47h średnia 23.38km/h

Temperatura 11.0°C

 

Trochę wiało, a ja dzisiaj nie miałem ochoty na walkę z wiatrem. Generalnie nigdy nie mam takich ciągot, ale w wiosenno-letnich warunkach jakoś idzie to przeżyć. W okresie jesiennym trzeba sprzymierzyć się z wmordewindem i tak wybrałem trasę, aby maksymalnie wykorzystać go w plecy i zminimalizować jazdę pod wiatr. Do Taczowa podpiłowałem, a potem aż do Jastrzębi i dalej w stronę puszczy z wiatrem. Powrót pod osłoną lasu, aż do Nowej Woli Gołębiowskiej.

 

Wycieczka krajoznawcza

Sobota, 20 października 2012Przejechane 75.17km w terenie 0.00km

Czas 02:58h średnia 25.34km/h

Temperatura 17.0°C

 

Po krótkim epizodzie z jazdą po Warszawie i okolicach wracam na radomskie tereny. Warunki na zewnątrz bardzo zachęcające do jazdy, ale dziwnym trafem nie miałem pomysłu na jazdę. Można było jechać na Altanę, ale trochę za daleko. Można było jechać do Iłży, ale to już oklepana przeze mnie trasa w tym roku. Puszczę zarezerwowałem na jutro. Można jeszcze było spróbować wypadu do Wyśmierzyc nad Pilicę. Ostatecznie wybrałem opcję asfaltową, czyli pętlę nad zalew w Domaniowie. Ruch po tej trasie jest mały, nawierzchnia równa, teren miejscami pofalowany, nić tylko spokojnie jechać i podziwiać jesień. Właściwie jakbym mógł wybierać to nie miałbym nic przeciwko, aby każdy dzień w roku tak wyglądał.
W Konarach, to po drugiej stronie zalewu w Domaniowie, zrobiłem krótki przystanek przy kiedyś dworku, obecnie pałacu. Ciekawe doświadczenie: typowa polska wieś z urywającym się asfaltem, nierównym brukiem, kundelkiem szwendającym się przy dworze, z domami lepszymi i gorszymi, a po środku tego wszystkiego wyremontowany pałac.

Dalej kilkaset metrów pod górkę i można także podziwiać sam zalew.

Można było patrzeć i patrzeć i o to w tym wypadzie chodziło.

 

Wieczorna szwendanina

Czwartek, 18 października 2012Przejechane 52.08km w terenie 0.00km

Czas 02:15h średnia 23.15km/h

Temperatura 11.0°C

 

Długo biłem się z myślami 'Iść czy nie iść na rower w ciemną noc'. Ostatecznie jednak wygramoliłem się z mieszkania. Wystarczyło kilkaset metrów przejechać, aby utwierdzić się w przekonaniu o prawidłowo podjętej decyzji. Zrobiło się już zimniej, ale miało to też swoje plusy: mniejszy ruch w mieście, mniej ludzi, trochę mgły i niektóre miejsca zrobiły się bardziej klimatyczne.

 

Bez ciśnienia, bez celu

Niedziela, 14 października 2012Przejechane 60.93km w terenie 0.00km

Czas 02:43h średnia 22.43km/h

Temperatura 15.0°C

 

Jest wielce prawdopodobne, że wszystko co rowerowe już się w tym roku wydarzyło. Trochę szkoda, ale powoli organizm zaczyna upominać się o odpoczynek a i chęci do jazdy jakby spadły. Jednak nie na tyle, aby w ogóle porzucić w kąt rower, a że pogoda była całkiem znośna na rower to nie pozostawało nic innego jak trochę pozwiedzać okolicę miasto za dnia.

 

Jazda relaksacyjna

Wtorek, 9 października 2012Przejechane 30.36km w terenie 0.00km

Czas 01:28h średnia 20.70km/h

Temperatura 10.0°C

 

Niewątpliwe, najtrudniej jest się ruszyć z miejsca. Bo to przecież zimno na zewnątrz, późno, może zacząć padać, mistrzem świata to ty już nie będziesz więc po co ci te jazdy, no i tak sterta ubrań do założenia. Ale jak już się człowiek wygramoli z mieszkania, dwa razy przekręci korbą, złapie łyk rześkiego powietrzna to można jeździć godzinami. Nawet lekki deszczyk w tym nie przeszkadza.

 

Przygotawania do kampaniii warszawskiej

Sobota, 6 października 2012Przejechane 46.07km w terenie 6.00km

Czas 01:49h średnia 25.36km/h

Temperatura 20.0°C

 

Wypad bez większej historii. Chociaż może nie do końca, bo przejeżdżałem przez Piastów ostatnio rzadziej odwiedzany, a potem przez łąkę wzdłuż lotniska co nie miało miejsca od dawna. Łąka nadal jest tak samo upierdliwa, więc następna wizyta może być spokojnie za rok.
Wszystko to, aby sprawdzić czy rower dobrze działa, bo w Warszawie nie będę miał w razie problemów jak naprawić ewentualnej usterki. Jednak nie było czego poprawiać. Jedynie musiałem wywalić łańcuch i założyć drugi mając nadzieję, że wytrzyma jeszcze dwa maratony. Ten nadaje się już tylko do ujeżdżania w śnieżnej brei.