Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2009

Dystans całkowity:505.05 km (w terenie 95.00 km; 18.81%)
Czas w ruchu:23:00
Średnia prędkość:21.96 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:56.12 km i 2h 33m
Więcej statystyk

Do Orońska i trochę dalej

Sobota, 23 maja 2009Przejechane 50.50km w terenie 4.00km

Czas 02:13h średnia 22.78km/h

Temperatura 16.0°C

 

Dzisiaj udało zrealizować się plan, który miał byś wykonany w poprzednią sobotę, czyli przejażdżka do Orońska. Chociaż cały czas chodzi mi po głowie dotarcie do Chlewisk to musi ono poczekać na jakąś pogodną sobotę.
Rano pogoda była fatalna: deszcz i silny wiatr, aż nie chciało się z domu wychodzić. Na szczęście popołudniu nastąpiła poprawa. Co prawda wiatr tylko nieznacznie osłabł, ale widać w tym roku wietrzne dni to norma.
Dojazd do Orońska standardowy: obok Muzeum Wsi Radomskiej, w Kowali mała premia górska ;) , potem skręt w kierunku Orońska. Oprócz małego kawałka za Kowalą nawierzchnia drogi bardzo dobra, ruch minimalny.


W Orońsku łapie mnie mały deszczyk, na szczęście szybko przestaje padać. Jeszcze przejechałem się kawałek w kierunku Łazisk. Po drodze na horyzoncie można już zobaczyć górki, znak że kilkanaście kilometrów na południe stąd kończy się Równina Radomska. Tu jedno z jej oblicz.


W drodze powrotnej aura się trochę popsuła. Nie padało, ale całkowicie się zachmurzyło. Powrót tą samą drogę, częściowo z wiatrem w plecy.

 

Pętla rozszerzona

Niedziela, 17 maja 2009Przejechane 40.69km w terenie 0.00km

Czas 01:39h średnia 24.66km/h

Temperatura 20.0°C

 

To samo co tydzień temu. Standard niedzielny rozszerzony. W miarę pogodnie, tylko trochę mocny wiatr kręcił.

 

Deszczowo

Sobota, 16 maja 2009Przejechane 41.62km w terenie 7.00km

Czas 01:48h średnia 23.12km/h

Temperatura 17.0°C

 

Wczoraj był jeszcze plan, żeby jechać do Chlewisk, dzisiaj rano po deszczu już tylko do Orońska, a było w końcu tylko do Kowali.
Rano przeszła ulewa i całe przedpołudnie było zachmurzone i ciągle gdzieś wisiała ciemna chmura na niebie. Po 14 znów lunęło, więc uznałem, że starczy już na dziś i można gdzieś się wypuścić. Było mokro, ale co tam, już mi się znudziło to sucho. Zawsze to jakaś odmiana.
Początkowo trasa wzdłuż siódemki do Maratońskiej, potem Bulwarową i Wośnicką do ulicy Nadrzecznej. Ulica to chyba nazwa trochę nad wyrost, bowiem tak się ona prezentuje:


Dojeżdżam do Muzeum Wsi Radomskiej, kawałek Szydłowiecką i skręcam w prawo. Przejeżdżając przez tory w Kosowie zauważam nieciekawie wyglądającą chmurę w kierunku, w którym jadę. Myślę sobie: może wytrzyma. Pokonując podjazd w Kowali zaczyna już kropić. Zatrzymuje się pod drzewem i czekam, może przestanie. Pięć minut i zaczyna padać na dobre, a moje drzewo zaczyna przeciekać. Przypominam sobie, że na przed podjazdem jest przystanek PKS. Szybka ewakuacja i zajmuje miejscówkę na suchutkiej ławeczce. Spędzam tak ponad pół godziny, na zewnątrz ulewa.


Nie chce skończyć padać i w lekkiej mżawce postanawiam wrócić do domu. Do Radomia i tak dojeżdżam przemoczony, a na liczniku niecałe 30 kilometrów. Myślę: trochę mało i ponieważ i tak jestem już mokry to wybieram się jeszcze na rundę po Lesie Kapturskim.
Wyjeżdżając z lasu znów zaczyna mocniej padać. Teraz już szybko, prosto do domu.

 

Po pracy

Piątek, 15 maja 2009Przejechane 22.76km w terenie 0.00km

Czas 00:54h średnia 25.29km/h

Temperatura 19.0°C

 

Z powodu juwenaliów nie było dzisiaj zajęć na uczelni, dlatego urwałem się wcześniej z pracy i zdążyłem wrócić do domu parę minut po 19. Dzień jest już długi tak więc można było wyskoczyć jeszcze na rower.
Trasa krótka, czyli przez: Janiszew - Bielicha - Cerekiew - Milejowice - Kozinki - Janiszew.

 

Pętla rozszerzona

Niedziela, 10 maja 2009Przejechane 40.62km w terenie 0.00km

Czas 01:43h średnia 23.66km/h

Temperatura 24.0°C

 

Tym razem standard rozszerzony. Czyli początkowo coniedzielna pętla w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek, jednak nie skręcam na Taczów tylko jadę do Zakrzewa i potem do Golędzina i dalej powrót w stronę Radomia. W Cerekwi skręcam w kierunku Milejowic i stamtąd do Kozinek. Dalej już według standard.
Miejscami pod okropny wiatr.

 

Do Wyśmierzyc

Sobota, 9 maja 2009Przejechane 81.01km w terenie 25.00km

Czas 03:53h średnia 20.86km/h

Temperatura 22.0°C

 

Kolejne wolne sobotnie popołudnie, więc można gdzieś wyskoczyć. W tym tygodniu chodziła mi po głowie wycieczka do Iłży, ale w ostatniej chwili zmieniłem na Wyśmierzyce, czyli najmniejsze miasto w Polsce. Zresztą miałem wygrać się tam w majowy weekend, ale wtedy warunki pogodowe nie były sprzyjające.
Dojazd według mojej już kiedyś przejechanej trasy; trochę asfaltem, szutrem, przez łąki, las. Trzeba przyznać, że dojazd jest w miarę urozmaicony i nie ma na co narzekać, bo często jest łagodny podjazd, potem zjazd. Po drodze robię mała przerwę na jedzenie w lesie, urządzając przy tym ucztę okolicznym komarom.
Po dojechaniu do Wyśmierzyc rundka po mieście i obrazek: na wyglądającej całkiem przyzwoicie ulicy zero samochodów, a środkiem idzie krowa, pod urzędem miasta konie. Naprawdę niesamowity widok. W bocznym króciutkich uliczkach można zobaczyć klimatyczne domki.


Potem plan był, aby dojechać do Pilicy, ale nie mogłem znaleźć na łące jakiejś ścieżki, która w miarę szybko pozwalałaby dotrzeć do rzeki. Pokręciłem się po niej tylko, bo trzeba już było wracać.


Jeszcze mały posiłek nad stawikiem przed powrotem. Tym razem walczyłem z chmarą małych muszek, które chyba chciały mnie zjeść :)


Powrót tą samą drogą.

 

Nad zalew II

Niedziela, 3 maja 2009Przejechane 67.29km w terenie 4.00km

Czas 02:52h średnia 23.47km/h

Temperatura 24.0°C

 

Podobnie jak w sobotę nad zalew w Domaniowie. Tym razem trochę więcej kilometrów, bo dojazd nad wał po stronie zachodniej, gdzie jest dużo spokojniej niż przy tzw. "plaży". Około godzinki posiedziałem na wale i powrót do domu tą samą drogą co przyjechałem.


Było prawie bezwietrznie, w odróżnieniu od poprzednich dni.

 

Nad zalew

Sobota, 2 maja 2009Przejechane 58.13km w terenie 0.00km

Czas 02:30h średnia 23.25km/h

Temperatura 22.0°C

 

Dziś wycieczka okrężną drogą nad zalew w Domaniowie. Przez Kozinki dojeżdżam do Milejowic i dalej do Cerekwi, a stamtąd już standardową trasą nad zalew. Po drodze wyprzedza mnie szosowiec. Generalnie spory ruch rowerzystów na drodze.
Krótki odpoczynek na zaporze.


Powrót był raczej ciężki, bo pod wiatr i często pod górkę.

PS: po drodze, jak wyprzedzałem jedną grupę rowerzystów, ktoś z nich ostrzegając innych by zjechali na jedną stronę, krzyknął: "Uwaga kolarz!". Dziwnie się poczułem, bo się za niego nie uważam.

 

Terenowo

Piątek, 1 maja 2009Przejechane 102.43km w terenie 55.00km

Czas 05:28h średnia 18.74km/h

Temperatura 18.0°C

 

Plan trasy na dzisiaj był inny, ale masakryczny wiatr północno-zachodni zmienił sytuację. Nie uśmiechało mi się w otwartym terenie wracać pod taki wiatr ponad 30km. W takich przypadkach wybieram zawsze Puszczę Kozienicką. Co prawda od wczoraj jest zakaz wstępu do lasu, ale spotkałem po drodze leśniczego i nic nie mówił:)
Na początku dojazd około 17km ostro pod wiatr, potem trasa do Przejazdu tak samo jak w ostatnią sobotę. Prawie cały czas walka w piachu, przy okazji jedna gleba: po prostu bach i już leżę. Z Przejazdu dojeżdżam do czarnego szlaku i nim do Augustowa. Tam długie zastanawianie się gdzie dalej. W końcu zapada decyzja, że do Garbatki-Letnisko mniej więcej wzdłuż czarnego szlaku. Jakoś nie przypada mi do gustu ta droga; słabe widoki, wsie po drodze i goniące kundle, ogólnie jakoś nieciekawie. Dojeżdżam w końcu tylko do pomnika w przy stacji w Żydkowicach.



Stamtąd już asfaltem do Pionek. W Pionkach się zgubiłem, ale w końcu znajduje wjazd na szlak żółtym. Potem pokrętna drogą dobijam do czarnego i nim do Centrum Edukacji Ekologicznej w Jedlni-Letnisko. Tam jeszcze raz przez fragment puszczy po ścieżce edukacyjnej do Wielkiej Góry. Po zjedzie odbijam na Kozłów i już powrót do domu tym razem z wiatrem.


Ogólnie: pierwsza setka w tym roku zaliczona.