Na zielone
Wycieczka miała być zrealizowana w czasie świąt, ale dopadła mnie lekka angina. Wymęczony przez chorobę, z zakatarzonym nosem, udało się znaleźć już siły, aby się ruszyć szczególnie, że pogoda zachęcająca. Widząc, że trawnik przed domem wymaga już koszenia, a i drzewa już się zielenią, pomyślałem, że w terenie jest już w pełni wiosennie. Żeby sprawdzić moje przypuszczenia pojechałem jedną z moich ulubionych tras w kierunku Starej Błotnicy.
Na początku standardowo przez pobliski Las Kapturski. Tam zielone znalazłem pod taką postacią:
Po przejechaniu fragmentu przez las wjeżdżam na asfalt i kieruje się w stronę Janiszewa. Przy kościele skręcam w polną dróżkę i po 1,5 km znów podjazd asfaltem.
Potem najdłuższy dzisiaj odcinek w terenie. Na początku szeroka droga szybko zmienia się w dwie koleiny i wielkimi dolami miejscami zasypanych gruzem. Dróżka przecina asfalt i zmienia się w piaskownicę. Na szczęście opony dają radę. Dojeżdżam do kolejnej drogi, przecinam, kawałek laskiem i potem po mojej ulubionej nawierzchni, czyli po ubitej glinie nad rzeką. Docieram do kładki nad Radomką.
Za rzeką przez piach, szlakę, asfalt i co tam jeszcze było kieruje się na Starą Błotnicę. Mijam kościół i jadę dalej moją trasą do Wyśmierzyc. Na liczniku dobija 30 km i trzeba myśleć o powrocie, szczególnie że siły nie te.
Początkowo wracam tak jak jechałem, jednak przez Radomkę przechodzę w innym miejscu, też ładnym :)
Potem przez krzaki i znów jazda nad rzeką po łące nie zajętej jeszcze przez wołowinę.
Dojeżdżam do drogi. Łapie mnie kurcz w nogę i już nie chce puścić. Na pojeździe okazuje się, że nie ma już prądu i ostatnie 10km doczołguje się do domu. Jak na złość wcześniej było pod wiatr, teraz ucichł. Wieczorne, zimne powietrze gryzie z każdym wdechem.
Ogólnie: mimo wszystko super.
Kategoria Na popołudnie Komentarze 0