Dzwon
To miało być takie spokojne poturlanie się po kolacji. Niestety złamałem to założenie, co się na mnie zemściło.
Na początek był ślizg bokiem po mokrym. Po tym upadku nic większego mi się nie stało. W czasie było tylko to dziwne uczucie, gdy jedzie się bokiem po ziemi i widzi się jak rower się oddala.
Po kilkunastu minutach było spotkanie z parkanem. Widząc, że opony raczej kiepsko trzymają nie wyrobiłem zakrętu i ostro przygrzmociłem. Kierownicą zaczepiłem o pręty w ogrodzeniu, a potem nagle zatrzymaniem się na murowanym słupku między przęsłami. Szczerze, to mocno oberwała głowa przy tym uderzeniu. Straty to: pościerana prawa część twarzy, mocno obite i pościerane prawe ramię, wybity palec, obite lewe kolano.
Dobrze, że był kask.
Kategoria Szybki wypad Komentarze 0