Do Wieniawy, Orońska
Dzisiaj w planie miałem przejechać się bez napinania. Jestem ciepłolubny i teraz ciężko jest mi przyzwyczaić się do jesiennych chłodów. Jednak jeszcze nie jest tak zimno i można gdzieś dalej się wybrać. Nadal lekko przeziębiony wybierałem się przez, Milejowice, Cerekiew do Golędzina. Tam na skrzyżowaniu skręciłem w lewo do Wieniawy. Dawno nie jechałem tamtą drogą do Orońska. Teren tam jest już trochę pagórkowaty, ruch drogowy minimalny i można spokojnie pojeździć po asfalcie.
Dalej w Guzowie zauważyłem ciekawą polną drogę odchodzącą od szosy z widokiem na Garb Gielniowski. Mimo, że miałem jechać asfaltem, to wybieram tą ścieżkę i nią dojeżdżam do Orońska.
Potem kierowałem się w stronę Kowali. Jechałem trochę inną drogą niż zazwyczaj i w jednym miejscu zatrzymuje się przy pomniku powstańców styczniowych.
Obok pomnika jest nowa asfaltówka na krótkim podjeździe, którą dojeżdża się do Kowali. Zawróciłem jednak i przy pomniku ścieżką podjeżdżam na pod górkę w Kowali. Jest to najbliższy dla mnie pagórek gdzie można w terenie powalczyć z grawitacją. W miarę długi podjazd, a potem zjazd daje sporo frajdy. Tylko ostatnio ktoś złośliwie w jednym miejscu na zjeździe przekopał rów i narzucał gałęzi. Cóż, różni są ludzie.
Wracam na górkę podjazdem asfaltowym przy kościele, by jeszcze raz kilka razy pobawić się na krótkich intensywnych podjazdach i zjazdach.
Kategoria Asfalt, Na popołudnie Komentarze 0