Przed i po ulewie
Od rana padało. Dopiero popołudniu się trochę przejaśniło. Od razu wybrałem się na rower. Do Kowali jechało mi się dobrze, ale gdy docierałem do Orońska na niebie wisiała chmura, która wyglądała naprawdę nieciekawie. Za Orońskiem w Chronowie dopadł mnie mocny deszcz, dlatego nie zastanawiając się wiele zatrzymałem się na jednym z przystanków. To była dobra decyzja, bo najpierw padało, potem prawie przestało, a potem była istna ulewa. Po 40 minutach przestało padać i mogłem dalej ruszyć. Powietrze po deszczu było bardzo orzeźwiające. Nic tylko łapać pełną piersią. Troszkę chłodnawo było, ale i tak prawie idealna majówkowa pogoda. Dalej przez Wolanów, Mniszek, Konary, Golędzin, Zakrzew, Gustawów do Radomia.
Kategoria Asfalt, Na popołudnie Komentarze 0