Po mieście nocą
Nadal utrzymuje się przyjemnie ciepło, aż dziwne jak na tą porę roku. Śmiało można powiedzieć, że we wrześniu pogoda na rower była o niebo lepsza niż w lipcu. Mimo takich dobrych warunków na tygodniu nie mogłem z siebie wykrzesać sił, aby zebrać się i trochę pojeździć. A to raz padało, a raz noga mnie bolała, a jeszcze innym razem po prostu nie chciało mi się. Dopiero dzisiaj wszystko zagrało. Z drugiej strony nie da się normalnie pojeździć po Warszawie. Za dużo czekania na skrzyżowaniach, za dużo ludzi się kręci. Trzeba czekać, aż zrobi się ciemno.
Wyszedłem dobrze po godzinie 20 i najpierw byle dojechać do Prymasa. Kawałek do Broniewskiego to dobra ścieżka z wiaduktami po drodze. Potem znów przepychanie się do Podleśnej. Dopiero tutaj można coś pojeździć wzdłuż Wisłostrady.
W maju dziwiłem się, że ludzie robią sobie treningi na ścieżkach, ale powoli zaczynam ich rozumieć.
Kategoria Asfalt, W nocy Komentarze 0