Bez pomysłu na puszczę
Coś zimno się zrobiło jak na czerwiec. Na dodatek porządnie wiało. Właściwie jedynym sensownym kierunkiem na dłuższy wypad to jazda w stronę puszczy kozienickiej by tam chować się przed wiatrem. Nie za bardzo miałem ochotę na taką wycieczkę, bo miałem w pamięci piach z poprzedniej soboty. Ale jak już napisałem nie było innych alternatyw, a piach mógł się zmniejszyć, bo trochę padało w ciągu tygodnia. Jak się okazało opady pomogły ucywilizować drogi w puszczy. Zrobiło się na tyle twardo, że dało się przejechać bez obrzydzenia na twarzy. W trakcie jazdy ładnie się wypogodziło, ale bez większego wpływu na temperaturę. Można napisać, że było przyjemnie rześko. Mimo to nie pobudziło mnie to większego wysiłku. Od początku ciężko mi się jechało. No cóż, jeśli organizm odmawiał współpracy to nie było co się zarzynać. Na tyle mu ufam, że oczytałem to jako potrzebę odpoczynku i całość trasy przejechałem tempem wycieczkowym podziwiając okoliczną przyrodę.
Wraz ze spadkiem tempa zrobiło mi się jeszcze zimniej. Na szczęście zabrałem w plecaku ciepłe rękawiczki i pelerynkę przeciwdeszczową, która dobre izoluje od wiatru, ale nie sprawia wrażenia gotowania się pod ceratą. Trochę się przezbroiłem, przekąsiłem, przepiłem i potoczyłem się dalej. Ostatecznie całkiem przyjemna wycieczka z tego wyszła.
Kategoria Na popołudnie, Terenowo Komentarze 0