Wpisy archiwalne w kategorii

Szybki wypad

Dystans całkowity:8733.09 km (w terenie 533.20 km; 6.11%)
Czas w ruchu:363:36
Średnia prędkość:24.02 km/h
Maksymalna prędkość:22.00 km/h
Liczba aktywności:265
Średnio na aktywność:32.96 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Zimowy Las Kapturski

Niedziela, 13 stycznia 2013Przejechane 21.89km w terenie 19.00km

Czas 01:31h średnia 14.43km/h

Temperatura -4.0°C

 

Taka zima jak dzisiaj to nawet dla mnie może być. Idealne warunki na snowride. Było krótko, ale wystarczyło. Obowiązkowo musiał być przejazd ścieżką po dziewiczym śniegu z wylatującym spod koła śnieżnym pyłem, bo to sama esencja zimowej jazdy jak i jazdy na rowerze w ogóle. Do tego wspaniale przystrojony las, który wynagradzał wszystkie niedogodności zimowej temperatury.


 

Poszukiwanie pętelki

Niedziela, 6 stycznia 2013Przejechane 25.86km w terenie 20.00km

Czas 01:27h średnia 17.83km/h

Temperatura 0.0°C

 

Miejsce wypadu na rower było to samo co wczoraj, czyli Las Kapturski. Po zorientowaniu się, że północna cześć lasku jest zmieniona przez wycinkę i pętelka z poprzedniej zimy przestała być atrakcyjna musiałem poszukać nowej na południe od ulicy Janiszewskiej. Trochę mniej ta część się nadaje do szybszej jazdy, bo zawsze jest tutaj więcej ludzi na ścieżkach, ale jakąś pętelkę po mniej uczęszczanych dróżkach udało mi się wymyślić. Brakuje mi jednego łącznik, a było by jeszcze ciekawiej. Mimo to i tak jest ok. Może nawet fajniej niż na północnej pętli, bo bardziej kręto i ciaśniej między drzewami.

 

Przechowalnia

Sobota, 5 stycznia 2013Przejechane 24.62km w terenie 20.00km

Czas 01:25h średnia 17.38km/h

Temperatura 2.0°C

 

Wygląda, że zima postanowiła wrócić. Na razie są to jeszcze pomruki z daleka, ale wystarczy, aby uprzykrzyć rowerowanie. Dzisiaj na przykład mocno wiało i generalnie takie zgniłe warunki panowały na zewnątrz.
Nie zachęcało to do dalszych wypadów, dlatego odwiedziłem starą miejscówkę, czyli Las Kapturski. Zawsze się sprawdza przy podłej pogodzie. Nie ma wtedy spacerowiczów, jest blisko i mimo swoich małych rozmiarów nie jest opatrzony, ponieważ w cieplejsze dni raczej tu nie zaglądam. Jak już to tylko przejazdem. Natomiast zimą to jest mój poligon na jazdy terenowe. Pomaga przetrwać do wiosny przypominając jaki fun daje jazda poza asfaltem.

 

Ostatki 2012

Poniedziałek, 31 grudnia 2012Przejechane 42.16km w terenie 0.00km

Czas 01:49h średnia 23.21km/h

Temperatura 7.0°C

 

Ostatni dzień w roku wypadało przypieczętować na rowerze, w końcu co trzeci dzień 2012 roku był związany z jakąś mniejszą czy większą przejażdżką. Chociaż była to nawet szczególna okazja to do głowy nie przyszedł mi żaden specjalny pomysł na trasę. Z braku laku przejechałem się jedną z moich standardowych tras przez okoliczne wioski.
Trzeba przyznać, że jechało mi się słabo. Niby co pewien czas przyświecało słoneczko, ale było mi jakoś zimno. Noga w ogóle nie podawała, a wiatr dziwnie mi przeszkadzał. Dobrze, że nie wypuściłem się w dalszą wycieczkę.

Jako, że to już koniec 2012 roku można zrobić podsumowanie. Pod względem rowerowym zaliczam go do całkiem udanych. Udało się znaleźć czas na wykręcenie ponad 7000 kilometrów, zaliczenie 16 maratonów w tym 4 na ślr z czego jestem szczególnie zadowolony. W końcu także zdecydowałem się na nowy sprzęt do jeżdżenia. W planach miała być tylko karbonowa rama, ale w ciągu roku przeszła mi ochota na karbon za to napaliłem się na 29er'a i taką maszynkę właśnie kompletuję.
Do rzeczy, które nie wypaliły muszę kolejny raz zaliczyć brak wypadu w prawdziwe góry - to już powoli zaczyna być mały wstyd, że nie postawiłem kół na górskim szlaku. Trochę też żal, że brak mi jeden maraton do generalki na ślr, ale może w następnym roku się uda.

 

Wreszcie słońce

Sobota, 29 grudnia 2012Przejechane 45.54km w terenie 0.00km

Czas 01:52h średnia 24.40km/h

Temperatura 3.0°C

 

Nareszcie trafiła się przejażdżka w słoneczny dzień, bo już nie pamiętałem kiedy ostatni raz przez całą drogę przyświecało mi słońce. Nie ma co ukrywać, że w takim okolicznościach pogodowych jeździ się zdecydowanie przyjemniej. Gdzieniegdzie występowały jeszcze resztki lodu, który nie wykazywał tendencji to topnienia, ale poza tym asfalt suchutki. Nie pozostawało nic innego jak tylko wykorzystać takie warunki w grudniu.

 

Pętla rozszerzona

Środa, 26 grudnia 2012Przejechane 42.28km w terenie 0.00km

Czas 01:40h średnia 25.37km/h

Temperatura 8.0°C

 

Udało się wygospodarować trochę więcej czasu niż w poprzednie dni, ale i tak było to mniej niż był chciał. A więcej czasu by się przydało, bo warunki panowały prawie wczesnowiosenne, aż miałem chęć na wycieczkę nad zalew w Domaniowie. Coś tam wiało, na szczęście nie było to przeszkadzające w jeździe, no i dzisiaj wróciłem z suchym tyłkiem, znaczy się asfalt już przesechł po odwilży.

 

Świąteczne palenie kalorii

Wtorek, 25 grudnia 2012Przejechane 30.05km w terenie 0.00km

Czas 01:10h średnia 25.76km/h

Temperatura 7.0°C

 

Trasa prawie ta sama co wczoraj tylko tym razem w przeciwnym kierunku - jakieś urozmaicenie musie być. Nadal mokro, ale już jakby mniej. Za to temperatura bardzo znośna. Niestety nie było czasu na większą wycieczkę.

 

Pętla rekonwalescyjna

Poniedziałek, 24 grudnia 2012Przejechane 30.22km w terenie 0.00km

Czas 01:30h średnia 20.15km/h

Temperatura 4.0°C

 

W końcu odpuściło mnie przeziębienie i w ramach ostatniego etapu kuracji wybrałem się na małą przejażdżkę. Zaczęła się odwilży i nawet na asfalcie można było pływać. Mimo braku błotnika z tyłu przeżyłem, chociaż o suchym tyłku trzeba było zapomnieć.

 

Zero

Niedziela, 2 grudnia 2012Przejechane 33.78km w terenie 2.00km

Czas 01:24h średnia 24.13km/h

Temperatura 0.0°C

 

Tyle pokazywał mi dzisiaj termometr w liczniku - zero stopni. Po drodze zamarznięta woda w rowach i oszronione pola. Dobrze, że było prawie bezwietrznie to zimno nie było tak odczuwalne. Mimo tego nie zrobiłem większego dystansu. Chęci w takich warunkach wystarczyło tylko na odwiedzenie stawów w Gulinie i powrót przez Taczów.

 

Nieuniknione

Sobota, 1 grudnia 2012Przejechane 45.45km w terenie 0.00km

Czas 01:50h średnia 24.79km/h

Temperatura 2.0°C

 

Przyszedł grudzień, powietrze szczypie w twarz. Wszystko to znak, że tuż za rogiem szai się zima i nieuniknione zmagania bikera z tą złośliwą panią. Najchętniej zapadłbym w sen zimowy z budzikiem ustawionym gdzieś na koniec marca. Niestety nie da się i trzeba jakoś przetrwać do wiosny.