Kolejny wolny weekend zapowiadał
Kolejny wolny weekend zapowiadał się znośnie, więc nie mogłem sobie odpuścić. Rano było jeszcze słonecznie, ale stopniowo pogoda się pogarszała. Tylko dziesięć stopni, trzeba się przyzwyczajać do tej gorszej części roku. Początkowo żałowałem, że nie wziąłem długich rękawiczek, bo ręce trochę mi zgrabiały, ale potem przeszło.
Na rozgrzewkę parę kółek dookoła zalewu na Borkach. Ludzi mało, chyba temperatura odstraszyła spacerowiczów.
Jesień w mieście:
Rundy szybko się znudziły, a ja złapałem już ciepło i mogłem ruszyć gdzieś dalej. Przedłużeniem Maratońskiej dojechałem do Wolanowskiej i dalej do Cerekwi. Stamtąd do Milejowic i powrót w stronę Radomia na Wacyn. Tam skręciłem w stronę Lasu Janiszewskiego. W lesie kierowałem się z stronę Kozinek.
Oczywiście skręciłem w lewo:)
Przejeżdżam cały las i polną drogą dojechałem do nowej asfaltówki. Po kilkuset metrach znów odbijam w ścieżkę wśród pól. Po deszczu można w miarę spokojnie dojechać nią do Dąbrówki. W lato nie dało się, masakryczna piaskownica była.
Po dojechaniu do Dąbrówki decyduje, że przejadę się do Piastowa wzdłuż czarnej ścieżki rowerowej. Nie był to dobry pomysł zważywszy, że droga wyboista, trochę z górki to i łatwiej się rozpędzić, a w tylnim kole brakowało mi szprychy. Ale pomyślałem sobie, że może jak zabije koło to w końcu kupie coś nowego.
W lesie po drodze przebijam się przez błoto, które pokrywa wszystko poniżej kolan. Polną drogą na skraju lotniska aeroklubu radomskiego w Piastowie dojechałem do Wsoli. Powrót tą samą drogą z tym, że przedłużyłem ją aż do samego Janiszewa. Jakieś piętnaście lat temu wydawała się być drogą przez mękę, teraz używam jej jako skrótu.
Ogólnie: rekreacyjnie, spokojnie, jesień w pełni.
Kategoria Szybki wypad Komentarze 0