Nietypowo z dylematem
Tą przejażdżkę można po pewnym względem zaliczyć do nietypowych. Nietypowych, bo żebym w niedzielę był już na rowerze kilka minut po dziewiątej to zdarzenie rzadko spotykane. Co prawda miałem pewne powody, ale nieważne. Zapowiadało się całkiem słonecznie oraz 'ciepło'. Zastanawiam się czy brać kross czy może wreszcie puścić się na nowym sprzęcie. Najlepiej byłoby szosówką, której nie mam, a dopiero na jesień będę myślał o szosówce-treningówce. No więc co wybrać: kross czy canyon? Canyon'a przydałoby się objechać przez inauguracją maratonów czy chociaż wszystko jest dobrze złożone. Z drugiej strony nie chciałem go ubrudzić po drodze, bo zaraz po powrocie miałem go załadować do nieswojego samochodu. Trudno, nie tak to miało wyglądać, ale canyon'a będę musiał objechać na ddr'ach w Warszawie :/ . Dzisiaj dalej będę męczył kross'a po asfalcie.
Zaczynam podjazdem Główną, dalej chodniczkiem do Maratońskiej, do Limanowskiego i skręcam na Kowalę. Lekki wiaterek w plecy, więc droga leci szybko. W Orońsku po skręceniu na Wolanów sytuacja się zmienia, bo tym razem lekko pod wiatr. Na szczęście nie odmraża już twarzy, dlatego ciągnę bez większych trudów do Zakrzewa i Gulin.
Od Gulina wracam już standardową drogą.
Kategoria Asfalt, Na popołudnie Komentarze 3