Dawno nie widziane okolice
Z wypadem na Pilicę obnosiłem się już od dawna. Kiedyś wycieczka do Wyśmierzyc to był mój maksymalny zasięg. Trochę się zmieniło od tamtego czasu, ale sentyment został. Tym bardziej, że odkrywanie częściowo terenowej trasy to były moje pierwsze kroki w jeździe poza głównymi drogami. Bardzo pomocna w tym była mapa Okolice Radomia, którą studiowałem przed, w trakcie i po każdym takim wyjeździe. Chociaż obecnie są różne urządzenia nawigacyjne to papierowa mapa nadal jest niezastąpiona. Moja już nieaktualna i zniszczona także tym razem udowodniła swoją wartość.
Początek to oczywiście trasa do Wyśmierzyc. Ostatni raz jechałem nią ze dwa lata temu i niestety pod względem jazdy terenowej szlak się degraduje. Przybyło kolejnych fragmentów po asfalcie. Przyjemne szutrówki zamieniły się w przyjemne szosy. Dobrze, że jeszcze co ciekawsze fragmenty pozostały w niezmienionej formie. W każdym po dotarciu do Wyśmierzyc mijam szybko to najmniejsze miasto w Polsce i pojechałem w kierunku starego mostu, a raczej pozostałości mostu w Osuchowie.
Dalej już północną stroną Pilicy dojechałem do Tomczyc i po przekroczeniu rzeki przyszedł czas na zbadanie nieznanego czyli Puszczy Pilickiej. Pierwsze dwa kilometry to przeprawa przez podmokły teren. Dobrze, że było ogólnie sucho, bo w przeciwnym razie przejście o suchych stopach byłoby niemożliwe. Dalej do miejscowości Waliska jechałem główną, tak się wydawało, drogą przez las. Piachu było na niej co niemiara – istna pustynia.
W końcu znalazł się jednak kawałek z asfaltem. Tak dojechałem do Nowego Miasta. Tutaj okolica zrobiła się lekko pagórkowata z jednym całkiem przyzwoitym podjazdem. Następnie wracam do Tomczyc także częściowo po piachu, ale już nie tam strasznym jak w puszczy. Z Tomczyc pojechałem znaną mi już drogą do Wyśmierzyc i powrót tą samą co wcześniej trasą do Radomia.
Trochę straszyły deszczem chmury na horyzoncie, ale nie padało, a zachmurzone niebo było ulgą na spalone słońcem ręce.
Kategoria Cały dzień, Terenowo Komentarze 0