Wpisy archiwalne w kategorii

Na popołudnie

Dystans całkowity:14428.20 km (w terenie 2943.00 km; 20.40%)
Czas w ruchu:613:07
Średnia prędkość:23.53 km/h
Liczba aktywności:203
Średnio na aktywność:71.07 km i 3h 01m
Więcej statystyk

Pomysł ze zwiedzeniem terenów

Piątek, 15 sierpnia 2008Przejechane 86.50km w terenie 0.00km

Czas 04:06h średnia 21.10km/h

Temperatura °C

 

Pomysł ze zwiedzeniem terenów położonych na południe od Wieżbicy miałem już od dawna. Myślałem o dotarciu do okolic Mirzca i dalej do Wąchocka. Jednak ograniczony tylko do czasu wolnego popołudnia i faktu, że dopóki nie przeprowadzę roweru do Warszawy, gdzie mógłbym zawsze pojeździć po pracy, wyprawa taka mogła by być teraz ponad moje siły. Dlatego wybór padł na Iłżę. Dawno nie widziałem ruin tamtejszego zamku, tak więc w drogę przez Kowalę, Rudę Wielką, Wieżbicę, Pomorzany.
Pogoda na początku niezła jak na lato w tym roku, nawet słonecznie było. Jednak im bliżej celu tym gorszej. W okolicach Iłży na niebie wisiała już szara chmura.


Ten teren zaczyna być już lekko pagórkowaty. Trochę zgubiłem drogę i po znalezieniu na mapie polnej drogi, która miała mnie z powrotem zaprowadzić na drogę dojazdową, ruszyłem nią. Te 2 kilometry pod górkę, pod wiatr i w głębokim piachu to był najgorszy odcinek. Potem już tylko z górki i prosto do Iłży.


Pokręciłem się trochę po okolicy, przerwa na jedzenie i ostatni przejazd przez Iłżę.


Chmury robiły się coraz ciemniejsze, tak więc szybki powrót do domu tą samą trasą. Od Wieżbicy do Radomia mały deszcz po drodze.
Ogólnie: dojazd mało ciekawy, ale okolice Iłży godne polecenia jak na teren Równiny Radomskiej.

 

Ostatnio znudził mi się asfalt.

Sobota, 12 lipca 2008Przejechane 82.80km w terenie 0.00km

Czas 04:09h średnia 19.95km/h

Temperatura °C

 

Ostatnio znudził mi się asfalt. Niby łatwiej, lżej, ale jakoś nudno. Jeszcze przejdzie, gdy jedzie się nową trasą, ale kolejny z rzędu przejazd tą samą drogą trochę mnie denerwuje. Trzeba było znaleźć coś nowego i nieutwardzonego.
Dokładnie przeglądając mapę okolicy w poszukiwani wąskich ścieżek wpadłem na pomysł, aby pojechać do Wyśmierzyc. W końcu to najmniejsze miasto w Polsce, dolina Pilicy, dodatkowo w tamtym kierunku prowadzi kilka niezłych ścieżek wśród pól i przez lasy, które fragmentami już kiedyś przejeżdżałem, tak więc ruszyłem.
Kilka kilometrów i już mam to co chciałem, czyli jak to w mojej okolicy, piach po same obręcze. Przejazd przez urokliwą w tym miejscu dolinę Radomki i rozczarowanie. Unijny asfalt dotarł już wszędzie. Stara wyrypiasta droga przez las zmieniła się w równą szosę. Na szczęście ruch samochodowy zerowy. Za Starą Błotnicą nareszcie droga na jaką czekałem: ubita ziemia, miejscami małe kamienie, lekkie podjazdy. Tak docieram do odcinka, który przerósł moje oczekiwania. Jakieś 10 kilometrów przed Wyśmierzycami leśna ścieżka staje się nieprzejezdna. Można się tylko domyślać, że kiedyś tu istniała. Totalnie zarośnięta, trawa i inne chwasty wysokie na ponad metr, w koleinach dziury jakby tu czołg jeździł, błoto, chociaż od tygodnia nie padało. Miejscami nie mogłem przejechać, trzeba było pchać rower. Nawet zastanawiałem się czy nie zawrócić, a to się rzadko zdarza. Z chmurą robactwa nade mną zadowolony docieram do drogi szutrowej prosto prowadzącej do celu. Koniec tej drogi to nawet fajny zjazd.
Po drodze taki widok na dolinę Pilicy.


Przejazd przez miasto, jakoś pusto i sennie nawet jak na sobotnie popołudnie.


Mały odpoczynek, jedzenie i powrót. Chce wrócić do domu przed zmrokiem.
Ogólnie: ciekawie. Szkoda, że nie było czasu na pojeżdżenie wzdłuż Pilicy. Zdjęć mało, nie chciałem stracić rytmu.

 

Do pułudnia: Borki, Cerekiew,

Sobota, 28 czerwca 2008Przejechane 68.10km w terenie 0.00km

Czas 03:27h średnia 19.74km/h

Temperatura °C

 

Do południa: Borki, Cerekiew, Milejowice. Po południu: Domaniów i okolice.
Dystans tylko z drugiej części.

Przed południem pokręciłem się po mieście i najbliższej okolicy. Pojechałem obejrzeć to cudo, o którym było głośno jakiś czas temu, czyli druga ścieżka rowerowa ze specjalnego asfaltu w Radomiu. Komfort jazdy o wiele lepszy niż przy kostce, ale jak zwykle urywa się w dziwnym miejscu. Także mostku przy Maratońskiej nie ma i pewnie nie będzie.

Będąc w okolicy zajrzałem na zalew na Borkach. Widok z mostku nawet całkiem sympatyczny.

Po kilku kółkach dookoła zalewu, postanowiłem się jeszcze trochę poturlać przed obiadem. Szybki wypad do Cerekwi byłby w sam raz, poza tym dawno nie przejeżdżałem tamtędy. Obok przedłużenia Maratońskiej do Wolanowskiej jest droga dojazdowa do posesji, która jest świetnym pomysłem. Ruch na niej zerowy i można było spokojnie pomknąć nie przejmując się samochodami.

Niestety później droga prowadząca do Cerekwi nie przypomina już ani trochę tej nowej, ale nie jest to długi odcinek. Szybko zmęczyłem ten dwukilometrowy kawałek i dotarłem do Cerekwi, jednej z najstarszych podradomskich wsi. Znajduje się tu stojący na skarpie kościół pochodzący z około 1529 roku.

Na popołudnie zaplanowałem objechanie dookoła zalewu w Domaniowie. Niestety pogoda się popsuła i nie było już tak przyjemnie jak przed południem.
Planu nie wykonałem, bo okazało się, że zalew jest większy niż dotychczas myślałem. Poza tym brak jest mostu na rzeką i trzeba by było jechać aż do Mniszka. Pobłądziłem trochę po okolicznych wsiach i krzakach znajdując takie perełki jak malutki kościół w Brudnowie.

Widok z wału w Brudnowie na zalew.



Ogólnie: ciekawie, przyjemnie.