W deszczu i słońcu
Dzisiaj pogoda była wybitnie niestabilna. Co chwila padał deszcz, by potem wyszło za chmur słońce. Można powiedzieć, że co godzinę lało.
Rozpoczynam wyjazd około 12 nim przejechałem 300 metrów już zaczęło padać. Na drodze do Kozinek złapała mnie konkretna ulewa i przemokłem do suchej nitki. Nie było po drodze żadnego przystanku czy innej budki gdzie można by było się schować. W lekkim deszczu jadę do Taczowa by potem skręcić na Zakrzew. Przestało już padać i przed Zakrzewem pięknie już świeciło słoneczko.
Dalej pojechałem do Golędzina. Przed skrzyżowaniem na horyzoncie pojawiła się nieciekawie wyglądająca chmura. Przez nią musiałem zrobić sobie małego sprinta na przystanek, który jest z kilometr za skrzyżowaniem. Niezły miałem doping, gdy widziałem, że po drugiej stronie pola już konkretnie leje. Zdążyłem niemal w ostatniej chwili, bo gdy podjeżdżałem po przystanek lunęło. Była przymusowa przerwa na ławeczce.
Gdy w miarę przestało pojechałem dalej do Jarosławic. Na górce do Krzyszkowic zaczyna znów padać, ale dało się przeżyć. W lesie w Oblesie ponownie wyszło słońce i z asfaltu zaczęła parować woda tworząc lekką mgiełkę. Powietrze w lesie było ekstra.
Po dojechaniu do Przytyka kierowałem się dalej na Suków. W Sukowie znów pojawiła się chmura, ale teraz już z wiatrem uciekałem jej do samego Radomia.
Kategoria Asfalt, Na popołudnie Komentarze 0