Upgrade DT Swiss'a 350
Znów robię wpis z zerowym przebiegiem. Nie przepadam za tym, bo to fałszuje mi ilość dni z przejechanymi kilometrami na rowerze. Mimo to dodaję go, bo mam nadzieje, że przypadnie do gustu tym, którzy lubią podłubać przy swoich rowerach.
Ale po kolei.
Warunki na jazdę były nawet znośne jak na grudzień, ale tak się złożyło, że nie miałem żadnego kompletnego koła na tył. Zanim zdążyłem jakieś przygotować było już popołudnie co oznaczałoby przynajmniej częściowe jeżdżenie po zmroku. W zimowych okoliczności nie lubię czegoś takiego, więc nad formą popracuję wieczorem w domowym zaciszu. Teraz mając rozłożony warsztat zabrałem się za tylną piastę DT Swiss'a 350, która powędruje do przygotowywanej maszynki do ścigania. Nowa maszynka będzie na sztywnych osiach, dlatego trzeba w piaście wymienić adaptery. Właściwie to przy zakupie piasty rok temu zwracałem uwagę, czy można ją przekonwertować na standard 12x142mm, dlatego teraz wystarczyło dokupić tylko odpowiednie adaptery. Samej osi w piaście nie trzeba wymieniać, ponieważ jest już przygotowana do zacisku o średnicy 12mm. Druga rzecz, która zmieniam przy tej piaście to system sprzęgła. Zamiast standardowego Star Ratchet'a w wersji na 18 zębów teraz będzie Star Ratchet 36 SuperLight. Wersja z 36 zębami na swoje wady (większe opory, konieczność częstszych serwisów) i zalety (mniejszy ruch jałowy, wolniejsze zużywanie się aluminiowego bębenka) jednak mi te wady nie przesłaniają zalet. No i ciekaw jestem melodii płynącej z tak wyposażonej piasty.
Kładę to wszystko na warsztat i zaczynam. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na smar do systemu Star Ratchet. Cena 70 złotych za 20 gram to cena jak za dobry kawior. Nie ma niestety za bardzo zamiennika, albo za słabo szukałem, a w sieci można znaleźć historie ludzi, którzy próbowali czego innego i zazwyczaj nie kończyło się to szczęśliwie dla zębatek. Wolałem już przełknąć tą kosmiczną cenę za naparstek smaru.
Do przeprowadzenia podstawowego serwisu, w tym wymiany zębatek sprzęgła i adapterów, nie potrzeba żadnych narzędzi. Właściwie to nawet w warunkach maratonu powinno być możliwe dostanie się do środka piasty. Sprawdzam sposób podpatrzony na youtube. Wystarczy zacisk koła, klucz imbusowy jest tylko do zatkania końca. Zamiast niego może być cokolwiek.
Tak przygotowanym zastawem wystarczy uderzyć od strony zacisku o twardą powierzchnię. Nie potrzeba do tego wielkiej siły, porównałbym ją do upuszczenia piasty z 15-20 centymetrów.
Bach i gotowe.
Z drugiej strony trzeba postąpić tak samo.
Jeśli wymieniałbym tylko adaptery to właściwie byłoby wykonane połowę roboty. Wystarczyłoby wcisnąć nowe i można kończyć zabawę. Ja jednak chcę także dostać się do środka.
Od strony bębenka nie ma pierścienia segera, więc powinno dać się go ściągnąć ręką, tak jak wspomina instrukcja.
I tutaj zaczął się problem. Wiem, że nie jestem silny w rękach, ale nie dało się za nic ściągnąć bębenka z osi.
W tym momencie byłoby na tyle jeśli chodzi o serwis bez narzędzi. Byłem w kropce jak zabrać się dalej pracę bez dużej ingerencji w piastę. Przeglądam jeszcze raz manual i producent przewiduje sytuację gdy bębenek zapiecze się na osi. Wtedy do ściągnięcia potrzebna jest nakrętka kasety i dedykowane narzędzie. Oczywiście narzędzia nie mam, ale w tej metodzie kluczowa jest nakrętka a taką każdy powinien mieć. Według producenta należy wkręcić nakrętkę, przymocować do niej narzędzie przypominające korkociąg i kręcąc wypychać oś z bębenka. Ja bez narzędzia musiałem improwizować.
Na koniec osi...
... położyłem kilka podkładek...
... ale tylko tyle, aby nakręcając nakrętkę ta kilka razy się obróciła zanim dociśnie podkładki.
Taki układ dokręcam kluczem do kasety. Wszystko z wyczuciem, bo o ile przykręcając kasetę trzeba użyć trochę siły to tutaj działa się w sposób nie przewidziany przez projektantów. Zerwanie gwintu będzie oznaczało wyrzucenie bębenka.
Gdy nakrętka dochodzi już do końca daję więcej podkładek i powtarzam czynność, aż dodawanie kolejnych podkładek nie ma sensu, bo opierają się już o łożysko.
Dalej próbuję ściągnąć ręką, ale tylko dało się kawałek więcej. Ale to już dobry znak. Wciskam z powrotem bębenek i na oś daję trochę penetratora na zapieczone śruby. Płyn nakładam tylko na szczelinę między oś a łożysko, bo nie chcę aby penetrator wykonał swoją robotę w łożysku. Po precyzyjnej dawce pojawiają się pęcherzyki powietrza, znaczy że sprawy idą we właściwym kierunku. Jeszcze raz zabawa z podkładkami i po kilku ruchach ręką bębenek schodzi. Ufff...
Rozkładam sprzęgło, które jest genialnie proste w swojej konstrukcji.
Bliżej oglądam bębenek i stwierdzam, że jest on nierozbieralny. Byłyby już problemy z wyjęciem gniazda na zębatkę star ratchet to samo wybicie łożysk jest niemożliwe. Jednak przy dwóch w bębenku powinny długo posłużyć.
Jeszcze oględziny gniazda od strony łożysk pasty. Aby się do nich dobrać trzeba mieć specjalny klucz do wykręcania gniazda lub poświęcić jedną zębatkę i przerobić ją na klucz. Sprawa do przemyślenia.
Same zaś zębatki w wersji odchudzonej są puste w środku w porównaniu do standardowych. Jak będą się sprawować dowiem się dopiero za jakiś czas.
Po wyczyszczeniu można zabrać się za składanie piasty.
Trzeba posmarować sprężynki i gniazda na zębatki. Smaru nakładam mniej więcej tyle ile było.
Szczególnie istotna jest ilość smaru na zębatki. Mniej smaru, głośniejsze działanie, częstsze serwisy. Więcej smaru, cichsza praca, rzadsze serwisy. Manual podaje, aby zębatki lekko posmarować, ale ile to jest lekko to nie wiem. Smaruję na razie tak.
Wkładam na oś zębatki...
... i bębenek. Obracam go i ledwo coś słychać, jakby wszystko w środku się kleiło. Po prostu za dużo smaru dałem. Zdejmuję bębenek, z grubsza usuwam nadmiar smaru i ponownie składam. Teraz lepiej - głośność bębenka porównywalna jak przed rozłożeniem.
Pora przejść do montażu adapterów.
Zamiast zwykłych QR będzie X-12, czyli ośka 12x142mm.
Między łożysko a adapter daję smar teflonowy, który podobno wypiera wodę. Wciskam ręka, klik, i gotowe.
Z drugiej strony robię to samo.
Upgrade zakończony, piasta gotowa do użycia.
W wyniku dokonanych zmian piasta schudła z 306 gram do 292 gram. Czy było warto przekonam się w sezonie.
Kategoria Warsztat Komentarze 1