Znów na górki miłosne
Zrobiłem sobie powtórkę z poprzedniego tygodnia szczególnie, że pogoda lepsza niż w ostatni weekend. Także ścieżki w lepszej kondycji bez błota i kałuż, więc jazda była dużo przyjemniejsza.
Jadąc kolejny raz przez mysie górki dochodzę do wniosku, że jazda szlakiem przez nie jest bardziej męcząca niż po miłosnych. Nie ma tu takich widoczków jak koło Pionek, ale korzenie w poprzek ścieżki stanowią dodatkowe utrudnienie. Ogólnie to trzeba było także uważać na spacerowiczów z dziećmi, psami.
Przez Adolfin, Sokoły drogą i znowu wjechałem w las. Po paru kilometrach zaczynają się miłosne.
Na miłosnych także kręciło się sporo ludzi. Eksplorując teren poza szlakiem trafił się konkretny podjazd, którego nie dałem rady podjechać. Za bardzo podrywało mi przednie koło w środkowej części podjazdu. Wydaje mi się że jest spokojnie do wjechania, tak więc mam cel do zrealizowania w najbliższym czasie.
Powrót tą samą drogą. Dziś bez błądzenia.
Kategoria Na popołudnie, Terenowo Komentarze 0