Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:491.46 km (w terenie 106.00 km; 21.57%)
Czas w ruchu:20:39
Średnia prędkość:23.80 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:61.43 km i 2h 34m
Więcej statystyk

Na Altanę

Niedziela, 26 września 2010Przejechane 107.22km w terenie 2.00km

Czas 04:36h średnia 23.31km/h

Temperatura 22.0°C

 

Głodny namiastki prawdziwego podjazdu wybrałem się do Szydłowca zaliczyć podjazd od miejscowości Hucisko i dalej aż po wieżę obserwacyjną na Altanie. Mimo, że różnica w pionie to ledwie około 170-180 metrów to pokonanie jej sprawia o wiele więcej satysfakcji niż 10 razy górka 20m. Poza tym można liczyć na ładny widok na samej górze.
Z drugiej strony trochę to nienormalne, żeby jechać 100km w tą i z powrotem, żeby zaliczyć podjazd, ale co tam :)

 

Królewskie Źródła

Sobota, 25 września 2010Przejechane 102.92km w terenie 66.00km

Czas 05:01h średnia 20.52km/h

Temperatura 22.0°C

 

Ostatni weekend września zapowiadany był jako ostatni powiew już skończonego lata. Akurat zdążyłem wyzdrowieć po paskudnym przeziębieniu, które uziemiło mnie w łóżku w poprzednim tygodniu. Pomimo nie do końca odzyskanych sił, z lekkim katarem nie mogłem odpuścić być może ostatniej jazdy na krótko w tym roku. Na cel wypadu wybrałem rundę po puszczy kozienickiej. W tym roku jakoś mało razy jeździłem po puszczy, więc taka runda pomogłaby nadrobić zaległości. Trasę starałem się tak poprowadzić, aby zaliczyć kilka ciekawych miejscówek.
Na początek standardowy dojazd do puszczy przez Starą Wolę Gołębiowską. Po zjechaniu z asfaltu kierowałem się na Wielką Górę i singiel po wydmie. Droga trochę przeschła w porównaniu do stanu sprzed dwóch tygodni i było mniej błota, jednak parę kałuż jeszcze było. Dalej trasa za parkingiem leśnym już sucha i piaszczysta, ale jeszcze bez sypkiego, kopnego piachu.

Kilometry leciały szybko, powietrze przyjemnie rześkie, ale nie zimne i na dodatek nie wiało w lesie tak jak na dojeździe. Po drodze zrobiłem kilka przystanków, aby sięgnąć po chusteczki i przy okazji pstryknąć jakie zdjęcie.


Tak jadać i podziwiając okoliczności przyrody przejechałem kolejnego zwierzaka w tym sezonie. Na szczęście chyba nic mu nie było, ponieważ dawał później znaki życia.

Po dojechaniu do Królewskich Źródeł chwila odpoczynku i sięgniecie do plecaka po batona. Nie spodziewałem się tylu ludzi w tym miejscu. Jednak po zjechaniu trochę na bok i wjechaniu trochę w las można był w spokoju stanąć.

Zbierając się już w drogę powrotną zaczepił mnie inny rowerzysta, który jak okazał się był z Pionek. Jak to przy takich spotkaniach gadka skąd i dokąd się jedzie oraz tym podobne. Ponieważ wracałem przez Pionki, a nie znałem czarnego szlaku ze źródeł, więc chętnie się z nim zabrałem.
Dalej przez las planowałem jechać do miejscowości Sokoły by potem zaliczyć Mysie Górki. Kolega nie znał ścieżki przez las to chciałem mu pokazać jak fajne tereny ma pod nosem. Nie wiem czy się spodobało, bo zaliczył glebę na jednym zjeździe choć krzyczałem, że leży sporej wielkości gałąź na końcu. Potem szybki przejazd przed mocno zarośniętą ścieżkę. Było trochę narzekania ze strony towarzysza, ale ja lubię ten kawałek i myślałem, że się spodoba.
Na mysie dojechałem już sam, bo kolega zawrócił do Pionek. Po przecięciu szosy na Kozienice jeszcze raz przejechałem się przez Wielką Górę. Na koniec miała być jeszcze kładka z podłużną dziurą pośrodku, ale teren wokół był mocno podmoknięty, kładka w kiepskim stanie i wędkarz na środku. Szkoda, trzeba było przeprowadzić.

Mapa:

 

Na mysie górki

Niedziela, 12 września 2010Przejechane 67.11km w terenie 38.00km

Czas 03:02h średnia 22.12km/h

Temperatura 15.0°C

 

Czas powrócić w teren, bo zaczęło żal mi się robić opon ciągle turlanych po asfalcie. Wybór to oczywiście puszcza kozienicka. Trochę błota było, przejazd przez głęboką kałuże, parę górek.
Przy tej kałuży spotkałem czwórkę innych rowerzystów, którzy czaili się, żeby przeprawić się na drugą stronę suchą stopą. Objechałem to bokiem. Trochę nalało się do butów, ale to byłby problem dla mnie jakby było z dziesięć stopni mniej. Oprócz tego sporo grzybiarzy na ścieżkach i trzeba było uważać szczególnie na zakrętach, aby na kogoś nie wpaść.

 

Prawie pętla

Sobota, 11 września 2010Przejechane 33.47km w terenie 0.00km

Czas 01:12h średnia 27.89km/h

Temperatura 14.0°C

 

Nie miałem dzisiaj czasu na dłuższą jazdę. Udało mi się wyrwać dopiero późnym popołudniem. Efekt był takie, że i tak większość jechałem już po zmroku. Trasa to niemal standardowa pętla powiększona o mizerny podjazd ulicą Janiszewską.
Przed wyjściem na rower zastanawiałem się czy w ogóle warto i jeszcze dopadło 'niechcemisię', ale się przemogłem. Mimo nieciekawej trasy było warto.

 

W deszczu, w nocy

Piątek, 10 września 2010Przejechane 22.98km w terenie 0.00km

Czas 00:56h średnia 24.62km/h

Temperatura 14.0°C

 

To, że w nocy jest ciemno to banał, ale dzisiaj było szczególnie ciemno. Wszystko przez padający deszcz, który zmusił mnie do skrócenia wypadu. Wychodząc myślałem nie będzie bardzo padać. Jazda po drodze w takich warunkach, mimo dobrego oświetlenia, to trochę jazda w duszą na ramieniu.
Trasa: Cerekiew, Milejowice, Kozinki.

 

Niedzielnie

Niedziela, 5 września 2010Przejechane 58.52km w terenie 0.00km

Czas 02:12h średnia 26.60km/h

Temperatura 17.0°C

 

To samo co w ubiegłą sobotę. Przez większość trasy zmaganie z wiatrem, ale trafiłem z pogodą. Wykorzystałem te parę godzin dobrego słońca. Od razu lepiej mi się jechało.

 

Do Domaniowa

Sobota, 4 września 2010Przejechane 70.28km w terenie 0.00km

Czas 02:36h średnia 27.03km/h

Temperatura 18.0°C

 

Generalnie wypad bez historii. Trasa wymyślona 5 minut przed wyjściem na rower.
Wybrałem się do Domaniowa, żeby zobaczyć jak wylała Radomka i jej dopływy. Łąki po drodze były zalane, na zaporze w Domaniowie woda spływała przez przelewy, pracownicy elektrowni pompami ratują się przed przesiąkaniem. Ogólnie warunki dobre do jazdy.

Mapka:

 

Pętla

Piątek, 3 września 2010Przejechane 28.96km w terenie 0.00km

Czas 01:04h średnia 27.15km/h

Temperatura 9.0°C

 

Dzisiaj nastąpił powrót do tej gorszej części roku gdy wychodząc na rower trzeba zakładać termoaktywne ciuchy, a podczas jazdy powietrze gryzie w gardło i marzną do tego stopy. A tak poza temperaturą warunki były dobre, czyli nie padało i bezwietrznie.
Z innych atrakcji to jeż, którego w ostatniej chwili zdołałem ominąć i wyraźne nocne niebo. Warto w taką bezksiężycową noc pojechać kilkanaście kilometrów od miasta i z dala od świateł popodziwiać Drogę Mleczną. Dodatkowo dzisiaj sprzyjało przejrzyste powietrze. Nie omieszkałem się zatrzymać, by nacieszyć się takim widokiem.