Ostatki 2012
Ostatni dzień w roku wypadało przypieczętować na rowerze, w końcu co trzeci dzień 2012 roku był związany z jakąś mniejszą czy większą przejażdżką. Chociaż była to nawet szczególna okazja to do głowy nie przyszedł mi żaden specjalny pomysł na trasę. Z braku laku przejechałem się jedną z moich standardowych tras przez okoliczne wioski.
Trzeba przyznać, że jechało mi się słabo. Niby co pewien czas przyświecało słoneczko, ale było mi jakoś zimno. Noga w ogóle nie podawała, a wiatr dziwnie mi przeszkadzał. Dobrze, że nie wypuściłem się w dalszą wycieczkę.
Jako, że to już koniec 2012 roku można zrobić podsumowanie. Pod względem rowerowym zaliczam go do całkiem udanych. Udało się znaleźć czas na wykręcenie ponad 7000 kilometrów, zaliczenie 16 maratonów w tym 4 na ślr z czego jestem szczególnie zadowolony. W końcu także zdecydowałem się na nowy sprzęt do jeżdżenia. W planach miała być tylko karbonowa rama, ale w ciągu roku przeszła mi ochota na karbon za to napaliłem się na 29er'a i taką maszynkę właśnie kompletuję.
Do rzeczy, które nie wypaliły muszę kolejny raz zaliczyć brak wypadu w prawdziwe góry - to już powoli zaczyna być mały wstyd, że nie postawiłem kół na górskim szlaku. Trochę też żal, że brak mi jeden maraton do generalki na ślr, ale może w następnym roku się uda.
Kategoria Szybki wypad, Asfalt Komentarze 0