Majówkowa tradycja
Jak majówka to nie mogło obejść się bez wycieczki do Skarżyska. Powoli moją tradycją staje się rozpoczynanie długiego weekendu wizytą w Paśmie Sieradowickim. Różnie bywało już z pogodą, ale w tym roku aura była jak na zamówienie. Nawet trochę za bardzo, bo upalne słońce czasami wręcz przeszkadzało. Nie pamiętam kiedy szlaki i ścieżki były tam tak suche. Oprócz jednego miejsca, które trzeba było butować z powodu błota, wytworzonego z resztą przez prace leśne, zielony szlak na Wykus był suchutki. Rower i buty praktycznie nic się nie ubrudziły, a bywało przecież, że trzeba było pchać albo nawet wracać z powodu rozlewisk.
Trochę błotka znalazło się za Burzącym Stokiem przy rzeczce, ale raczej były to symboliczne ilości. Potem już więcej błota nie widziałem. Dopiero przejazd przez Psarkę zamoczył mi stopy, ale tym razem to była czysta przyjemność. Cóż za orzeźwiające czucie. W ogóle cała ta trasa w tej okolicy to prawdziwa uczta dla oka. Uwielbiam te tereny.
Po takich harcach zafundowałem sobie jeszcze coś na dobicie. Mianowicie podjazd od Starachowic na Ostre Górki i dalej w kierunku Wąchocka. Przewyższenia nie ma tam dużego za to nawierzchnia zabija. Szczególnie na odcinku pod Ostre Górki bruk jest tak wybijający z rytmu, upierdliwy, nierówno położony, że podejrzewam podobnego to ze świecą szukać. Po czym takim kawałek szutrówki wydaje się gładki jak aksamit, a asfalt staje się marzeniem.
W Ratajach uzupełniłem bukłak, bo 3 litry już poszły, a o suchym pysku na pewno bym nie dojechał do Radomia. Nawet tym wymarzonym asfaltem.
Kategoria Cały dzień, Terenowo Komentarze 0