Złota jesień
Cały tydzień walczyłem z przeziębieniem, ale udało mi się odprowadzić do porządku na weekend. Jeszcze męczył mnie katar, a jazda z zatkanym nosem sprawia pewne trudności, za to reszta już wróciła do naturalnego stanu. Bo przegapić taki weekend jak ten to świętokradztwo. Co prawda jesień dopiero na półmetku, ale zarykuje już stwierdzenie, że w tym roku jesień była bardzo łaskawa. Jak może być inaczej jeśli w lesie nie ma krzty błota, ziemia ładnie ubita i no to szaleństwo barw godne złotej jesieni. Nie wspominając o temperaturze w ciągu dnia. Oczywiście łyżka dziegciu też się znajdzie, bo jednak troszkę dzisiaj wiało. Ale to był kolejny argument za tym, aby odwiedzić ponownie puszczę kozienicką.
Zrobiłem pętlę mniej więcej taką samą jak ostatnio w niedzielę, więc nie będę pisał gdzie i jak jechałem. Zainteresowanych odsyłam do poprzedniego wpisu z mapką, za to dzisiaj dam więcej zdjęć na dobry początek listopada.
Kategoria Terenowo, Na popołudnie Komentarze 0