Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1088.70 km (w terenie 399.00 km; 36.65%)
Czas w ruchu:48:25
Średnia prędkość:22.49 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:72.58 km i 3h 13m
Więcej statystyk

Zakończenie miniwakacji

Niedziela, 6 maja 2012Przejechane 58.64km w terenie 2.00km

Czas 02:23h średnia 24.60km/h

Temperatura 24.0°C

 

To miał być spokojny wypad tempem wycieczkowym nad zalew w Domianiowie, ale za sprawą mocnego zachodniego wiatru połowa trasy to była dobra rzeźnia pod wiatr. Tym bardziej, że czułem w nogach ostatnie dni. Niby powrót z wiatrem, ale jakoś nie mogłem tego poczuć.

 

Runda przez puszczę

Sobota, 5 maja 2012Przejechane 92.30km w terenie 61.00km

Czas 04:06h średnia 22.51km/h

Temperatura 21.0°C

 

Świetne popołudnie na wypad na rower. Warunki idealne, nie za zimno, nie za gorąco. Przy okazji mogłem sprawdzić usprawnienie tylnego zacisku koła, bo chyba ze starości przestał dobrze trzymać koło co objawiało się nieprzyjemnymi trzaskami przy mocnym naciśnięciu w pedały.
W puszczy pojawiły się kałuże po wczorajszej burzy, ale wszystko było do przejechania wbrew temu mówiły jakieś harcerki, że kładka zalana. Było rozlewisko przed i buty trzeba było zamoczyć, ale żeby zaraz nieprzejezdna!? Nigdy nie byłem w harcerstwie, ale myślałem, że trafiają tam raczej twarde jednostki. Poza tą przeprawą wodną reszta trasy w jak najlepszym stanie.

Niestety powoli zaczął się pojawiać niemiły dodatek wypraw do lasu, a mianowicie latające robactwo. Nie można już na spokojnie zatrzymać się po drodze nie stając się ucztą dla okolicznych komarów. Takie tam urozmaicenie od matki natury kształtujący wytrzymałość i szybkość.

 

Dawno nie widziane okolice

Czwartek, 3 maja 2012Przejechane 131.11km w terenie 62.00km

Czas 06:01h średnia 21.79km/h

Temperatura 27.0°C

 

Z wypadem na Pilicę obnosiłem się już od dawna. Kiedyś wycieczka do Wyśmierzyc to był mój maksymalny zasięg. Trochę się zmieniło od tamtego czasu, ale sentyment został. Tym bardziej, że odkrywanie częściowo terenowej trasy to były moje pierwsze kroki w jeździe poza głównymi drogami. Bardzo pomocna w tym była mapa Okolice Radomia, którą studiowałem przed, w trakcie i po każdym takim wyjeździe. Chociaż obecnie są różne urządzenia nawigacyjne to papierowa mapa nadal jest niezastąpiona. Moja już nieaktualna i zniszczona także tym razem udowodniła swoją wartość.
Początek to oczywiście trasa do Wyśmierzyc. Ostatni raz jechałem nią ze dwa lata temu i niestety pod względem jazdy terenowej szlak się degraduje. Przybyło kolejnych fragmentów po asfalcie. Przyjemne szutrówki zamieniły się w przyjemne szosy. Dobrze, że jeszcze co ciekawsze fragmenty pozostały w niezmienionej formie. W każdym po dotarciu do Wyśmierzyc mijam szybko to najmniejsze miasto w Polsce i pojechałem w kierunku starego mostu, a raczej pozostałości mostu w Osuchowie.

Dalej już północną stroną Pilicy dojechałem do Tomczyc i po przekroczeniu rzeki przyszedł czas na zbadanie nieznanego czyli Puszczy Pilickiej. Pierwsze dwa kilometry to przeprawa przez podmokły teren. Dobrze, że było ogólnie sucho, bo w przeciwnym razie przejście o suchych stopach byłoby niemożliwe. Dalej do miejscowości Waliska jechałem główną, tak się wydawało, drogą przez las. Piachu było na niej co niemiara – istna pustynia.

W końcu znalazł się jednak kawałek z asfaltem. Tak dojechałem do Nowego Miasta. Tutaj okolica zrobiła się lekko pagórkowata z jednym całkiem przyzwoitym podjazdem. Następnie wracam do Tomczyc także częściowo po piachu, ale już nie tam strasznym jak w puszczy. Z Tomczyc pojechałem znaną mi już drogą do Wyśmierzyc i powrót tą samą co wcześniej trasą do Radomia.

Trochę straszyły deszczem chmury na horyzoncie, ale nie padało, a zachmurzone niebo było ulgą na spalone słońcem ręce.

 

W stronę zachodzącego słońca

Środa, 2 maja 2012Przejechane 32.03km w terenie 0.00km

Czas 01:08h średnia 28.26km/h

Temperatura 24.0°C

 

To co zawsze, czyli standardowa runda przez Janiszew, Kozinki, Taczów, Gustawów, Dąbrówkę Podłężną, Taczów, Kozinki, Janiszew jednak tym razem prawie całość udało się odjechać jeszcze za dnia. Mimo wczorajszego dystansu nogi nie protestowały przy zwiększonym tempie.
Samopoczucie: bardzo dobre.

 

Majówkowa tradycja

Wtorek, 1 maja 2012Przejechane 115.03km w terenie 50.00km

Czas 05:52h średnia 19.61km/h

Temperatura 30.0°C

 

Jak majówka to nie mogło obejść się bez wycieczki do Skarżyska. Powoli moją tradycją staje się rozpoczynanie długiego weekendu wizytą w Paśmie Sieradowickim. Różnie bywało już z pogodą, ale w tym roku aura była jak na zamówienie. Nawet trochę za bardzo, bo upalne słońce czasami wręcz przeszkadzało. Nie pamiętam kiedy szlaki i ścieżki były tam tak suche. Oprócz jednego miejsca, które trzeba było butować z powodu błota, wytworzonego z resztą przez prace leśne, zielony szlak na Wykus był suchutki. Rower i buty praktycznie nic się nie ubrudziły, a bywało przecież, że trzeba było pchać albo nawet wracać z powodu rozlewisk.
Trochę błotka znalazło się za Burzącym Stokiem przy rzeczce, ale raczej były to symboliczne ilości. Potem już więcej błota nie widziałem. Dopiero przejazd przez Psarkę zamoczył mi stopy, ale tym razem to była czysta przyjemność. Cóż za orzeźwiające czucie. W ogóle cała ta trasa w tej okolicy to prawdziwa uczta dla oka. Uwielbiam te tereny.


Po takich harcach zafundowałem sobie jeszcze coś na dobicie. Mianowicie podjazd od Starachowic na Ostre Górki i dalej w kierunku Wąchocka. Przewyższenia nie ma tam dużego za to nawierzchnia zabija. Szczególnie na odcinku pod Ostre Górki bruk jest tak wybijający z rytmu, upierdliwy, nierówno położony, że podejrzewam podobnego to ze świecą szukać. Po czym takim kawałek szutrówki wydaje się gładki jak aksamit, a asfalt staje się marzeniem.
W Ratajach uzupełniłem bukłak, bo 3 litry już poszły, a o suchym pysku na pewno bym nie dojechał do Radomia. Nawet tym wymarzonym asfaltem.