Walka z leniem
Niby wszystko poszło po myśli, bo wróciłem wcześniej niż zazwyczaj z pracy, ale ostatnio mam tam dom wariatów, więc po powrocie za bardzo nie miałem ochoty na rower. Musiałem trochę ochłonąć. Trochę wyciągnąłem się na przymus, ale na szczęście niechcenie przeszło mi na dobre po paru obrotach korbą. Co prawda było już późno i kolejny raz szykował się nocny rajd. Nawet to dobrze wyszło, bo zawsze mniej spotyka się zawali dróg.
Raczej była to spokojna jazda, bo o innej w mieście nie ma mowy, ale udało się zrobić kilka sztywnych podjazdów pod wiadukty i inne takie naturalne elementy przyrody w mieście.
Kategoria Asfalt, W nocy Komentarze 0