Ciepło, ciepełko
Od kilku dni mamy próbkę lata. Nareszcie przebranie się na rower nie zajmuje kilkunastu minut. Wystarczy decyzja i już można iść pojeździć. Planowo miała być spokojna wycieczka i to się udawało dopóki nie zjechałem na ścieżkę po praskiej stronie Wisły. Już powoli się ściemniało, więc nie pałętało się dużo ludzi i można było trochę podkręcić tempo, bo niektóre kręte kawałki są na prawdę świetne. Mimo i tak asekuracyjnej jazdy jechało się super przyjemnie, a gdyby puścić się na pełnej prędkości to banan na twarzy byłby gwarantowany. Niestety trzeba było wrócić do cywilizacji oddalonej o kilkadziesiąt metrów. Aż dziw mnie bierze, że przez środek betonowej dżungli biegnie ścieżka, na której można się poczuć jak na przednim singlu w lesie.
Lekko przykurzony zrobiłem sobie jeszcze krótki przystanek na moście a potem już tylko został powrót do bazy.
Kategoria Na popołudnie Komentarze 0