Pasmo Sieradowickie

Sobota, 5 czerwca 2010Przejechane 131.99km w terenie 40.00km

Czas 06:41h średnia 19.75km/h

Temperatura 24.0°C

 

Z realizacją tego wypadu nosiłem się już od jakiegoś czasu, jednak nie miałem szczęścia do dobrej pogody w sobotę. Tym razem warunki okazały się doskonałe. Co prawda nie zrobiłem trasy dokładnie tak jak planowałem, ale o tym napiszę później.
Wstałem wcześnie rano jak na sobotnie standardy jeszcze przed 7. Za oknem słonecznie więc szybko po śniadaniu pojechałem na dworzec, aby zdążyć na pociąg do Skarżyska-Kamiennej o 8.30. O 9.30 byłem już w Skarżysku. Jadąc po zachodniej stronie zalewu złapałem zielony szlak pieszy na Wykus. Po przekroczeniu torów kolejowych przed Suchedniowem zaczęło się dziać. Szlak po ostatnich obfitych opadach zamienił się w strumień na przemian z błotnymi kałużami. Dało się jechać, ale często musiałem z buta pokonywać błoto, ewentualnie omijać lasem. Im dalej tym coraz częściej prowadziłem. W końcu otarłem do miejsca gdzie wody było po kolana, nie można było ominąć lasem i nie widać było jak długo się to ciągnie. Wróciłem się do leśnej szutrówki i tylko takimi drogami jeździłem przez lasy. Odpuściłem szlaki piesze, bo dzisiaj były one tylko dla piechurów i entuzjastów survivalu.
Szutrówką dojechałem niemal do Suchedniowa i dalej szosą do miejscowości Mostki. Tutaj zacząłem przeprawę z czerwonym szlakiem rowerowym. Prawie cały czas brukowaną drogą dotarłem do Starej Wsi. Ten odcinek dal mi w kość, ale po dotarciu do asfaltówki widok wynagrodził wysiłek.


Po ochłonięciu kierowałem się na Kamień Michniowski. W zamyśle chciałem czarnym szlakiem wjechać na wzniesienie, ale spodziewałem się, że może być z tym problem. Do trasy 751 dojechałem polną drogą przez miejscowość Orzechówka. Kamienie i wyrwy zrobione przez spływającą wodę tylko uatrakcyjniały podjazd i zjazd.

Po dojechaniu do początku szlaku na Kamień Michniowski widać było tylko błoto. Zrezygnowałem z podjazdu. Spróbuję następnym razem jak będzie sucho.
Wróciłem się przez Orzechówkę jeszcze raz do Starej Wsi i znów po kocich łbach pojechałem do Bronkowic. Tutaj poćwiczyłem intensywne podjazdy i przekonałem się, że ta najmniejsza zębatka z przodu jednak się przydaje, a podczas zjazdu dobre hamulce też są niezastąpione.




W Radkowicach wracam na czerwony szlak rowerowy i nim dotarłem do Starachowic. Pora było wracać, bo już się dobrze ujeździłem. Nad Kamienną przerwa na odpoczynek i popas, potem podjazd pod kościół i dalej w Ratajach następny postój na batonika i smarowanie łańcucha. Po tych czynnościach już bez przerw wracam przez Wąchock, Mirzec, Wierzbicę, Kowalę do Radomia. Wiatr zbytnio nie przeszkadzał. Zmęczony, ale zadowolony ze spędzonego dnia na rowerze wróciłem do domu.
Mapa:

 
 
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iniec
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]